Connect with us

Rozmowy i opinie

Agnieszka Krzyżak-Pitura: Ulice przed szkołami nie są bezpieczne

Opublikowano

-

Miejscy aktywiści zamkną ulicę przed jedną z warszawskich szkół w godzinach porannego szczytu komunikacyjnego. Chcą w ten sposób rozpocząć dyskusję o zagrożeniach przed szkołą. – Ulica bezpośrednio przed wejściem do szkoły powinna być przede wszystkim bezpieczna. Nie ma tam miejsca dla samochodów zaparkowanych na chodniku, czy w taki sposób, że zasłaniają przejścia dla pieszych – mówi Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska fundacji „Rodzic w mieście” zaangażowanej w akcję

Rodzic odprowadza dziecko do szkoły. Fot. CC0

– Droga do szkoły pokonywana nie samochodem, ale pieszo, rozwija dziecko, poprawia jego kondycję – przekonuje prezeska fundacji „Rodzic w mieście”. Fot. Cc0

Wraz z innymi miejskimi organizacjami planujecie akcję zamknięcie dla ruchu ulicy przed jedną z warszawskich szkół. Skąd pomysł i jak to będzie wyglądać?

AGNIESZKA KRZYŻAK-PITURA: W szczycie komunikacyjnym między godz. 7.45 a 8.15 chcemy wyłączyć z ruchu samochodowego kawałek ulicy przed szkołą. Chodzi nam o to, żeby dzieci przychodzące do szkoły pieszo mogły dotrzeć do niej bez konieczności przeciskania się między samochodami, którymi inni uczniowie są dowożeni przez rodziców – często pod same drzwi szkoły. Chcemy, żeby droga do szkoły była dla dzieci bezpieczna. Zależy nam także  na ograniczeniu spalin, tak żeby uczniowie mogli oddychać zdrowszym powietrzem.

Poza tym akcja zamknięcia ulicy ma też wymiar edukacyjny. Chcemy zachęcić ich do refleksji nad tym czy rzeczywiście muszą podwozić dziecko samochodem pod same drzwi szkoły. Może mogą zamienić samochód na rower, hulajnogę, komunikację miejską lub po prostu zdecydować się na spacer. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy mogą zrezygnować z samochodu. W dużych miastach często przemieszczamy się na duże odległości, między dzielnicami. W takim przypadku zachęcamy do tego by zaparkować 500 metrów od szkoły i przynajmniej ten odcinek pokonać z dzieckiem pieszo. Nawet te 500 metrów, które rodzice przejdą z dzieckiem dwa razy dziennie robi różnicę.

Mamy w planie rozdawanie materiałów informacyjno-edukacyjnych dla rodziców, a także dla nauczycieli. Na ich podstawie będą mogli przeprowadzać zajęcia dla dzieci czy spotkania dla rodziców, dotyczące tego, że ruch jest fajną alternatywą dla podróżowania samochodem w tej codziennej drodze do szkoły.

Z jakim przyjęciem ze strony szkół spotkał się wasz pomysł?

Jest on dobrze przyjmowany przez nauczycieli i pracowników oświaty, bo oni widzą ten problem na co dzień, zwracają uwagę na to, że rano teren przed szkołą jest bardzo zatłoczony i niebezpieczny dla dzieci. Podoba im się idea zamknięcia ulicy przed szkołą i widzimy z ich strony otwartość na rozmowę o tym co można zrobić, żeby teren przed szkołą wyglądał trochę inaczej.

Agnieszka Krzyżak-Pitura prezeska fundacji „Rodzic w mieście” . Fot. Archiwum prywatne

A co z rodzicami?

Wśród rodziców jest więcej kontrowersji, bo pomysł jest łatwo określany jako zakaz dowożenia dzieci do szkół, co oczywiście nie jest naszą intencją. Nie chcemy nikomu niczego nakazywać, narzucać. Chcemy tylko pokazać, że nawet jeżeli przywozimy dzieci do szkoły samochodem, to nie musimy podjeżdżać pod same drzwi szkoły.

Według nas ulica bezpośrednio przed wejściem do szkoły powinna być przede wszystkim bezpieczna. Nie ma tam miejsca dla samochodów zaparkowanych na chodniku, czy w taki sposób, że zasłaniają przejścia dla pieszych. Przed szkołami nie powinno być samochodów stojących z włączonym silnikiem powodujących większe zanieczyszczenie powietrza. Dzieci i rodzice przychodzący pieszo do szkoły nie powinni być narażeni na niebezpieczeństwo, hałas czy wdychanie spalin generowanych przez tych rodziców którzy podjeżdżają samochodami pod szkołę.

W przygotowanych przez nas materiałach zwracamy uwagę na to, że droga do szkoły pokonywana nie samochodem, ale pieszo, rozwija dziecko, poprawia jego kondycję. Poruszamy temat otyłości dzieci. W Polsce tyją one na potęgę. Nasza akcja jest wielowymiarowa, ale bezpieczeństwo przed szkołami jest dla nas priorytetem.

Czy z waszych obserwacji wynika, że samochodem dowożone są także te dzieci, które mieszkają niedaleko szkoły? Z ankiety wrocławskiego stowarzyszenia Akcja Miasto z 2016 r. przeprowadzonej w kilku szkołach wynika, że choć 60 proc. uczniów miało do szkoły mniej niż kilometr to aż 45 proc. z nich codziennie dojeżdżało samochodem.

Nie robiliśmy takich badań. Za to dane warszawskiego ZTM pokazują, że starsi, samodzielni już uczniowie chętnie korzystają z komunikacji miejskiej. To pokazuje, że dzieci nie mają tych obaw, które mają rodzice jeśli chodzi o poruszanie się transportem publicznym.

My chcemy przekonywać rodziców którzy mieszkają blisko szkoły żeby zamiast instynktownie wsiadać w samochód, bo to pozwala zaoszczędzić 5 czy 10 minut, wyznaczyli sobie inne priorytety. Czy nie warto przejść się z dzieckiem po to by mieć dla niego dodatkowy czas rozmowę? W drodze do szkoły mamy okazję do tego, żeby pokazać mu to co znajduje się w najbliższej okolicy. To też szansa na spotkanie innych ludzi, na to żeby się poruszać, zwrócić uwagę na pogodę, kwitnące kwiaty czy rozwijające się liście drzew. Wybierając spacer z dzieckiem do szkoły wyrabiamy jego nawyki na przyszłość. Jeśli będziemy pokazywać dziecku, że jedyną opcją poruszania się po mieście jest samochód, ciężko oczekiwać, że jako dorosły człowiek ono wybierze coś innego.

A jak na pomysł zamknięcia ulicy przed szkołą reagują okoliczni mieszkańcy?

Mieszkańców, którzy poruszają się samochodami prosimy o to, żeby wyjechali przed godz. 7.45 lub po 8.15. Wierzymy, że nie jest to aż tak bardzo uciążliwe. Naszą akcję planujemy na ulicy przed jedną ze szkół na Mokotowie. Nie wszyscy korzystają tu codziennie z samochodu. Często poruszają się komunikacją miejską bądź pieszo.

Doświadczenia innych krajów, które wprowadziły to rozwiązanie – szczególnie austriackiego Wiednia – pokazują, że nawet mimo początkowego oporu, zniecierpliwienia sytuacją, w której trzeba przemodelować swój poranny tryb, ludzie się do tego przyzwyczajają, zauważają pozytywne strony również dla siebie. Przecież mieszkańcy sąsiadujący ze szkołą też są narażeni na to korki, hałas, większe stężenie spalin.

Gdzie na świecie – poza wspomnianym Wiedniem – stosuje się zamykanie ulic przed szkołami?

W Wiedniu jest najwięcej taki miejsc, ale podobne rozwiązania pojawiają się także w Londynie. Z kolei Bristol do końca tego roku testuje takie czasowe wyłączenie ulic przy wszystkich placówkach publicznych. Mamy też polskie przykłady. Gdynia zobowiązała się, że do końca 2021 r. wprowadzi strefy tempo 30 przed większością szkół i przedszkoli. To też jest rozwiązanie zwiększające bezpieczeństwo i trochę przeorganizowujące ruch przed szkołą.

Będziemy się przyglądać wszystkim tego typu inicjatywom i opierać się na badaniach, które pokazują jakie są efekty takich zmian, czy rodzice i mieszkańcy się do nich przyzwyczajają, są z nich zadowoleni czy może chcą powrotu do dawnego układu.

W związku z zamknięciem szkół z powodu epidemii koronawirusa wasza akcja przewidziana pierwotnie na 20 marca zapewne się przesunie.

Nie mamy jeszcze nowego terminu, wszystko zależy od tego kiedy uczniowie wrócą do szkół. Ale z akcji nie rezygnujemy.

Czy w zamknięciu ulicy pomagać będą służby? Policja, straż miejska?

Oczywiście. To jest akcja legalnie zgłoszona. Służby miejskie będą odpowiedzialne za fizyczne zamknięcie drogi, zapewnienie bezpieczeństwa i wskazanie objazdów osobom, które chciałyby w tym czasie z tej ulicy skorzystać.

Ulica zostanie zamknięta w porannych godzinach na stałe czy na razie tylko raz?

Nasza akcja jest pomysłem jednorazowym. W ten sposób chcemy zacząć rozmowę na ten temat. Zależy nam na tym by zachęcić szkoły i rodziców do zastanowienia się nad tym czy tego typu rozwiązania byłoby warto wprowadzić na stałe.

Dla nas – organizacji które tę akcję tworzą – to będzie przyczynek do rozpoczęcia rozmów z radnymi, z dyrekcjami szkół. Chcielibyśmy znaleźć placówki, które byłyby chętne do wdrożenia tego rozwiązania na dłużej. W przypadku części szkół można myśleć o czasowym wyłączeniu ulicy w godzinach, w których dzieci zaczynają lekcje. Są jednak i szkoły przy niewielkich lokalnych ulicach, które można by całkowicie wyłączyć z ruchu tworząc szkolne deptaki. To byłaby przestrzeń z ławkami, miejscami gdzie dzieci mogą posiedzieć przed zajęciami czy na przerwie. Chcemy zacząć debatę na ten temat z lokalnymi władzami.

rozmawiała Agnieszka Niewińska

W akcję zamykania ulicy przed szkolą razem z fundacją „Rodzic w mieście”, zaangażowani  są: Miasto Jest Nasze, Zielone Mazowsze, Warszawski Alarm Smogowy, Strefa Mieszkańców oraz fundacja „Wzornictwo i Ład”