Connect with us

Rozmowy i opinie

Antonio Avenoso, ETSC, specjalnie dla brd24.pl: W bezpieczeństwie wciąż mamy te same problemy

Opublikowano

-

Ludzie wciąż jeżdżą za szybko, pijani, nie zapinają pasów – mówi brd24.pl Antonio Avenoso, dyrektor wykonawczy Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC)

Antonio Avenoso, dyrektor wykonawczy ETSC. Fot. Łukasz Zboralski/brd24.pl

Antonio Avenoso, dyrektor wykonawczy ETSC. Fot. Łukasz Zboralski/brd24.pl

Łukasz Zboralski: Są kraje, które znacznie odstają w UE pod względem bezpieczeństwa drogowego. To m.in. Rumunia, Bułgaria i Polska, która ma jedne z najwyższych limitów prędkości na drogach i nie posiada właściwie instytucji państwowej do spraw BRD. Czy ETSC może jakoś przyspieszyć potrzebne zmiany w takich krajach jak nasz?

Antonio Avenoso: Tak, to prawda, że Polska w tym momencie jest na odległej pozycji pod względem bezpieczeństwa na drogach razem z Bułgarią i Rumunią. I potrzeba dużej poprawy. Bo my w Europie mamy konkretny cel związany z redukcją wypadków do 2020 r., a potem kolejny cel do końca następnej dekady. Istotnym jest, by kraje takie jak Polska pomogły osiągnąć ten cel.
Oczywiście swoją rolę do odegrania w tej sprawie ma zarówno Unia Europejska – z legislacją, ze wsparciem, wspieraniem działań, ale też jest to poważna rola narodowych instytucji i wszystkich innych, wśród których mogą być też samorządy, policja,  organizacje społeczne. Bo dbanie o bezpieczeństwo wymaga dzielenia się odpowiedzialnością.
Zatem odpowiadając już wprost na twoje pytanie – oczywiście UE ma swoją rolę, ale bardzo wiele do zrobienia w tej kwestii jest do zrobienia na narodowym szczeblu w Polsce.

Bywa tak jednak, że żadne działania się nie pojawiają. Czy na poziomie europejskim  macie narzędzia, by zobligować jednak rządy do działania w sprawie poprawy bezpieczeństwa na drogach?

Po pierwsze to legislacja tworzona w Brukseli np. w sprawie standardów dla nowych samochodów, które potem muszą być stosowane. Obecnie w Parlamencie Europejskim i w Komisji Europejskiej trwa dyskusja nad dyrektywą dotyczącą bezpieczeństwa i infrastruktury. To ważne, bo jest propozycja rozszerzenia obejmowaniem tą dyrektywą także innych dróg, spoza sieci europejskiej TEN-T. Głównie chodzi o najbardziej niebezpieczne drogi, na których dochodzi do większości wypadków. To, co UE może jeszcze robić, to zapewniać finansowanie działań dla krajów członkowskich np. na badania, które pomogą potem poprawiać infrastrukturę czy zbieranie danych i monitorowanie poprawy bezpieczeństwa drogowego.

Czyli z jednej strony UE pomaga poprzez odpowiednią legislację, a z drugiej – poprzez zapewnienie środków na działania. Może też pomagać zidentyfikować najlepsze praktyki, do których doszły jakieś kraje członkowskie i pomagać np. Polsce je zastosować – nie skopiować, ale dostosować do waszych lokalnej specyfikacji – i w ten sposób zapewnić progres i zmianę tego skrajnie nieakceptowalnego poziomu wypadków drogowych dla tak dużego kraju jak Wasz.

Co będzie przyszłym największym problemem związanym z bezpieczeństwem drogowym w Europie?

W tym momencie to my wciąż jednak musimy mierzyć się ze starymi, dobrze znanymi problemami – z tym, że ludzie jeżdżą za szybko, że czasem nie używają pasów bezpieczeństwa, zwłaszcza na tylnych siedzeniach, że prowadzą po pijanemu czy pod wpływem narkotyków. To poważne problemy.
Ograniczenie za szybkiej jazdy i sprawienie, że wszyscy kierowcy jadą zgodnie z limitami prędkości, trzeźwi, zapięci w pasy bezpieczeństwa i będziemy mieli dobrą infrastrukturę – to będzie długa droga. I musimy na tym się najpierw skupiać.

Ale jeśli chcesz mówić o przyszłości, to nasuwa mi się jeden temat, który jest totalnie nowy w bezpieczeństwie drogowym. To rozproszenie uwagi. Ludzie teraz nie tylko dzwonią na drodze, ale piszą e-maile, sprawdzają status na Facebooku, Twitterze, przeglądają strony internetowe. To bardzo niebezpieczne. I jak rozmawiamy z policją to oni mówią, że dawniej, gdy widzieli samochód nie potrafiący utrzymać toru jazdy, to zwykle był pijany kierowca, a dziś to jest kierowca, który grzebie w smartfonie.

W wielu krajach administracje decydują się na obniżanie limitów prędkości na drogach poza miejscowościami. Tak zrobili na przykład ostatnio Francuzi…

…Hiszpanie też!

No właśnie. Czy jest możliwe, że takie rzeczy będą uregulowane na poziomie całej UE? Że będziemy mieli wybór jednakowych najlepszych limitów dla wszystkich dróg Europy?

Obawiam się, że w tej chwili to nie możliwe. W tej chwili nie da się nawet ustalić jednego limitu dla europejskich autostrad i dróg ekspresowych i mamy kraje, które mają ograniczenie do 120 km/h, inne do 130 km/h, a niektóre – jak Niemcy – nie mają limitu.
Wierzymy, że ostatecznie dla sieci transeuropejskiej powinno się ustalić maksymalną prędkość na wszystkich do niej należących drogach. Niestety w dzisiejszym stanie prawnym niemożliwe jest ustanowienie takich regulacji na poziomie europejskim dla dróg lokalnych w krajach członkowskich.

UE daje jedynie wskazówki, jak redukować prędkość – i na przykład w Polsce nie podoba nam się nocny limit w obszarach miejskich wynoszący 60 km/h. Mówiłem o tym w polskim parlamencie niedawno, że powinniście to zredukować, bo wiemy, że te 10 km/h mniej robi wielką różnicę przy wypadkach z pieszymi.

rozmawiał Łukasz Zboralski