Connect with us

Infrastruktura

Żółte linie. Dlaczego w miejscach remontów malujemy kierowcom mniej widoczne oznakowanie?

Opublikowano

-

Remont lub budowa na drodze często wymuszają zmianę organizacji ruchu. Tam, gdzie kierowca musi skupić uwagę, w Polsce maluje się żółte oznakowanie – mniej widoczne niż białe

Żółte oznakowanie poziome jest mniej widoczne niż białe Fot. CC0

Żółte oznakowanie poziome jest mniej widoczne niż białe Fot. CC0

Miejsca remontów albo budów – tam kierowcy muszą nagle radzić sobie z jazdą w inny niż normalnie sposób. Trzeba np. zmieścić się na zwężonym pasie albo przejechać w nietypowy sposób. To stwarza problemy. Przykładów jest mnóstwo. Tylko w pobliżu jednej budowy – nowej drogi ekspresowej nr 5 – na starej trasie krajowej nr 5 w okolicach Świecia doszło już do kilku wypadków oraz stłuczek.

Gdy spojrzy się na zmiany organizacji ruchu w takich punktach na drodze, trudno powiedzieć, że robimy w Polsce wszystko, aby pomóc kierowcom. By odróżnić nową organizację ruchu, zmienione szlaki na szosie malowane są na żółto. Problem w tym, że to nie pomaga.

GDDKiA chciałaby na biało, ale… prawo nie pozwala

– Jest wiele problemów z tymczasową organizacją ruchu. Jeden jest taki, że to żółte oznakowanie zawsze jest mniej widoczne niż oznakowanie poziome białe – wskazuje Grzegorz Bagiński, dyrektor generalny Saferoad Polska. – To jeden z problemów. Istotne staje się więc to, by parametry oznakowania tymczasowego były na tyle wysokie, aby kierowca nie miał problemu z odczytaniem organizacji ruchu.

Kierowcy na własnej skórze, zwłaszcza w ciemności i w deszczu sprawdzają, jak trudno jest rozpoznać tymczasowe żółte oznakowanie drogi. Branża nie ma złudzeń, że widoczność żółtej barwy jest mniejsza. Dlaczego więc w newralgicznych miejscach na polskich drogach pojawia się akurat ten kolor? Bo prawo nie zostawia drogowcom innej możliwości.

– Aspekt poziomego oznakowania jasno określają przepisy, czyli czerwona książka i norma PN-EN 1436 z 2008 r. Jest to oznakowanie do którego należy się stosować i bez zmiany przepisów nie mamy możliwości innych działań – tłumaczy Jan Krynicki, rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Jeżeli przepisy pozwalałyby lub nakazywałyby stosowanie jednego oznakowania („białego” lub „żółtego”) to tak też byśmy realizowali działania – dodaje.
Rzecznik GDDKiA zaznacza, że drogowcy starają się czuwać nad takim oznakowaniem i gdy zauważają jego zmniejszoną widoczność, zerwanie czy mocne zabrudzenie, to natychmiast interweniują u wykonawcy robót. Kierowcy mogą zgłaszać takie uwagi na Informację Drogową GDDKiA pod nr 19 111.

Organizację ruchu może narysować dziś każdy

Bezpieczeństwo na odcinkach w przebudowie podnosi nie tylko oznakowanie poziome ale też współgrające z nim oznakowanie pionowe. Nie zawsze jest dziś najlepiej przemyślane i dobrane. Bo tymczasową organizację ruchu może zaplanować każdy. – Oczywiście każdy projekt organizacji ruchu musi mieć dopuszczenie policji, zarządcy drogi i musi go przygotować projektant. Niestety dziś projekty organizacji ruchu może wykonywać każda osoba. Nie ma wymagań formalnych dla osób, które je przygotowują i zgłaszają – wskazuje Grzegorz Bagiński.

Problemów jest zresztą więcej. Nikt dziś nie bada w Polsce odblaskowości takiego oznakowania. Nie zawsze stosuje się taśmy, które łatwo oderwać, często na żółto się maluje. Potem trudno to usunąć i na drodze na długo zostają cienie, które stwarzają pewne zamieszanie dla kierowców. Biedniejsi zarządcy dróg przyjmują niższe standardy i nie zawsze urządzeń na drodze jest tyle, żeby zapewnić jak najmniejsze ryzyko dla kierowców.

– Do tego widzimy, że nadzór ze strony administracji drogowej nad takimi tymczasowymi organizacjami ruchu jest stosunkowo niewielki – dodaje Bagiński. – Dlatego potrzebujemy standardów na poziomie zarządców dróg w tej kwestii. Bo to oni są odpowiedzialni za bezpieczeństwo ruchu drogowego i nie można o tym zapominać. Kluczowa jest odpowiedzialność krajowego zarządcy dróg. Dokumenty, które on tworzy – czyli schematy organizacji ruchu, przykładowe projekty, są potem podpatrywane przez zarządców dróg samorządowych. Jeśli będziemy mieli wysokie standardy i będą one kontrolowane, to na pewno zmniejszymy liczbę niebezpiecznych sytuacji na drodze.

Tekst powstał przy współpracy merytorycznej z ekspertami firmy Saferoad