Kierowcy, którzy widzieli potrącenie pieszej w Warszawie pojechali za kierowcą, który uciekł z miejsca wypadku. Zablokowali jego samochód. Mężczyzna był pod wpływem narkotyków

Kajdanki Fot. CC0
W poniedziałek wieczorem na ul. Puławskiej w Warszawie, kierowca volkswagena golfa uderzył w pieszą. Policja nie wyjaśnia dokładnych okoliczności wypadku. Podała tylko, że kobieta „nagle wtargnęła” przed samochód. Po potrąceniu pieszej kierowca nie zatrzymał się. Świadkowie wypadku – 45-letni kierowca toyoty oraz 37-letni kierowca jaguara powiadomili policję o zdarzeniu i ruszyli w pościg za uciekającym. Podawali policjantom trasę, jaką jedzie kierowca volkswagena. W końcu na skrzyżowaniu u zbiegu ulic Niepodległości i Balladyny kierowcy zablokowali pojazd mężczyzny.
Wówczas na miejsce dotarła stołeczne drogówka. Badania alkotestem wykazały, że 29-latek był trzeźwy. Tłumaczył się, że się przestraszył, kiedy kobieta „wskoczyła mu na maskę pojazdu” i dlatego odjechał. Jego zachowanie nie do końca było naturalne, dlatego też funkcjonariusze postanowili przeprowadzić badania na zawartość środków odurzających w jego organizmie. Narkotester wykazał, że mężczyzna był pod działaniem narkotyków.
Pokrzywdzona kobieta z poważnymi urazami głowy została przewieziona do szpitala. Natomiast 29-latek trafił do policyjnej celi. Następnego dnia usłyszał zarzuty kierowania pojazdem pod działaniem środków odurzających oraz nieudzielenia pomocy osobie będącej w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co sąd może go skazać nawet na 3 lata więzienia. Funkcjonariusze wyjaśniają teraz okoliczności i przyczyny zdarzenia drogowego.
Mokotowscy policjanci publicznie podziękowali za wzorową postawę społeczną i determinację kierowcom toyoty i jaguara, którzy pomogli zatrzymać kierowcę volkswagena.
red