Connect with us

Społeczeństwo

Poseł Sośnierz: To jest normalne, że ktoś jedzie po mieście 60-70 km/h

Opublikowano

-

Posłowie Konfederacji sprzeciwiają się zmianom prawa ruchu drogowego zaplanowanym przez rząd. Przyznają, że nie rozumieją, dlaczego należy jeździć w obszarze zabudowanym 50 km/h. Poseł Dobromir Sośnierz stwierdził nawet, że „normalne” jest jeżdżenie w miastach 70 km/h

Poseł Dobromir Sośnierz przyznał, że nie rozumie, dlaczego w miastach ma obowiązywać limit akurat 50 km/h. Źródło: Twitter/Konfederacja

Poseł Dobromir Sośnierz przyznał, że nie rozumie, dlaczego w miastach ma obowiązywać limit akurat 50 km/h. Źródło: Twitter/Konfederacja

Przedstawiciele Konfederacji zorganizowali dziś konferencję, na której wyrażali sprzeciw wobec planowanych zmian w prawie o ruchu drogowym. Krytykując propozycje premiera Mateusza Morawieckiego nie wskazali żadnych merytorycznych argumentów – przyznali jedynie, że ani nie wiedzą o badaniach i faktach, ani nie rozumieją po co są konkretne regulacje.

Poseł Dobromir Sośnierz wprost przyznał, że nie rozumie, dlaczego w obszarach zabudowanych ustala się maksymalną prędkość akurat na 50 km/h. W dodatku stwierdził, że nie można karać ludzi za coś, co jest „normalne”. – A normalne jest to, że ktoś jeździ po mieście 60-70 km/h – dowodził.

Sośnierz przyznał także, że nie rozumie koncepcji obowiązującej w całej UE dotyczącej prawnej ochrony pieszego jeszcze przed przejściem dla pieszych – w dodatku z jego słów wynikało, że komentował projekt opozycji a nie pomysły rządu (bo rządowego projektu nowelizacji jeszcze nie opublikowano).

Ten były europoseł głosił też sprzeczne z prawdą tezy, jakoby piesi odpowiadali za coraz większą liczbę wypadków w Polsce, a w ogóle skala wypadków z nimi malała (tymczasem na samych przejściach liczba zabitych pieszych rośnie od 3 lat). Sośnierz twierdził też, że wprowadzone ma być „bezwzględne pierwszeństwo pieszych”.

Jeszcze mocniej oderwany od rzeczywistości okazał się Grzegorz Braun, który stwierdził, że zapowiedziane przez rząd zmiany „to są decyzje o charakterze politycznie arbitralnym, nieumotywowane, nieuzasadnione żadnym badaniem, które miałoby jakiekolwiek znamiona przekonującej wiarygodności”.
Braun ocenił, że rząd próbując wymusić na kierowcach większe poszanowanie prawa na drodze ma tak naprawdę „cel fiskalny”. Jakby obowiązkiem kierowców było łamać przepisy i płacić mandaty…

Konfederacja jest jedyną partią dziś w Sejmie, która krytykuje próbę podniesienia bezpieczeństwa na drogach, na których ginie co roku ok. 3 tys. osób.

luz