Connect with us

Prawo

Sąd uchylił mandat, który policja nałożyła na pieszą potrąconą przez nastolatka na elektrycznej hulajnodze

Opublikowano

-

Nie można zachowania pieszej uznać za wykroczenie – uznał warszawski sąd i zdecydował o uchyleniu mandatu nałożonego przez policję na turystkę ze Słowacji. Potrącił ją na chodniku nastolatek na elektrycznej hulajnodze, ale to ona dostała mandat

Zderzenie pieszej i nastolatka na hulajnodze w Warszawie. Fot. Jan Popławski/Miasto jest nasze

Do zderzenie pieszej i nastolatka na hulajnodze doszło na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Fot. Jan Popławski/Miasto jest nasze

Sędzia Łukasz Biliński przychylił się do wniosku o uchylenie mandatu na słowacką turystkę i podkreślił, że decyzja jest ostateczna i nie podlega zaskarżeniu. W kwietniu 49-letnia kobieta została potrącona na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie przez 15-latka poruszającego się po chodniku na elektrycznej hulajnodze. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie założono jej szwy.

Policjanci uznali wówczas, że nastolatka na elektrycznej hulajnodze należy traktować jako pieszego. Uznali też, że z tych dwóch pieszych winna jest kobieta – i ukarali ją mandatem na kwotę 50 zł. – Piesza stojąc przez pewien czas w jednym miejscu na chodniku przy ul. Krakowskie Przedmieście zmieniła swoją pozycji w momencie kiedy była omijana przez nastolatka poruszającego się na hulajnodze. Osoby te były wówczas tak blisko siebie, że nastolatek nie zdążył wykonać żadnego manewru, który mógłby pozwolić mu na ominięcie kobiety. Wówczas doszło do kontaktu między ww. osobami, które przewróciły się. W efekcie piesza doznała lekkich obrażeń ciała – tłumaczył brd24.pl tuż po wypadku kom. Jarosław Florczak, z Komendy Stołecznej Policji.

Tymczasem na nagraniu dołączonym do akt sprawy i odtworzonym w sądzie widać, że kobieta stała na chodniku kiedy z dużą prędkością wjechał w nią jadący hulajnogą.

Sąd: elektryczna hulajnoga to nie pieszy, to motorower

Wniosek o uchylenie mandatu złożyła Komenda Stołeczna Policji. Doprowadził do tego Wojciech Kotowski, redaktor naczelny czasopisma „Paragraf na drodze” i ekspert ds. prawnych aspektów wypadków drogowych. Zwrócił uwagę Wydziałowi Ruchu Drogowego KSP, że mandat został nałożony bezprawnie i podkreślił, że jeśli funkcjonariusze się nie wycofają, to skieruje wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego i wydalenie ze służby policjanta, który nałożył mandat.

Policja wniosek o uchylenie mandatu złożyła i poparła go opinią radcy prawnego Komendy Stołecznej Policji. W sądzie przedstawiciele policji się jednak nie pojawili.

Sędzia Łukasz Biliński uchylenie mandatu uznał za zasadne. Zwrócił uwagę, że w świetle obecnie obowiązującego prawa nie można uznać zachowania pieszej na chodniku za wykroczenie. Podkreślił, że w ustawie Prawo o ruchu drogowym brakuje definicji hulajnogi elektrycznej w związku z czym posiłkując się innymi legalnymi definicjami osoby na elektrycznej hulajnodze nie można uznać za pieszego. Podkreślił, że należy ją traktować jako jadącego na motorowerze, a to oznacza, że taka osoba w ogóle nie powinna znaleźć się na chodniku.

Podobnie przed trzema laty orzekł sąd w Lublinie, który wydał wyrok w sprawie potrąconego przez autobus 10 latka jadącego na hulajnodze. Uznał, że choć nie ma precyzyjnych regulacji dotyczących hulajnóg elektrycznych, nie oznacza to, że według Prawa o ruchu drogowym nie można wyciągnąć wniosków dotyczących klasyfikacji takiego przedmiotu. Zdaniem sędziego Bernarda Domaradzkiego hulajnoga elektryczna nie może być traktowana jako pieszy, a powinna być traktowana jako motorower.

Nienajlepsze wspomnienia

Z werdyktu w sprawie słowackiej turystki zadowolony był reprezentujący kobietę adw. Paweł Stępień z Kancelarii Adwokackiej Adwokata Michała Pomorskiego w Warszawie. – Jesteśmy usatysfakcjonowani rozstrzygnięciem. Jest ono w pełni uzasadnione i słuszne. Decyzja policjantów o ukaraniu mojej klientki mandatem karnym była skandaliczna i karygodna. Wyrok sądu naprawi wizerunek Polski w oczach turystki ze Słowacji, a także przywróci elementarną sprawiedliwość –  mówi adw. Stępień. Liczy, że decyzja sądu skłoni do refleksji nastolatka, który spowodował wypadek. – Może zastanowi się nad swoim postępowaniem i nie będzie jeździł hulajnogą po chodniku – mówi adwokat.

Zadowolona z decyzji była także mieszkająca w Warszawie rodzina 49-latki ze Słowacji.  Obecna w sądzie synowa zwróciła uwagę, że kobieta przyjechała do Warszawy po raz pierwszy i choć rany po wypadku się zagoiły, to wyjechała z naszej stolicy z nienajlepszymi wspomnieniami.

AN