Connect with us

Rozmowy i opinie

Rozdawali odblaski pieszym i zebrali falę krytyki w mediach za „obwinianie ofiar”

Opublikowano

-

To, co w Polsce jest przyjmowane za normę i świetne akcje – czyli rozdawanie pieszym odblasków – w Toronto wywołało ogromną awanturę w mediach. Miejscowa radna i policja, która jej pomagała w akcji dla seniorów, zebrali falę krytyki. Bo Kanadyjczycy dobrze rozumieją, od czego zależy ich bezpieczeństwo

Rozdawanie odblasków w Toronto podczas akcji radnej miejskiej Cynthii Lai Źrodło:Cynthia Lai/Twitter

Rozdawanie odblasków w Toronto podczas akcji radnej miejskiej Cynthii Lai Źrodło:Cynthia Lai/Twitter

Radna z Toronto, niejaka Cynthia Lai wpadła na pomysł „poprawy bezpieczeństwa” seniorów. Zorganizowała w centrum handlowym akcję rozdawania starszym osobom odblasków zapinanych na ramię. Pomagała jej w tym lokalna policja. Świetna akcja? Pomoc dla seniorów? Ciepłe relacje w prasie? Nic z tych rzeczy! Radna do teraz zbiera cięgi w mediach.

Otóż w Toronto taką akcję samorządowca i policji oceniono dość jednoznacznie – jako kuriozalne zrzucanie winy na pieszych, którzy są głównie ofiarami wypadków powodowanymi przez kierowców. W Kanadzie dziennikarze rozumieją bowiem, że można działać prawdziwie a można też udawać, że się działa.
W gazetach i portalach bardzo szybko wytknięto fakt, że w ostanim czasie policja w Toronto znacznie zmniejszyła liczbę kontroli kierowców – liczba mandatów im wystawianych spadła z 700 tys. rocznie do 200 tys. Efekt jest taki, że notuje się tam dużo więcej kolizji i wzrosła też liczba wypadków z pieszymi. Tylko w tym roku w Toronto potrąconych zostało 1100 pieszych, a 31 z nich zginęło. Dziewięciu zabitych pieszych było w podeszłym wieku.

Media: to obwinianie ofiar zamiast realnych działań wymierzonych w piratów

Kanadyjscy dziennikarze zwrócili więc uwagę na to, że powrót lepszych kontroli policji, które uspokoją pędzących kierowców ma sens, a nie ma go rozdawanie ludziom świecidełek. „Mandaty za prędkość, a nie odblaski, ocalą więcej ludzi w Toronto” – zatytułował swój tekst reporter Mike Alder w Toronto.com. I dowodzi w tekście, że świecidełko na ramieniu nie jest w stanie zatrzymać pędzącego auta.

– Oni robią to, co według dowodów nie poprawia bezpieczeństwa pieszych, jest to więc po prostu forma obwiniania ofiar – skomentowała w CBC News Jessica Spieker z organizacji Friends and Families for Safe Streets.

„Trudno nie być wściekłym, że w ubiegłym tygodniu policja w Toronto przyznała, że brak egzekwowania przepisów drogowych doprowadził do większej liczby ofiar i wypadków, ale tym, którzy zostali dotknięci tą sytuacją, mówi się, że mają nosić opaski odblaskowe na ramionach i wytyka się im, że noszą w uszach słuchawki” – napisał jeden z użytkowników Twittera cytowany przez prasę.

Akcji radnej i policji broniło niewielu. Pozwoliła sobie na to jedynie autorka bulwarówki „Toronto Sun”. Lorrie Goldstein napisała tekst w obronie radnej. Napisała, że…  gdy wracała ostatnio do domu, to spotkała na drodze ludzi bardziej widocznych dla kierowców: pracowników drogowych, policjantów i ludzi przeprowadzających dzieci przy szkołach – bo oni wszyscy bowiem nosili elementy odblaskowe. Dodała też, że gdy była w szkole podstawowej, to nauczyła się dwóch ważnych zasad: być ubranym na jasno w nocy oraz przed przejściem przez ulicę rozejrzeć się i posłuchać, użyć oczu i uszu zanim użyje się stóp (czy to Wam coś w Polsce przypomina?).

Awantura i presja medialna była tak wielka, że już następnego dnia po akcji z rozdawaniem odblasków seniorom biuro burmistrza Toronto wydało oficjalny komunikat: „Burmistrz wielokrotnie podkreślał, że wszyscy muszą zrobić wszystko, aby zapobiec śmierci i obrażeniom, ale największa odpowiedzialność spoczywa na kierowcach w potężnych stalowych samochodach”.

Warto jeszcze tylko przypomnieć, że cztery lata temu podobną burzę wywołała kampania miejska w Toronto – plakaty skierowane do pieszych. Głosiły hasło „Bądź skupiony, pozostań bezpieczny – ciemne ubrania powodują, że kierowcy w nocy trudno cię dojrzeć”. Awantura rozpętała się po tym, gdy kierowca, który wjechał w pieszą wysiadającą z tramwaju, podparł się takim tłumaczeniem.

Czy w Polsce ktoś to zrozumie?

Oczywiście nie jest tak, że Kanadyjczycy uważają, iż nie warto być widocznym w nocy na drodze. Przecież – jak wspomina autorka tabloidu – uczy się ich tego od dziecka. Widzą jednak, że polityka państwa czy samorządu nie może się sprowadzać do mówienia ofiarom lub zagrożonym przestępstwem na drodze, żeby sami zadbali o swój interes. I nie godzą się na to, żeby zamiast dyscyplinowania kierowców zagrażających pieszym, wmawiać pieszym, iż ten problem rozwiąże zakładanie odblasku na ramię.

Czy widzicie, jak inaczej jest w Polsce? Media jak głodne pelikany łykają akcje samorządów i policji, które na okrągło od 30 lat wręczają pieszym odblaski. Dlatego samorządowcy zamiast skupić się np. na przebudowie niebezpiecznych zdjęć ruszają na ulicę z workami świecidełek. Za niewielką kwotę mają fantastyczny PR – i przy okazji nic poważnego robić już nie muszą.
Media bezkrytycznie po wypadkach drukują też wciąż „rady” policji, w których zawsze znajduje się przestroga dla pieszych – by zakładali odblaski, choć są to wypadki niezawinione przez pieszych, choć są to piesi potrącani w dzień na przejściach.

Kiedy doczekamy się takiej presji w mediach, że policja przestanie w ramach akcji „Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego” rozdawać pieszym odblaski, a zaplanuje np. pomiary prędkości przed przejściami i po zakończeniu akcji pochwali się liczbą wyeliminowanych z dróg niebezpiecznych kierowców?

Kiedy większość dziennikarzy w Polsce zobaczy rzecz z właściwej perspektywy jak ci w Kanadzie, a nie będzie patrzyła na te sprawy w Polsce jak dziennikarka kanadyjskiego brukowca?

Łukasz Zboralski