Connect with us

Prawo

Rząd się przełamał. Jest nowelizacja w sprawie fotoradarów. Odpowie właściciel pojazdu?

Opublikowano

-

Szef GITD ujawnił, że jest gotowa nowelizacja prawa dotycząca fotoradarów. Według nieoficjalnych informacji brd24.pl chodzi o automatyczną odpowiedzialność właściciela pojazdu za wykroczenia rejestrowane przez automatyczny system nadzoru. Ta nowelizacja jest gotowa od dawna, politykom brakowało jednak odwagi
Fotoradar CANARD. Źródło: CANARD

Fotoradar CANARD. Źródło: CANARD

Wszystko wskazuje na to, że zmiany na polskich drogach będą dużo głębsze niż tylko przyjęta przez Sejm w tym tygodniu nowelizacja prawa dotycząca obowiązku ustępowania pieszym już w fazie wkraczania na przejście.

Zmieni się też sposób karania kierowców za wykroczenia zarejestrowane przez fotoradary, rejestratory przejazdów na czerwonym świetle i odcinkowe pomiary prędkości.

„Propozycja ustawy fotoradarowej”

Podczas trwających obecnie „VIII Krakowskich Dni BRD” szef ITD Alvin Gajadhur mówił, że są potrzebne zmiany prawa dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego. Ujawnił, że jest już nawet gotowy projekt nowelizacji ustawy fotoradarowej.

„Inspekcja Transportu Drogowego wspólnie z ekspertami Ministerstwa Infrastruktury przygotowała propozycję ustawy fotoradarowej, która ograniczy przypadki unikania odpowiedzialności i wpłynie na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego” – podała na Twitterze ITD.

Gajadhur nie powiedział o szczegółach zmian, ale zdanie o nowelizacji padło, gdy szef ITD zwracał uwagę, iż „na zmianę zachowań kierowców wpływa świadomość nieuchronności kary”.

Kara dla właściciela pojazdu w trybie administracyjnym

Według nieoficjalnych informacji portalu brd24.pl uszczelnienie systemu karania kierowców za wykroczenia rejestrowane przez automaty, ma polegać na przeniesieniu odpowiedzialności na właściciela pojazdu.

Nie jest to zresztą zaskoczeniem. Wiadomo, co jest największym problemem w karaniu kierowców przez CANARD – ustalanie tego, kto w chwili wykroczenia prowadził pojazd. Rozmawiano o tym publicznie podczas konferencji GITD w styczniu 2020 r. Alvin Gajadhur tłumaczył tam, jak od strony służby wygląda egzekucja mandatu z urządzeń rejestrujących. To droga przez mękę. Kierowcy często kluczą, wskazują inne osoby jako rzekomych sprawców, więc procedura w przypadku jednego mandatu rozciąga się nawet na kilka miesięcy.
Efekty pokazała Najwyższa Izba Kontroli – CANARD nie zbiera nawet połowy mandatów za wykroczenia. W trzy lata przedawniły się kary za blisko 3 miliardy złotych, a kierowcy nie zostali zdyscyplinowani! [CZYTAJ O KONTROLI NIK]

Winna jest luka prawna, która pozwala nie przyznawać się do winy i nie płacić mandatów [CZYTAJ O TYM]. To dlatego podczas ubiegłorocznej konferencji szef GITD poprosił publicznie obecnego na konferencji ministra Andrzeja Adamczyka o zmianę w prawie, która uczyniła by system prawdziwie automatycznym, takim, jaki miał z założenia być – czyli o karanie za wykroczenia zarejestrowane przez urządzenia automatyczne właścicieli pojazdów (a nie kierowców) i karanie ich w trybie administracyjnym.

Platforma miała taki projekt, ale nie poradziła sobie z nim tak jak ze sprawą pieszych

Brak ustalenia kary w trybie administracyjnym dla właściciela pojazdu to grzech pierworodny polskiego systemu automatycznego nadzoru nad kierowcami. Został źle zaprojektowany od początku. I wszyscy mieli tego świadomość.

Już w 2013 r. ówczesne Ministerstwo Transportu przygotowało założenia nowelizacji. Zakładano, że w trybie administracyjnym CANARD będzie wysyłał tylko dwie przesyłki (dziś możliwe byłoby to nawet z pomocą ePUAP bez drukowania listów): zawiadomienie o fakcie naruszenia przepisów i decyzję administracyjną o ukaraniu. Po pierwszej przesyłce właściciel pojazdu miał mieć 21 dni na wskazanie sprawcy lub przyznanie się do winy i opłacenie kary (dostawałby wówczas punkty karne, ale też 20-procentowy rabat w wysokości kary). Druga przesyłka nadchodzić miała po 21 dniach, gdy właściciel pojazdu nie podjął żadnych czynności. Wówczas musiałby już bezwzględnie zapłacić wyższą karę (choć bez punktów karnych). Rząd PO-PSL nie miał jednak na tyle sił, by taki projekt przeprowadzić.

Polityczna zgoda na taką nowelizację raczej przesądzona

Wiadomo też, że – dokładnie tak jak w sprawie pieszych – rząd może liczyć na pełne wsparcie opozycji przy naprawie automatycznego systemu nadzoru nad kierowcami.

Na ubiegłorocznej konferencji GITD, gdy tę sprawę dyskutowano, taką zmianę popierali otwarcie nie tylko zaproszeni tam posłowie Zjednoczonej Prawicy, ale też m.in. przedstawiciele Lewicy.

Nie wiadomo jednak, kiedy Ministerstwo Infrastruktury zdecyduje się pokazać swój projekt nowelizacji i kiedy prześle go do konsultacji publicznych. Jeśli jednak przedstawiciele ITD mówią już o tym projekcie publicznie nie wydaje się, by miało to potrwać długo.

Łukasz Zboralski