Connect with us

Infrastruktura

Dlaczego przejścia dla pieszych to tak niebezpieczne miejsca w Polsce? Winne są też standardy infrastruktury

Na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniami ginie rocznie ponad 250 osób, a rannych zostaje ponad 4 tys. Także dlatego, że standardy bezpieczeństwa ochrony pieszych na przejściach są w Polsce niewystarczające – i eksperci zwracali na to uwagę już lata temu. Ministrowie nie zrobili z tym nic

Opublikowano

-

Na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniami ginie rocznie ponad 250 osób, a rannych zostaje ponad 4 tys. Także dlatego, że standardy bezpieczeństwa ochrony pieszych na przejściach są w Polsce niewystarczające – i eksperci zwracali na to uwagę już lata temu. Ministrowie nie zrobili z tym nic

Przejście dla pieszych. Fot. Pixabay CC0

Przejście dla pieszych. Fot. Pixabay CC0

 

Przejścia dla pieszych na skrzyżowaniu i poza skrzyżowaniem to miejsca, w których dochodzi do ok. 80 proc. wszystkich wypadków z pieszymi.
W latach 2010-2017 w Polsce zanotowano redukcję wypadków z udziałem pieszych na skrzyżowaniach (tab.1) i wzrost wypadków na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniem (tab.2).

Tab.1 Wypadki z udziałem pieszych na skrzyżowaniach (ofiary = piesi) / źródło: raport roczny KGP
migdalek_tabela1

Tab.2 Wypadki na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniem (ofiary = piesi) / źródło: raport roczny KGP
migdalek_tabela2

Ofiary złego systemu

Liczba wypadków na przejściach dla pieszych w Polsce jest nieakceptowalna. Próba „cywilizowania” kierowców, skłaniania ich do „bycia uprzejmymi” w takich miejscach jest – jak do tej pory – nieskuteczna.
Warto zauważyć, że dyskusja o problemie sprowadza się do rozważań, czy winny jest kierowca, czy pieszy. Tymczasem warto również zauważać, że obie grupy użytkowników drogi są często jedynie ofiarami złego systemu, który został zaprojektowany przez ministra, wykonany przez zarządcę drogi i nadzorowany przez tegoż samego ministra (drogi krajowe, ekspresowe i autostrady) i wojewodę (pozostałe drogi).

Uważam, że jeśli organizator ruchu oddaję nam (i to zgodnie z prawem) „gołą” zebrę przechodzącą jedno-tempowo przez dwa, trzy albo i cztery pasy ruchu, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 50 km/h, 60 km/h, a nawet 70 km/h – to przekonywanie kogokolwiek o bezpieczeństwie w takim miejscu jest zwykłą hipokryzją. Logika podpowiada, że takie przejście generuje potencjalne kłopoty: jeden kierowca się zatrzyma i zaprosi pieszych na pasy, a inny kierowca (jadący obok) nie zatrzyma się (bo się np. zagapi i w porę nie dostrzeże zagrożenia) – w efekcie piesi tracą życie lub doznają ciężkich obrażeń, a kierowcy tracą prawa jazdy lub wolność.

Skoro statystyka i dotychczasowe działanie pokazują nam, że ani kierowcy ani piesi nie są w stanie poprawić swojej sytuacji to znaczy, że rozwiązanie problemu leży poza nimi  – czyli w sferze infrastruktury i organizacji ruchu, oraz nadzoru. W końcu obowiązujące standardy bezpieczeństwa ochrony pieszych na przejściach z czegoś wynikają. Warto się przyjrzeć, czy są przestrzegane i czy w ogóle są zasadne.

Eksperci: więcej przejść powinno mieć sygnalizację, wytyczne są złe

W 2014 r. na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego powstało fachowe opracowanie pt. „Ochrona pieszych – podręcznik dla organizatorów ruchu pieszego”. Jest to praca zbiorowa pod redakcją prof. Kazimierza Jamroza z Politechniki Gdańskiej [tu można ją pobrać w PDF].

W książce m.in.: przedstawiono systematykę i zasady organizacji działań na rzecz ochrony pieszych; zebrano i przygotowano szczegółowe zasady stosowania urządzeń ochrony pieszych idących wzdłuż drogi i pieszych przekraczających jezdnię, korzystając z przykładów dobrej praktyki zastosowanych w Polsce i za granicą;  przedstawiono zasady wyboru skutecznych i efektywnych metod zarządzania bezpieczeństwem ruchu pieszego oraz urządzeń ochrony pieszych.

Rozdział siódmy podręcznika jest szczególnie ciekawy, gdyż traktuje o warunkach wyposażania przejścia w sygnalizację świetlną – jako środek ochrony pieszych. Interesujące jest to, że – jak piszą autorzy podręcznika – warunki dla obowiązku zastosowania sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych są w Polsce… niewystarczające.

Na str. 125 czytamy:
„W Polsce do oceny konieczności stosowania sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach oraz na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniami stosuje się kryterium punktowe. Liczbę punktów będących kryterium konieczności stosowania sygnalizacji na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniami określa się w zależności od obciążenia ruchem (iloczyn natężenia ruchu kołowego i pieszego w godzinie) oraz liczby wypadków z pieszymi rejestrowanych w ciągu roku…Niestety przedstawione zasady przyznawania punktów za warunki, jakie występują na analizowanym przejściu, nie pozwalają na jednoznaczne wykazanie konieczności zastosowania sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych poza skrzyżowaniami. Należy zatem rozważyć weryfikację tych zasad”.
(chodzi o Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków umieszczania ich na drogach – Załącznik nr 3 pkt. 6.3 .3 Pomocnicze kryterium punktowe do oceny potrzeby zastosowania sygnalizacji świetlnej/ Kryteria cząstkowe dla przejść dla pieszych i przejazdów dla rowerzystów poza skrzyżowaniami – red.)

Gdybyśmy byli w Austrii…

Aby podkreślić dramatyczną różnicę i archaiczność przyjętych warunków dla obligatoryjnego stosowania sygnalizacji świetlnej dla tego typu przejść w Polsce, na kolejnej stronie podręcznika podano zasady określające wymogi dla stosowania sygnalizacji na przejściach dla pieszych w Austrii. Nomogram dla Austrii uwzględnia nie tylko natężenie ruchu pojazdów i pieszych, ale również rodzaj drogi i [uwaga: bardzo ważny parametr] długości przejścia dla pieszych. Co też ciekawe, nie uwzględnia liczby wypadków, bo wypadków na przejściach dla pieszych ma nie być – wszak to logiczne.

migdalek_austria

Gdyby zastosować austriackie kryteria do polskich dróg, to na drodze o co najmniej dwóch pasach ruchu w jednym kierunku mielibyśmy zainstalowaną sygnalizację świetlną (choćby wzbudzaną) na każdym przejściu dla pieszych. I tak właśnie jest w Austrii i w Niemczech.

Rozporządzenie Ministra Infrastruktury wprawdzie nakazuje zarządcy drogi weryfikację standardu przejścia o ile zmienią się warunki (np. zmieni się natężenie ruchu pojazdów), ale taki fakt zarządca drogi musiałby najpierw chcieć stwierdzić samodzielnie, tudzież na wniosek nadzoru (np. wojewody). Zatem takie mamy przejścia dla pieszych, jakie mamy prawo i nadzór, a te są nie do zaakceptowania, jeśli do podniesienia standardu bezpieczeństwa potrzebna jest… najlepiej śmierć pieszego.

Jest podręcznik, są wskazówki ekspertów – ministrowie nie zrobili z tym nic

Ani poprzedni, ani obecny minister od infrastruktury nie przyjął do serca tego, na co zwrócili uwagę autorzy podręcznika. Efekt? Nie ma oczekiwanych zmian w rozporządzeniu i konsekwentnie nie ma pozytywnych zmian w statystyce wypadków na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniami. Próba zmiany stanu rzeczy ubiegłoroczną kampanią medialną (poprzez którą minister miał zapewne nadzieje, że kierowcy jakoś porozumieją się z pieszymi i problem się sam rozwiąże) okazała się naiwna.
Nie pomagają (i nie pomogą) też apele sekretarza Małopolskiej Rady BRD pana Marka Dworaka w popularnym programie „Jedź bezpiecznie”, który praktycznie w co trzecim odcinku powraca do tematu wyprzedzania i omijania przed przejściami dla pieszych.

Jeśli rzeczywiście w tym fragmencie BRD oczekujemy poprawy, to potrzebna jest interwencja ministra infrastruktury w zakresie zmian legislacyjnych (nowelizacja stosownego załącznika do rozporządzenia), czym przymusi organizatorów ruchu do częstszej instalacji sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych. Zastosowanie sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych poza skrzyżowaniem na drogach o dwóch i więcej pasach ruchu w jednym kierunku jest najskuteczniejszym sposobem na poprawienie bezpieczeństwa pieszych w tych miejscach – tak pisze prof. Jamroz i ja się z nim zgadzam.

PS.
Przez dwa lata przemierzałem Austrię i Niemcy drogami wszystkich kategorii. Pokonałem tam ponad 300 tys. km. W tym czasie ani razu nie miałem problemu z omijaniem lub wyprzedzaniem na/przed przejściem dla pieszych – ale nie dlatego, że się nie zagapiłem, lecz dlatego, że organizator ruchu nie dał mi takiej szansy. Wszędzie tam, gdzie było przejście i minimum dwa pasy ruchu w jednym kierunku, przejście takie było wyposażone w sygnalizację świetlną, czynną również w nocy (akomodacyjną, lub wzbudzaną). Tak to działa w cywilizowanych krajach.

Wiesław Migdałek