Connect with us

Rozmowy i opinie

Samochodowi twardogłowi chcą storpedować zmianę prawa w sprawie pieszych

Opublikowano

-

Do Kancelarii Premiera i resortów trafiają listy sprzeciwiających się zaplanowanym przez rząd zmianom prawa. Sprzeciw mają wyrażać ludzie związani w Polsce z branżą motoryzacyjną oraz szkoleniową. Dotarłem do jednej z takich „opinii”. Jest szokująca

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Jeśli ktoś nie wierzył w istnienie samochodowego lobby w Polsce, to niebawem pozbędzie się złudzeń. Co gorsza nie tylko przemysłowi zależy na zatrzymaniu zmian, które mogą zmniejszyć śmiertelność pieszych na przejściach. Przeciw temu protestują – w pismach do Kancelarii Premiera i ministerstw – także przedstawiciele branży zajmującej się szkoleniem kierowców (sic!).

Poprosiłem Kancelarię Prezesa Rady Ministrów o ujawnienie, ile oficjalnych pism i od kogo w tej sprawie do premiera wpłynęło. Poprosiłem też o ujawnienie ich treści. KPRM przez tydzień nie uporał się z odpowiedzią na moją prośbę.

Tymczasem w ręce wpadło mi już jedno z pism, które trafiło m.in. do szefa rządu. Z moich informacji wynika, że wysłał je człowiek działający prawdopodobnie w przeszłości w branży szkolenia kierowców. To, co napisał, jaskrawo wskazuje, iż w Polsce nie tylko mamy problem z niejasnymi przepisami w sprawie pieszych na przejściach, ale też, że branża szkoląca kierowców zmaga się z głęboką patologią i sama wymagać będzie solidnej naprawy.

Ale oddajmy głos „ekspertowi”. Stawia on najpierw premierowi trzy pytania:

„1. Dlaczego Pan chce zastawiać pułapki na kierowców, narażając ich na tworzenie korków oraz odpowiedzialność za wypadki na przejściach przez jezdnię.
2. Dotychczas wprowadzono przepisy polegające na pierwszeństwie przejścia przez jezdnię po wejściu na przejście. Ten przepis stał się przepisem głupim, który spowodował, że setki ludzi wprowadził do grobu.
3. Wcześniejsze zapowiedzi o wprowadzeniu tego przepisu, stało się już nagminnie stosowane, doprowadzając już do wielu wypadków śmiertelnych przez kierowców jadących drugim czy trzecim pasem, nie wiedzą z jakiego tytułu kierowca jadący pierwszym pasem dokonał zatrzymania się”.

Krótko mówiąc, facet pisze do premiera, że zła jest już w ogóle obecna norma ustawowa, która nakazuje ustąpić pieszym będącym na pasach. Niewiarygodne, że coś takiego może człowiekowi przyjść do głowy – a jednak! Nakaz ustąpienia pieszemu oczekującemu na przejście lub na nie wkraczającemu człowiek ten uznaje za „pułapkę” – bo wówczas kierowca przejeżdżający pieszego byłby odpowiedzialny. Tu już brakuje mi słów do skomentowania tego rodzaju myślenia. Tak samo jak do zrzucania winy za omijanie pojazdu stojącego przed przejściem na pieszych.

„Ekspert” w swoim piśmie postanowił też podzielić się z szefem rządu swoimi złotymi myślami, jak zmniejszyć liczbę wypadków na przejściach dla pieszych. Oto jego propozycje zmian (pisownia oryginalna):

„Pierwszeństwo przejazdu na przejściach dla pieszych mają pojazdy poruszające się po jezdni.

Pieszy oczekuje do opuszczenia wszystkich pojazdów.

Pieszy zobowiązany jest sprawdzić oglądając się najpierw w lewo potem w prawo i jeszcze raz w lewo, czy wszystkie pojazdy opuściły przejście dla pieszych.

Pieszy przechodzący przez jezdnię nie może używać telefonów komórkowych oraz słuchawek.

W przypadku dużego ruchu na drodze pieszy chcący przejść przez jezdnię winien wysunąć rękę do przodu dając sygnał zamiaru przejścia przez jezdnię. Po upewnieniu się, że wszystkie pojazdy zatrzymały się, wówczas pieszy bezpiecznie może dokonać przejścia przez jezdnię.

W obecnych przepisach jak proponowane pieszy został puszczony [nieczytelne] bez nałożenia na niego obowiązków a jedynie nałożono duże obowiązki kierowców.

Pieszy niebezpieczny jest to człowiek, który nie jest kierowcą a szczególnie młodzież, który ma założone klapki na oczy, nie patrząc co się dzieje na jezdni, szczególnie gdy się zapali zielone światło w przypadku zjazdu kierowcy ze skrzyżowania, gdzie pieszy winien mieć obowiązek [tu wskazuje na punkt w którym wcześniej nakazuje rozglądanie się czy wszystkie pojazdy opuściły przejście].

Z obserwacji po pana zapowiedzi zauważyłem strach kierowców, którzy zauważywszy pieszego bez względu czy pieszy jest przed przejściem czy też nie, dokonują zatrzymywania swoich pojazdów, traktując pieszego jak świętą krowę”.

Każdy z tych idiotyzmów zasługiwałby na oddzielną analizę, ale załatwmy to jednym stwierdzeniem – bójcie się, bo ten pan najprawdopodobniej ma prawo jazdy i jeździ (a niestety miał prawdopodobnie wpływ na kształtowanie poglądów kierowców w Polsce).
Na szczęście – choć sam zapewne tego nie dostrzega – człowiek zwalczający próbę ucywilizowania polskich dróg ostatnim zdaniem swojego pisma sam dostarcza argumentów na to, że zmiana zaczyna działać nawet, gdy jeszcze nie weszła w życie: kierowcy przepuszczają pieszych!

Niestety, jak dodałem na początku, to tylko jedno z pism, które w tej ważnej dla przyszłości na polskich drogach, trafiło do urzędników. Co jest w innych, zwłaszcza sygnowanych przez duże organizacje, nie śmiem myśleć, ale czekam z niepokojem na ich ujawnienie…

Łukasz Zboralski