Connect with us

Społeczeństwo

Wielka wpadka cyfryzacji? Nie da się zatrzymać prawa jazdy kierowcy, który go nie musi wozić

Opublikowano

-

Za dwa dni kierowcy w Polsce będą mogli zacząć jeździć bez posiadania przy sobie dokumentu prawo jazdy. Tymczasem ten dokument policja zatrzymywała w przypadku przestępstw drogowych. Próbowaliśmy dowiedzieć się, jak teraz to zrobi, ale MSWiA nabrało wody w usta i odesłało nas do Komendy Głównej Policji. Tam też zapadła niezręczna cisza

Kontrola policyjna. Fot. Wielkopolska Policja

Kontrola policyjna. Fot. Wielkopolska Policja

Cyfryzacja jest oczywiście wspaniała. To dobrze, że Polacy nie muszą wozić przy sobie dowodów rejestracyjnych, skoro te dane każdy policjant może odczytać w państwowym systemie. Od 5 grudnia – jak chwali się Ministerstwo Cyfryzacji – kierowcy nie będą też musieli mieć przy sobie prawa jazdy. Za brak dokumentu nie będzie można już wystawiać mandatu.

Jest tylko jeden problem. Zatrzymywanie dokumentu „prawo jazdy” było jednym ze sposobów policji, którym uniemożliwiano dotąd w Polsce poruszanie się po drogach tym, którzy drastycznie łamali prawo. Policjant zabierał dokument w kilku przypadkach opisanych w Art. 135 Prawa o ruchu drogowym. Na przykład, gdy uważał, że kierowca jedzie po pijanemu. Albo gdy sąd wcześniej orzekł wobec takiego człowieka zakaz prowadzenia pojazdów (lub w ogóle cofnięcie uprawnień). Prawo jazdy jako dokument zatrzymywano też, gdy kierowca przekroczył 24 punkty karne oraz gdy jechał w obszarze zabudowanym o 50 km/h szybciej niż zakłada dopuszczalna prędkość. W niektórych przypadkach kierowca dostawał pokwitowanie, z którym mógł poruszać się do 7 dni.

Po co to wszystko? Bo łatwo było wychwycić potem tych, którzy jeździć nie powinni. I dokument był też elementem fizycznie odbieranym, przekazywanym starostom do dalszej procedury zatrzymania uprawnień.

Jak więc wszystko to będzie się odbywać za dwa dni, gdy kierowca nie będzie musiał już przy sobie posiadać prawa jazdy? Zapytałem o to MSWiA. Jednak wydział prasowy jeszcze wczoraj przesłał moje pytanie do Komendy Głównej Policji i tak umył ręce od odpowiedzi.

KGP naciskane dziś, by wydało opinię, odpowiedziało, że… mam poszukać rzecznika Mariusza Ciarkę i on udzieli mi odpowiedzi.

Rzecznik Ciarka nie odbiera telefonu. Napisałem SMS. Chwilę później, KGP poinformowała, że jednak na pytanie odpowie ktoś inny.

„uprzejmie informuję, że odpowiedź na Pańskie zapytanie jest opracowywana przez kom. Roberta Opasa z Biura Ruchu Drogowego KGP” – napisał podkom. Antoni Rzeczkowski z Wydziału Prasowo-Informacyjnego Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.

Tak prosta sprawa, jak podstawowa czynność na drodze – zatrzymanie prawa jazdy – okazuje się więc bardzo trudną do wytłumaczenia. Czy dlatego, że ktoś przegapił tę sprawę? Czy nie ustalono żadnego innego rozwiązania? Skoro nie wie tego od ręki KGP, to co wiedzą dziś policjanci całej drogówki w kraju?

Do tej sprawy wrócę, gdy wreszcie ktoś z policji odpowie, jak to ma wyglądać. Obawiam się jednak, że nikt tego dziś nie wie.

EDYTOWANE:

Policja w końcu udzieliła odpowiedzi. Wszystko zostało dopracowane nowelizacją opublikowaną we wrześniu. Kierowcy, którym należy zatrzymywać prawo jazdy nie pozostaną bezkarni.

Policja informuje, że prawa jazdy zatrzymywać będzie poprzez wprowadzenie informacji o zatrzymaniu do centralnej ewidencji kierowców. Umożliwia to nowelizacja opublikowana w Dzienniku Ustaw we wrześniu tego roku. – Tryb ten nie różni się od funkcjonującego już od dłuższego czasu elektronicznego zatrzymania dowodu rejestracyjnego – mówi kom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. – Kierowca otrzyma stosowne pokwitowanie zależne od faktycznej podstawy zatrzymania dokumentu – dodaje. Opas zaznacza, że wszystkie jednostki policji otrzymały instrukcję aplikacji „elektronicznego zatrzymania prawa jazdy”.

Łukasz Zboralski