Connect with us

Prawo

Taka sama sytuacja jak przy wypadku z Szydło. Kto tu miał rację?

Opublikowano

-

Jeden z kierowców w tym samym momencie zaczął wyprzedzać, a drugi – zasygnalizował skręt w lewo. Taką sytuację zapisano na samochodowym rejestratorze. Kto komu powinien ustąpić?

W serwisie YouTube kierowca zamieścił nagranie sytuacji drogowej, która przypomina głośną sprawę wypadku z limuzyną ówczesnej premier Beaty Szydło. Przypomnijmy – szofer wiozący Szydło wyprzedzał fiata seicento, którego kierowca skręcił w lewo i tak doszło do zderzenia pojazdów.

Na filmie z tego rejestratora widać kierowcę, który zaczął wyprzedzać auto jadące przed nim, a z przodu jeszcze inny kierowca w tej samej chwili zasygnalizował skręt w lewo. Wyprzedzający zahamował – ale na filmie ma pretensje. Uważa, że skręcający powinien go przepuścić.

Kto zachował się poprawnie?

W tej sytuacji mamy do czyniena z dwoma manewrami – skrętem w lewo z drogi oraz wyprzedzaniem. Oba w prawie można wykonać spełniając jednak pewne warunki.

Nie można wyprzedzać widząc sygnalizowanie skrętu w lewo u innego uczestnika ruchu

Zacznijmy od wyprzedzania. Art. 24  pkt. 1 Prawa o ruchu drogowym stawia warunki, w których można wyprzedzić:

1. Kierujący pojazdem jest obowiązany przed wyprzedzaniem upewnić się w szczególności, czy:
1) ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu;
2) kierujący, jadący za nim, nie rozpoczął wyprzedzania;
3) kierujący, jadący przed nim na tym samym pasie ruchu, nie zasygnalizował zamiaru wyprzedzania innego pojazdu, zmiany kierunku jazdy lub zmiany pasa ruchu.

W tym przypadku tuż po rozpoczęciu wyprzedzania kierowca widział już, że poprzedzający oba pojazdy (wyprzedzany i wyprzedzający) kierowca sygnalizuje manewr skrętu w lewo. I już w tej chwili powinien zakończyć próbę tego manewru, zwolnić i wrócić na swój pas ruchu. On jednak manewr kontynuował – na szczęście ostrożnie – aż do momentu, gdy przekonał się, że skręcający w lewo dokona tego, co sygnalizował bez zwracania na niego uwagi. Dlatego zahamował. Na szczęście.

Teraz zwróćmy uwagę na to, jak prawidłowo należy wykonać skręt w lewo z drogi. Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Prawo bowiem zobowiązuje skręcającego w lewo do wcześniejszego zasygnalizowania manewru i zbliżenia się do środka jezdni. Oba te warunki kierowca nagrany na filmie spełnił.

Skręcający w lewo musi zauważać wyprzedzające go pojazdy?

Prawo wymaga jednak jeszcze przy wykonywaniu tego manewru zachowania szczególnej ostrożności. I jeszcze przed paru laty Sąd Najwyższy tak próbował ukształtować polskie orzecznictwo, by „zachowanie szczególnej ostrożności” polegało na obowiązkowym upewnieniu się, że inny kierowca nie popełnia wykroczenia i nie wyprzedza pojazdu sygnalizującego skręt.

„(…) wykonujący manewr skrętu w lewo, oczywiście z zawczasu włączonym kierunkowskazem, winien upewnić się nie tylko czy nie zajedzie drogę pojazdom jadącym z przeciwnego kierunku po pasie ruchu, który zamierza przejechać, ale także czy nie zajedzie drogi pojazdowi poruszającemu się jego pasem ruchu lub nieprawidłowo (z lewej strony) go wyprzedzającego. W sytuacji zatem gdy kierujący, mimo dostrzeżenia pojazdu nieprawidłowo go wyprzedzającego, nie zaniechał wykonywania sygnalizowanego wcześniej manewru skrętu w lewo, i dojdzie do wypadku, to odpowiedzialność za jego zaistnienie ponoszą obaj kierowcy. W zależności m.in. od skutków może to być odpowiedzialność karna lub za wykroczenie”
(Wyrok SN z dnia 8 marca 2006 r., IV KK 416/05)

Sąd Najwyższy uznawał więc w Polsce, że skręcający w lewo kierowca musi widzieć wszystko i przewidywać także nieprawidłowe zachowania innych uczestników ruchu:

Do samej istoty szczególnej ostrożności obowiązującej uczestnika ruchu należy takie zwiększenie uwagi, by w razie pojawienia się zagrożenia odpowiednio szybko zareagować w zmieniającej się sytuacji na drodze i tak dostosować swoje zachowanie, by zagrożenie zażegnać, bądź je zmniejszyć w możliwym w danych okolicznościach stopniu. Warunkiem sprostania obowiązkowi szczególnej ostrożności, nałożonemu na uczestnika ruchu drogowego w sytuacjach wskazanych w ustawie, jest nieustająca obserwacja sytuacji na drodze, umożliwiająca percepcję wszystkich zmian i odpowiednie dostosowanie się do nich. Odbiega od takiego modelu zachowania wykonywanie manewru skrętu w lewo bez upewnienia się, czy nie spowoduje on zajechania drogi także pojazdowi jadącemu z tyłu
(postanowienie SN z dnia 12 sierpnia 2009 r., V KK 34/09)

To orzecznictwo w Polsce budziło sporo kontrowersji. I już trochę się zmieniło. Sąd Najwyższy w 2013 r. zaczął już uznawać, że nie można wprost z Prawa o ruchu drogowym wyprowadzić dla skręcającego obowiązku upewniania się, że ktoś inny na drodze nie łamie prawa i go nie wyprzedza.

„Rzecz jednak w tym, czy na gruncie tego rozwiązania można jednoznacznie przyjąć, że realizacja obowiązku szczególnej ostrożności obejmuje również upewnienie się, iż inny uczestnik ruchu drogowego – poza wymienionymi wprost w przepisach określających zasady zmiany i przecinania się kierunków ruchu – nie zagraża bezpieczeństwu wykonywanego manewru, rażąco łamiąc zasady tego ruchu. Odwołanie się do innych przepisów ustawy – Prawo o ruchu drogowym określających zasady przeprowadzania różnych manewrów nie uzasadnia w sposób oczywisty takiego wniosku”.

„Wykładnia przeciwna odwołuje się do obowiązku szczególnej ostrożności wyprowadzonego z treści art. 22 ust. 1 p.r.d., ale dopiero po swego rodzaju „uzupełnieniu” go założeniem, że w obowiązku szczególnej ostrożności zawiera się nakaz upewnienia się, iż wykonywany manewr skrętu w lewo nie spowoduje zajechania drogi pojazdowi wykonującemu nieprawidłowo manewr wyprzedzania. W ocenie Sądu Najwyższego nie ma żadnych podstaw jurydycznych do tego rodzaju modyfikowania treści norm prawnych bez należytego oparcia w ustawie”.

„Podkreślić także należy, że żaden z przepisów ustawy – Prawo o ruchu drogowym nie zobowiązuje kierującego, który zamierza wykonać skręt w lewo, do upewnienia się, czy nie jest wyprzedzany„.
(Postanowienie SN  z dnia 8 stycznia 2013 r.; III KK 109/12)

Takie patrzenie na kwestię skrętu w lewo zostało wyrażone przez Sąd Najwyższy jeszcze dosadniej:

„Wymóg zachowania szczególnej ostrożności, określony w art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1137 ze zm.), przez zmieniającego kierunek jazdy w lewo, nie obejmuje obowiązku upewnienia się w chwili wykonywania tego manewru, czy nie zajeżdża on drogi nieprawidłowo (z lewej strony) wyprzedzającemu go„.
(wyrok SN z 18.01.2013 r., V KK 211/12)

Ale uwaga! W tym samy wyroku Sąd Najwyższy zauważył, że istnieje przecież cały czas zasada ograniczonego zaufania. Zgodnie z nią jeśli widzimy na drodze, że ktoś zachowuje się nieprawidłowo i mamy możliwość zareagować tak, by nie doszło do zderzenia – czyli np. zrezygnować z własnego manewru, również skrętu w lewo – musimy tak postąpić.

Od dokonującego skrętu w lewo można wymagać zaniechania jego kontynuowania w sytuacji, gdyby widział, że jest nieprawidłowo wyprzedzany„.
(wyrok SN z 18.01.2013 r., V KK 211/12)

Zatem co do zasady – kierowca skręcający na filmie zaprezentowanym na YouTube miał prawo wykonać swój manewr. I to nie on powinien ustąpić pojazdowi, który wyprzedzał wtedy, gdy przed nim pojazd sygnalizował skręt w lewo.

Co musi – przy okazji – prowadzić nas do wniosku, że w sprawie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło, jeśli pojazd SOP nie jechał jako pojazd uprzywilejowany (a taka relacja byłego pracownika SOP pojawiła się publicznie w mediach), to kierowca seicento Sebastian Kościelnik nie może zostać uznanym winnym za spowodowane tego wypadku. Jego współwinę można by znaleźć w tej sytuacji wyłącznie w przypadku, gdyby ktoś potrafił udowodnić, że Kościelnik widział, co się dzieje – że dojdzie do zderzenia – i mimo tego celowo nie powstrzymał się od wykonania swojego manewru.

Łukasz Zboralski