Connect with us

Rozmowy i opinie

Łukasz Zboralski, brd24.pl: Cztery zadania dla pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa transportu

Nowy pełnomocnik został powołany do przeprowadzenia wielkiej zmiany na szczeblu rządowym. Oto są rzeczy, od których musi zacząć. Bez nich urzędnicy nadal będą tylko udawać, że dbają o bezpieczeństwo na polskich drogach

Opublikowano

-

Nowy pełnomocnik został powołany do przeprowadzenia wielkiej zmiany na szczeblu rządowym. Oto są rzeczy, od których musi zacząć. Bez nich urzędnicy nadal będą tylko udawać, że dbają o bezpieczeństwo na polskich drogach

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Doszliśmy do ściany. Tak dłużej być nie może. Chodzi przecież o życie ludzi – giną ich co roku na polskich drogach tysiące. Przestańmy udawać i wyłóżmy karty na stół. Bez powiedzenia sobie prawdy o tym, że dbanie o BRD praktycznie w kraju nie istnieje, nie wprowadzimy żadnej zmiany. Urzędnicy będą się bronić nogami i rękami, bo tylko niewiedza gwarantuje im ukrywanie niekompetencji i braku działań. Czas to zmienić. Koniec przerzucania wyłącznej odpowiedzialności na kierowców, rowerzystów i pieszych.

Panie pełnomocniku Pawle Olszewski – jeśli odebrał Pan powołanie i przyjął tę funkcję, to uznaję, że chce Pan poprawić niewydolny system dbania o Polaków na drogach. I jest Pan za to odpowiedzialny. Całkiem konkretnie – za życie i zdrowie wielu ludzi.
Nic się Panu nie uda bez tych zmian:

1. Zmiana policyjnego systemu zbierania danych o wypadkach
To absolutny priorytet. Bo nie istnieje dziś w Polsce żadna wiedza na temat przyczyn wypadków – piszę to z pełną odpowiedzialnością. Policyjny system pozwala wybrać tylko jedną pozycję dotyczącą przyczyny. Jak udowodniła m.in. kontrola NIK, zwykle wybierane jest „niedostosowanie prędkości do warunków na drodze”, choć często to nie jest główna przyczyna i okazuje się to np. podczas sądowych rozpraw.
To dlatego mamy dziś kuriozalne statystyki, z których wynika, że na polskich drogach wypadków spowodowanych niesprawnością pojazdu jest trzykrotnie mniej niż w Niemczech. To dlatego mamy w kraju zakręt, na którym dochodzi do 50 wypadków rocznie.

Bez rzetelnej wiedzy na temat tego, dlaczego dochodzi do wypadków, nie da się rzetelnie zaplanować żadnych działań, w tym kampanii społecznych (dziś prowadzone są „na oko”). Nie da się nawet dobrze zaplanować badań naukowych, mogących pogłębić wiedzę.

2. Wprowadzenie audytów po wypadkach śmiertelnych
Nie da się planować i wprowadzać zmian, które będą lepiej chroniły ludzi na drogach, jeśli nie będziemy mieli szerokiej wiedzy. Sam policyjny system nie wystarczy. Musimy wprowadzić audyty po tych najtragiczniejszych wypadkach – z ofiarami. Wzór jest gotowy. Takie procedury prowadzone są przez Skandynawów i inne kraje Europy Zachodniej (podpowiadam to Panu, bo ze wzoru na drogi 2+1 jakoś nie udało się skorzystać i koniecznie chcemy w Polsce wymyślać sami, jak budować takie trasy, przez co ich wciąż nie mamy, za to urzędnicy mają niekończącą się „pracę”).

Musi to być audyt w miejscu zdarzenia, w którym brać udział będą m.in. eksperci od inżynierii drogowej. Tylko tak da się wyeliminować wady drogowe – dziś one w policyjnych statystykach jako przyczyny wypadków właściwie nie istnieją. A przecież istnieją!
Żeby to miało sens, każdy audyt musi skończyć się wnioskami, również infrastrukturalnymi. Niewprowadzenie zaleceń będzie musiało być związane z bardzo dotkliwą karą dla zarządcy drogi.

3. Likwidacja Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i stworzenie kompetentnego organu
Nie da się już dłużej bronić tworu, która składa się z minister i urzędników oddelegowanych z innych resortów oraz podległych im instytucji. Spotykający się raz na jakiś czas ludzie, na których nikt nie może niczego wymusić, to nie jest organ państwa – to kuriozum. To jest udawanie przed obywatelami, że coś się robi. To jest nie tylko niegodne ale i niebezpieczne.
Po analizach Banku Światowego i miażdżącym w tej kwestii raporcie NIK miała nastąpić zmiana instytucjonalna. Skończyło się na powołaniu pełnomocnika rządu, który zmianę ma przygotować.

Musimy zatem właśnie od Pana usłyszeć propozycję stworzenia centralnego organu, który będzie nadzorował sprawy BRD, ale będzie miał kompetencję – by nie tylko tworzyć papierowe plany i odbierać papierowe sprawozdania z tego, co służby i instytucje i tak robią. Musi powstać w Polsce silna struktura, która będzie nadzorować, czy policja właściwie wywiązuje się z nałożonych na nią obowiązków, czy GDDKiA realizuje plany budowy bezpiecznych dróg albo przebudowy miejsc niebezpiecznych, czy wprowadzane i prowadzone właściwie są programy edukacyjne  itd.

O ten punkt martwię się najbardziej. Jako pełnomocnik nie ma Pan żadnego doświadczenia w BRD. Zaplecze, które dziś pracuje w MIR nie jest zapleczem mogącym przygotować tak ważną dla kraju zmianę – to ludzie, którzy dopuścili choćby do zapisania w krajowym planie limitu mandatów dla policji i podkopali z takim trudem budowane zaufanie społeczne w kwestii bezpieczeństwa na drogach.
Nie powołał Pan żadnego zespołu ekspertów, nie prowadzi dialogu z organizacjami pozarządowymi.
Jaką zmianę przygotuje Pan sam? W czyim interesie ona będzie?

4. Budżet na BRD
Zwiększanie sankcji za łamanie prawa na drodze było w kraju potrzebne. Ale plan na poprawę nie może polegać tylko na smaganiu karami kierowców. Trzeba też inwestować – w edukację, ratownictwo i inżynierię. Dziś te pieniądze są rozproszone po licznych instytucjach, które twierdzą, że poprawiają bezpieczeństwo. W ten sposób nie ma nawet kontroli nad tym, czy rzeczywiście chodzi o BRD.
Skończmy z mydleniem oczu i mówieniem, że przecież wydajemy na poprawę bezpieczeństwa budując autostrady. Musimy być konkretni.

Musi powstać oddzielny budżet. Jest plan – to i musimy wiedzieć, ile jego wykonanie będzie kosztowało. A dbanie o bezpieczeństwo kosztuje i to nie mało. Nie ma? To niech Pan uczciwie to Polakom powie. I poszuka pieniędzy (podpowiadam: miliony można ocalić powstrzymując kampanie prowadzone bez dobrych podstaw i w średniej jakości).

Łukasz Zboralski