Od 1 października kierowcy nie muszą wozić z sobą dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia polisy ubezpieczeniowej. To może przysporzyć pracy policji – bo w Polsce kolizja zdarza się co minutę i kilka sekund, a wielu kierowców nie będzie wiedziało, co zrobić po zderzeniu z osobą bez dokumentów

Od 1 października nie dostaniemy 50 zł mandatu jeśli jeździmy bez dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia polisy OC. Fot. brd24.pl
Do niedawna za brak dokumentu groził mandat. Od 1 października dowód rejestracyjny i polisa OC mogą zostać w domu. To ułatwienie zwłaszcza dla tych, którzy współdzielą samochód z innymi domownikami. To także prawdziwe otwarcie rynku na usługi carsharingowe. Teraz podczas policyjnej kontroli funkcjonariusze sami sprawdzą dane w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.
Jest jednak pewien problem. Wielu ludzi nie będzie wiedziało, jak zachować się po kolizji z kimś, kto nie ma przy sobie dokumentów auta ani potwierdzenia OC. W Internecie pojawiały się już m.in. porady, by w takich sytuacjach wzywać na miejsce policję.
Funkcjonariusze muszą być tą wizją przerażeni. Tuż po zmianie przepisów wiele komend opublikowało informacje, iż w przypadku stłuczek nie trzeba wzywać na miejsce drogówki. Główny przekaz: „w przypadku uczestniczenia w kolizji drogowej (wypadku, w którym nie ma zabitych lub rannych) kierujący pojazdami nie mają obowiązku wzywania Policji. Kierujący mogą poprzestać na spisaniu stosownego oświadczenia”.
Dlaczego policja może się tego obawiać? Bo skala codziennych kolizji w Polsce jest gigantyczna. Do stłuczki na polskich drogach dochodzi niemal co minutę. W 2017 r. odnotowywano dużo ponad tysiąc kolizji dziennie – a to tylko liczba tych, które zgłaszano Policji. Prawdziwa skala jest więc prawdopodobnie dużo większa [czytaj więcej o kolizjach w Polsce].
Można samemu sprawdzić OC każdego pojazdu. Ale…
– By naprawić szkodę potrzebne nam są dane kierującego pojazdem, numer rejestracyjny pojazdu i informacja gdzie auto jest ubezpieczone. To wszystko jest dostępne bez konieczności zaglądania do dowodu rejestracyjnego kierowcy – mówi brd24.pl nadkomisarz Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Zwraca uwagę, że największy problem z oświadczeniami polega na czym innym i to akurat nie zmieniło się po 1 października. – Chodzi o wiarę w uczciwość drugiego kierowcy. W to, że skoro dziś oświadcza iż jest sprawcą, to jutro się z tego nie wycofa tłumacząc się np. szokiem – zauważa.
Policja rekomenduje, by informacje dotyczące pojazdu oraz polisy OC sprawdzić za pośrednictwem strony internetowej Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Wystarczy wpisać numer rejestracyjny samochodu lub numer VIN auta, by otrzymać informację o ważności polisy, jej numerze i towarzystwie ubezpieczeniowym, które ją wydało.
Ale by to zrobić trzeba mieć przy sobie co najmniej smartfona z dostępem do Internetu. A nawet i gdy ma się dostęp do sieci, nie zawsze się udaje. Czasem – tak jak podczas naszych prób dziennikarskich – strona poinformuje nas, że „funkcjonalność portali UFG chwilowo niedostępna” i nie zobaczymy odpowiedzi na nasze zapytanie.

Czasem też – co podkreśla na stronie UFG – informacja o OC może być nieprawdziwa. Możemy zobaczyć, że pojazd nie jest objęty ochroną ubezpieczeniową m.in. dlatego, że część towarzystw ubezpieczeniowych przekazuje dane do Funduszu z opóźnieniem.
AN