Connect with us

Rozmowy i opinie

KGP o hulajnogach elektrycznych, czyli punkt widzenia zamiast myślenia

Opublikowano

-

Zdaniem przedstawiciela Komendy Głównej Policji szczegółowe przepisy ruchu drogowego rozmywają problemy. Śmiem twierdzić, że jest odwrotnie. Brak regulacji powoduje, że szerokie możliwości interpretacji prowadzą do błędnych rozstrzygnięć

Zdumiała mnie wypowiedź oficera najwyższego szczebla w hierarchii specjalistów z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym, to znaczy Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Pochylmy się nad iście „twórczymi” myślami, które zaprezentował podinsp. Radosław Kobryś w rozmowie z portalem Prawo.pl o sprawie elektrycznych hulajnóg.
Przedstawiając swój punkt widzenia podinsp. Kobyrś stwierdził, że propozycje uregulowania prawnego poruszania się urządzeniami transportu osobistego zaprezentowane przez resort infrastruktury są optymalne; niepotrzebne jest „dookreślenie i uszczegółowienie przepisów”, a zatem zachwyca się proponowanymi zmianami. Wskazuje na to użycie określenia „optymalne”, oznaczające najlepsze z możliwych, gdy tymczasem a contrario projekt serwuje rozwiązania najgorsze z możliwych.

Hulajnoga to pojazd

Szczególnie groteskowo zabrzmiał następujący wątek wypowiedzi – przytoczę go, aby czasem nie zniekształcić – mianowicie: „jeśli na skutek zmian w przepisach hulajnoga elektryczna będzie traktowana jak pojazd, to osoba nią kierująca będzie musiała dostosować prędkość do warunków ruchu, w tym także do swoich umiejętności”. Jest oczywiste. Szkoda że podinspektor tego jeszcze nie wie – iż elektryczna hulajnoga – niezależnie od tego, jak będzie traktowana przez „znawców przedmiotu”, jest pojazdem od chwili jej wyprodukowania, a osoba, która na niej jedzie jest kierującym. Dalsza część wywodu jest truizmem. Otóż, w żaden sposób nie da się podważyć twierdzenia, że każdy na drodze musi dostosować swoje zachowanie zarówno do istniejących warunków, jak i zmieniających się w określonych ustawą sytuacjach oraz do swoich umiejętności, niezależnie od regulacji zarówno ogólnych, jak i szczególnych.

Zdaniem przedstawiciela KGP bardzo szczegółowe przepisy rozmydlają problem. Wielce oryginalna to wypowiedź. Tymczasem a contrario to niejasne i ogólnikowe dyspozycje ustawowe rozmydlają problem i dają szerokie możliwości dowolnej interpretacji, prowadzącej wprost do błędnych rozstrzygnięć; mamy na co dzień ich obfitość. Policjant twierdzi, że głównym problemem jest „brak rozsądku i umiejętności przewidywania”. Ma rację, lecz w ślad za głosem rozsądku należy zacząć od własnego podwórka i upowszechnić go w szeregach policji drogowej, by nie zdarzały się wpadki wzorem słowackiej turystki ukaranej mandatem za potrącenie jej przez nastoletniego entuzjastę elektrycznej hulajnogi. Będę ten haniebny przypadek przypominał aż do momentu, gdy na dobre zagości odpowiedni poziom myślenia.

W konkluzji pytanie: gdzie prewencja w kontekście wypadków z elektryczną hulajnogą? Zgodnie z definicją jest to podobno zapobieganie, którego skuteczność zależy od umiejętności przewidywania. Jak powszechnie wiadomo brak reakcji na zachowania zagrażające bezpieczeństwu w ruchu drogowym rozzuchwala! A oto ilustracja końcowej refleksji:

Kobieta na hulajnodze. Fot. Wiesław Kotowski

Kobieta na hulajnodze. Fot. Wojciech Kotowski

Wojciech Kotowski,
Autor jest ekspertem ds. prawnych aspektów wypadków drogowych w kancelarii adwokackiej Pomorski w Warszawie