Connect with us

Rozmowy i opinie

12 potrąceń tylko nie płacz proszę, 12 potrąceń z Łodzi Ci przynoszę

Opublikowano

-

Gdybym miał wielki bat, pojechałbym z nim do Łodzi. Najpierw nakładł bym nim zarządcy drogi, potem kierowcom, a następnie policji i dziennikarzom

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Zobaczyłem dziś rano ten nagłówek i poderwało mnie z łóżka. Kawa już nie była potrzebna, byłem w pełni przebudzony i wk…wiony (nie, nie podniosło mi się ciśnienie po kawie – podnoszenie ciśnienia przez kawę to mit).

Na moje nieszczęście na ekraniku smartfona ukazało mi się dzieło łódzkich dziennikarzy z portalu lodz.naszemiasto.pl zatytułowane: „Rowerzysto, zwolnij! W tym miejscu doszło już do 12 potrąceń kierowców jednośladu”.

I wcale nie chodziło mi o to, że jak doszło do 12 potrąceń kierowców to nie jednośladu a jednośladów, bo idę o zakład, że nie jeździli jednym rowerem. Ja już po prostu czułem, co tam będzie. Skoro ktoś pisze, że kogoś potrącono i apeluje do niego, żeby… no właśnie co? Żeby nie był potrącany?!

W środku oczywiście tak, jak przewidziałem. Jest przejazd rowerowy z przejściem dla pieszych. No i kierowcy wjeżdżają tam w rowerzystów. A policja apeluje w tekście do rowerzystów, żeby może trochę bardziej uważali. Choć oczywiście winy w potrąceniach nie mają.

Jak ja bym słyszał takie słowa z ust policjanta drogówki, to bym mu tą białą czapkę nasunął aż na wargi. A przede wszystkim jako dziennikarz, zaraz bym te jego pierdoły spróbował przekierować na właściwy tor. Jaki?

Otóż taki. Skoro jest tam miejsce niebezpieczne – 12 potrąceń jest na to niezbitym dowodem – to rolą dziennikarza ale i policjanta jest dowiedzieć się – DLACZEGO tam tak jest. Pewne wskazówki są w tekście. Jest górka, podobno niezbyt dobra widoczność dla kierowców samochodów.

Przejście dla pieszych i przejazd rowerowy u zbiegów ulic Rokicińskiej i Wałowej w Łodzi. To tu doszło już do 12 potrąceń rowerzystów Źródło: Google Maps

Przejście dla pieszych i przejazd rowerowy u zbiegów ulic Rokicińskiej i Wałowej w Łodzi. To tu doszło już do 12 potrąceń rowerzystów Źródło: Google Maps

Pierwszy bacik drogowcu spływa na twe plecy, wiesz o tak złym miejscu i nie chcesz uleczyć? 

Winię nie tego, który coś takiego tam zaprojektował. Ale tego, który zarządza tą drogą i po 12 wypadkach nie poszedł i nie pomyślał, jak to przebudować, żeby takich ryzykownych sytuacji wydarzało się mniej. Dlaczego on nie myśli i dlaczego on nie pracuje za Wasze, Łodzianie, pieniądze?

Drugi bacik kierowco leci po twojej nodze, żebyś wiedział, co znaczą takie znaki na drodze 

Wiem, że zachowanie kierowców (udokumentowane badaniem ITS) pokazuje, iż ponad 90 proc. nie rozumie znaku oznaczającego przejście dla pieszych albo ma to gdzieś.

W Łodzi najwyraźniej niewiele osób rozumie znak D-6b, choć podobno ma prawo jazdy i zdało egzamin państwowy. Otóż znak ten, przypominam, zobowiązuje kierowcę do konkretnego zachowania:

„Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających”.

Zanim jakiś drogowiec poprawi to miejsce, to jak nie widzisz, czy rowerzysta nie jedzie – zwolnij albo stań i sprawdź. Inaczej łamiesz prawo (oraz nogi i ręce ludziom).

Trzeci bacik, policjo, kładę na wasze bary, za miganie się od pracy i winienie ofiary!

Po pierwsze – jeśli jest seria potrąceń, to od policji wymagam wniosku do zarządcy drogi o zmianę. Po drugie, zanim zarządca się zbierze i coś wymyśli, od policji wymagam NAJPIERW prewencji w tym miejscu. Czyli zaznajomienia kierowców z zachowaniem, które nakazuje im znany przez nich przecież (bo zdali egzamin) znak D-6b.

A zaznajamiać kierowców z definicją tego znaku policja powinna tam poprzez wyjmowanie im z portfela grzywien na maksymalne mandaty oraz – czasem – kierowania spraw do sądu, bo jest to (udokumentowane 12 potrąceniami) zachowanie skrajnie zagrażające zdrowiu i życiu innych uczestników.

Gadanie w mediach, że niech ofiary uważają, bo tam często kierowcy robią im krzywdę ZAMIAST najpierw wskazówek do tych, którzy krzywdę robią, uważam za zachowanie milicyjne i należy wtedy zmienić mundur na ten z PRL.

Czwarty bacik wreszcie wędruje do Ciebie, który piszesz o tym w prasie, ale nic o tym nie wiesz

Drodzy dziennikarze. Zacznijcie trochę myśleć ZANIM opublikujecie tekst w prasie. I zadawać sobie pytania. Pierwsze powinno brzmieć: dlaczego, do cholery w tym jednym miejscu doszło do 12 wypadków?! I zaraz potem powinniście wykonać telefon do zarządcy drogi z pytaniem (a najpierw poradzić się jakiegoś fachowca z politechniki zajmującego się budową dróg i infrastrukturą miejską) – jak zamierza tam zmienić sytuację, żeby było bezpieczniej.

Drugie pytanie powinno brzmieć: dlaczego, do cholery, policja tam nie zrobiła żadnej głośnej akcji. I zamiast spijać z dziubka ostrzeżenia dla rowerzystów, dziennikarz powinien pytać, ilu kierowców tam policja skontrolowała i ile wniosków w tej sprawie wysłała też do zarządcy drogi.

Potem lokalny dziennikarz powinien odkleić dupsko od fotela i pójść nagrać tam z ukrycia, jak jeżdżą kierowcy pokonując ten przejazd.

I dopiero na końcu – po tym wszystkim – należy wystosować apel do rowerzystów, żeby uważali także i trochę zwalniali, bo ruch drogowy to jest wspólna gra i należy w nią próbować grać razem dla własnego dobra.
Jeśli jednak apel do rowerzystów jest jedyną rzeczą, która w tej sprawie zaistniała, to mamy do czynienia z głęboką polską patologią. I musimy ją wykorzenić.

Łukasz Zboralski