Jeszcze nie wiadomo, ilu Ukraińców uda nam się uratować z wojennej pożogi. Prawdopodobnie setki tysięcy zamieszkają u nas na dłużej, może na stałe. To ludzie, którym pilnie trzeba pomóc w tłumaczeni zasad obowiązujących na naszych drogach. Ministerstwo Infrastruktury już powinno opracować stronę ze skrótowymi wskazówkami w języku rosyjskim i ukraińskim

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl
Dziś jeszcze głowy zaprząta nam niezbędna natychmiastowa pomoc Ukraińcom uciekającym przed wojną. To już jednak też czas, by administracja myślała o tym, co będzie dalej. I nie mówię tu o organizacji lokowania uchodźców – choć tu spontaniczny zryw Polaków też już dawno powinien otrzymać wparcie od rządu, choćby w sprawach logistyki. Chodzi mi o przygotowanie setek tysięcy ludzi do właściwego i bezpiecznego poruszania się po naszych drogach.
Sami jeszcze mamy sobie wiele do zarzucenia w sprawie tego, jak jeździmy i jak przestrzegamy prawa drogowego. Staramy się jednak na wielu poziomach ten stan zmieniać. Powinni w tym móc bez przeszkód uczestniczyć nasi nowy współmieszkańcy z Ukrainy.
Wiem, że nawet dla Polaków nigdy nie przygotowano żadnej rządowej strony internetowej z prosto i jasno przytoczonymi zasadami ruchu drogowego. Wciąż mamy tylko trudne dla przeciętnego człowieka treści ustawy Prawo o ruchu drogowym. To oczywiście powinniśmy zmienić. Minister Andrzej Adamczyk powinien przygotować w Internecie – na przykład na stronach Krajowej Rady BRD – witrynę z przepisami w pigułce, ilustrowanymi łatwymi przykładami.
Jednak Ukraińcy nie mają nawet tej trudniejszej szansy – przebrnięcia przez nasz kodeks drogowy spisany w języku polskim. Dlatego prosty poradnik dla nich jest ważniejszym wyzwaniem. I już dziś powinien zacząć być opracowywany.
Rzecz jest tym bardziej paląca, że próbując naprawić po 30 latach nasz nadzór na drogach, od tego roku urealniliśmy kary. Ukraińcy – porzucający cały swój dobytek w kraju niszczonym przez Rosjan – powinni zostać też dobrze poinformowani o surowych karach za niektóre zachowania m.in. przekraczanie prędkości czy zachowania wobec pieszych.
Tym sposobem – bo przecież taki łatwy poradnik trzeba w resorcie najpierw i tak przygotować po polsku – zyskalibyśmy wszyscy być może coś na kształt brytyjskiego Highway Code: łatwo i prosto opisany zbiór zasad drogowych. To nam się wszystkim opłaci.
Łukasz Zboralski