Szczecin od kilku lat na skrzyżowaniach zaznacza farbą, gdzie nie warto już wjeżdżać, żeby nie zablokować skrzyżowania. To rozwiązanie dobrze znane m.in. w krajach anglosaskich. W Polsce urzędnicy ministerstwa nie chcą się na „yellow box’y” zgodzić. To ci sami urzędnicy, którzy blokowali zmianę prawa ws. pieszych oraz tworzyli wadliwe pytania na egzamin na prawo jazdy
Yellow box – to rozwiązanie inżynierii drogowej znane m.in. z Wielkiej Brytanii. Specjalne żółte kratkowane oznakowanie na środku skrzyżowania pokazuje kierowcom miejsce, w którym nie wolno im się zatrzymywać. To prosta podpowiedź: jeśli nie możesz zjechać ze skrzyżowania, to na nie nie wjeżdżaj. Wyjątkiem są ci, którzy na skrzyżowaniu skręcają (w naszym ruchu prawostronnym – w lewo). Ci mogą zatrzymać się na wyspie skrzyżowania, gdyż po przepuszczeniu aut z naprzeciwka, po prostu je opuszczą skręcając.
Oto krótki film tłumaczący tę ideę:
Warto dodać, że yellow box to nie tylko wizualna podpowiedź dla kierowcy, dzięki której nie stworzy zatoru na skrzyżowaniu. To także miejsce, które jest nadzorowane przez kamery i kierowcy łamiący zasadę niezatrzymywania się na yellow box, są karani.
Szczecin próbuje, a urzędnicy ministra Adamczyka szukają argumentów na „nie da się”
Blue box namalowany na skrzyżowaniu w Szczecinie Źródło: Facebook/Piotr Krzystek
W Polsce yellow box’y na skrzyżowaniach postanowił pilotażowo malować Szczecin. I brytyjskim wzorem zamalował powierzchnie kilku skrzyżowań w 2019 r. Od razu pojawiły się problemy i zarzuty urzędników Ministerstwa Infrastruktury, że żółte oznakowanie poziome jest w polskich przepisach przeznaczone wyłącznie do specyficznych zastosowań (czasowej organizacji ruchu), wówczas mają prymat nad oznakowaniem malowanym na biało. Szczecin zmazał wiec żółte linie z czterech skrzyżowań i… namalował wszystko na niebiesko. Bo miał już dowody, że poprawiła się przepustowość na skrzyżowaniach.
Ponieważ doświadczenia ze Szczecina są pozytywne, grupa posłów jeszcze w 2019 r. zapytała Ministerstwo Infrastruktury, czy nie można by w ogóle w Polsce legalnie wprowadzić możliwości używania yellow box’ów. W odpowiedzi na to pytanie, urzędnicy resortu zaczęli piętrzyć trudności i szukać uzasadnienia przeciw takiej zmianie. Formalnie wszystkie przeciwności wyliczył w piśmie wiceminister Rafał Weber, ale – co trzeba zauważyć – pismo dla niego w tej sprawie przygotował Departament Transportu Drogowego. To ten sam departament, który we wcześniejszych latach przygotowywał pisma m.in. uznające, że nie ma konieczności zmiany prawa dotyczącego pierwszeństwa pieszych. To też ten departament, którego pracownicy nadzorowali i pracowali w komisji układającej pytania na prawo jazdy – kilka miesięcy temu komisja ta przekazała pytania egzaminacyjne z błędnymi odpowiedziami.
Jakie argumenty przeciw yellow box’om w Polsce przedstawili urzędnicy? Wyliczmy:
Uznali, że obecne przepisy w sprawie znaków i sygnałów drogowych „nie dają podstaw do stosowania oznakowania poziomego zbliżonego do tzw. yellow box”. (zauważmy jednak, że ich praca miałaby polegać na takiej zmianie prawa, by podstawy prawne zostały utworzone)
Uznali, że prawidłowe wprowadzenie yellow box’ów powinno wiązać się z wprowadzeniem nadzoru kamer na takich skrzyżowaniach, a to by było drogie (ten argument również trudno uznać, bo instalacje nadzoru nad kierowcami w Polsce zwracają się błyskawicznie – wystarczyłoby tylko pieniądze z mandatów z automatycznego systemu przeznaczać na działania BRD, również w obszarze infrastruktury);
Stwierdzili, że „wprowadzenie dodatkowego oznakowania, bez skutecznego sankcjonowania naruszeń przepisów, nie wpłynie w istotny sposób na zmianę zachowań kierujących pojazdami” (nie można nie zauważyć, że to jest argument bez pokrycia w faktach – dlaczego coś, co zadziałało w Szczecinie, działa w Wielkiej Brytanii, miałoby nie wpływać na kierowców w całej Polsce?);
Ostrzegli, że „stosowanie przedmiotowego oznakowania tylko na niektórych skrzyżowaniach mogłoby skutkować odmiennym zachowaniem kierujących pojazdami na skrzyżowaniach tak oznakowanych i na skrzyżowaniach bez wskazanego wyżej dodatkowego oznakowania poziomego” (to również założenie, które jest fałszywe – w Wielkiej Brytanii nie na każdym skrzyżowaniu kierowca spotyka takie oznakowanie);
Napisali, że „oznakowanie w rodzaju >>yellow box<< może w istotny sposób utrudniać postrzeganie innych znaków poziomych w obszarze skrzyżowania” (każdy zarządca drogi w Wielkiej Brytanii mógłby udowodnić, iż to fałszywa teza).
Podsumowanie odpowiedzi ministerialnej było więc oczywiste: „Mając na uwadze powyższe zastrzeżenia, Ministerstwo Infrastruktury nie planuje obecnie podejmowania prac mających na celu prawne usankcjonowanie stosowania oznakowania poziomego zbliżonego do tzw. >>yellow box<<„.
Szczecin się nie ogląda na maruderów z Chałubińskiego
Prezydent Szczecina Piotr Krzystek postanowił utrzymać blue boxy na sześciu skrzyżowaniach w mieście. I niedawno na Facebooku poinformował, że takie oznakowanie będzie stosowane na kolejnych skrzyżowaniach.
„Wiosną powinny się pojawić także w innych miejscach. Mają przypominać kierowcom, żeby nie wjeżdżali na skrzyżowanie, jeśli nie są w stanie go opuścić” – napisał na Facebooku Krzystek i okrasił post zdjęciem nowego oznakowania przy al. Wojska Polskiego.
Ta strona używa cookies, by lepiej dostosować zawartość do Twoich preferencji. Zamknij informację, jeśli się na to zgadzasz.
RODO: Administrator tej strony nie zbiera żadnych danych o użytkownikach.
.OK