Connect with us

Społeczeństwo

Kierowca przekraczał prędkość i potrącił seniora na pasach. Prokuratura: winna jest ofiara

Opublikowano

-

Kierowca BMW w Radomiu znacznie przekroczył prędkość i potrącił 70-letniego pana Józefa wchodzącego na przejście dla pieszych. Powołany przez prokuraturę biegły napisał m.in., że gdyby kierowca jechał wolniej, to wypadek skończyłby się jeszcze gorzej. Śledczy sprawę umorzyli. Uznali, że winny jest tylko potrącony senior
70-letni pan Józef potrącony przez kierowcę BMW na przejściu dla pieszych doznał poważnych obrażeń. Kilka dni spędził w szpitalu Fot. arch. rodzinne

70-letni pan Józef potrącony przez kierowcę BMW na przejściu dla pieszych doznał poważnych obrażeń. Kilka dni spędził w szpitalu Fot. arch. rodzinne

2019 rok. Sejm. Premier Mateusz Morawiecki wygłasza expose. Mówi w nim, że przejścia dla pieszych nie mogą być najbardziej niebezpiecznymi miejscami na drogach, że z badań wynika, iż piesi zachowują się roztropnie, więc potrzebują lepszej prawnej ochrony i pierwszeństwa jeszcze przed wejściem na przejście. „Nie może być tak, że sądy obarczają winą za wypadek starszą, prawie 80-letnią panią z ograniczoną ruchomością, bo wtargnęła na pasy” – mówi szef rządu.

1 czerwca 2021 r. W życie wchodzi nowelizacja prawa przygotowana przez rząd Morawieckiego. Od tej pory kierowca ma ustawowy nakaz zwolnienia prędkości przed przejściem tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo nie tylko znajdującego się już na „zebrze” pieszego, ale także tego, który dopiero tam wchodzi.

2 lutego 2022 r. Radom. Kierowca BMW znacznie przekraczający prędkość w mieście uderza samochodem we wchodzącego na przejście dla pieszych 70-letniego Józefa. Pieszy doznaje poważnych obrażeń. Po siedmiu miesiącach Prokuratura Rejonowa Radom-Zachód umarza śledztwo. Uważa, że kierowca w niczym nie zawinił i całą winę ponosi ofiara wypadku.

Jechał prawie 80 km/h i nawet nie hamował

Gdy pan Józef 2 lutego szedł ulicą Warszawską w Radomiu, zbliżała się godzina 17. O tej porze roku to już w zasadzie wieczór. Jezdnia była mokra.

Trasa, którą 70-latek zamierzał przekroczyć to dwa pasu ruchu w każdym kierunku. Teren zabudowany, więc kierowcy nie mogą jechać więcej niż 50 km/h. A w takich warunkach – ciemno, mokro i przejście dla pieszych – nawet dopuszczalna prędkość może nie być bezpieczna.

Pan Józef przeszedł przez pierwsze dwa pasy drogi. Zatrzymał się na wyspie rozdzielającej przejścia dla pieszych. – Dziadek spadł ze schodów i miał zerwany mięsień, dlatego chodzi powolutku – mówi brd24.pl krewny poszkodowanego.

Jadący prawym pasem jezdni kierowca autobusu wyraźnie zwalniał, chcąc przepuścić pieszych. Pan Józef zaczął więc wchodzić na przejście. W tym momencie wjechał w niego jadący lewym pasem, bliższym początku przejścia, Paweł K. Jak oszacowali potem biegli Paweł K. jechał tam swoim BMW 328i ok. 79,9 km.h, a więc o blisko 30 km/h więcej niż dopuszczało tam prawo. Przed uderzeniem nie hamował. Samo uderzenie w pieszego odbyło się przy ok. 73 km/h.

Pan Józef miał wiele szczęścia, że został uderzony lewą stroną przodu pojazdu i potem jego bokiem. Dzięki temu przeżył, choć doznał poważnych obrażeń: złamanie końca lewej kości strzałkowej, krwiak głowy. Kilka dni spędził na leczeniu w szpitalu. A potem cierpiał w domu, rehabilitował się.

Pierwszą opinię w tej sprawie prokuratura dostała od biegłych z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu. Została sporządzona po pięciu miesiącach od wypadku (HL-II-531/22 z 10 czerwca 2022 r.). Policyjni biegli uznali, że obaj uczestnicy wypadku przyczynili się do niego.

Pomijając fakt, że biegli w takich sprawach nie powinni rozstrzygać winy i wypowiadać się na temat prawa, a jedynie rekonstruować przebieg wypadku, to taka konkluzja nie musiała budzić wątpliwości. Znaczne przekroczenie prędkości i nieustąpienie pieszemu wchodzącemu na przejście było oczywiste. Prawo zakazuje też wciąż pieszemu wejścia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd – biegli mogli więc dopatrywać się i w zachowaniu pieszego złamania zasad. Uderzenie nastąpiło wszak na samym początku wchodzenia na „zebrę”.

Jednak w tej sprawie prokuratura zamówiła kolejną opinię. 6 września 2022 r. sporządził ją biegły Marek Gola. To, co w niej zawarł, jest szokujące.

Biegły: prawidłowa prędkość oznaczałaby gorsze skutki

W dokumencie o umorzeniu śledztwa prokuratura streściła wnioski i wyliczenia biegłego Goli. Uznał, że kierowca znacznie przekroczył dopuszczalną w tamtym miejscu prędkość (79,9 km/h). Stwierdził jednak, iż nie miało to żadnego wpływu na wypadek (sic!).

„Naruszenie przez Pawła K. prędkości dopuszczalnej jednak nie miało wpływu na powstanie stanu zagrożenia. Nawet gdyby poruszał się w granicach prędkości dopuszczalnej 50 km/h, mając na uwadze czas reakcji, nie byłby w stanie uniknąć potrącenia Józefa J.” – czytamy w dokumencie prokuratury.

Biegły wyliczył więc wszystko tak, jak robiono to przez dekady przed zmianą prawa – że „stan zagrożenia” powstał dopiero, gdy pieszy przekraczał krawężnik, a auto było od niego 22,2 m. Z tego wysnuł wniosek, że kierowca nic już nie mógł zrobić i to nawet, gdyby jechał 50 km/h.

Ocena zachowania kierowcy była zresztą jeszcze bardziej kuriozalna. Dokument prokuratury przywołujący ustalenia biegłego Marka Goli stwierdza, że gdyby kierowca jechał wolniej, to skutki wypadku byłyby jeszcze gorsze. Tym samym jakby tłumaczyła przekroczenie prędkości jako coś korzystnego. Zdaniem śledczych, gdyby kierowca BMW jechał 50 km/h „(…) uderzenie nastąpiłoby środkową częścią pojazdu, co skutkowałoby powstaniem większych obrażeń u pieszego”.

Sęk w tym, że polskie prawo nie pozwala kierowcy jechać nawet z prędkością dopuszczalną, gdy widzi pieszego zamierzającego przekroczyć przejście. Ma jechać z taką prędkością, by nie narazić pieszego na niebezpieczeństwo. To szokujące, że biegły nie zauważył zmiany prawa. Jeszcze bardziej szokujące, że zmiany prawa nie zauważyła radomska prokuratura i uznała obciążenie winą jedynie ofiary wypadku za właściwe.

Prokuratura nie zauważyła jeszcze innego wykroczenia kierowcy, choć odnotowała dość dobrze tę sytuację w swoim dokumencie. Jeśli bowiem kierowca autobusu na prawym pasie zwalniał „widząc osoby znajdujące się na przejściu”, to kierowca BMW nie tylko przekroczył prędkość, nie tylko nie ustąpił pieszemu wchodzącemu na przejście, ale i dokonał zabronionego wyprzedzania innego pojazdu przed przejściem dla pieszych.

Umorzenie. Śledczy o ofierze: to on jest sprawcą zdarzenia

12 września 2022 r., czyli po tygodniu od uzyskania drugiej opinii – tej biegłego Marka Goli – prokurator Paweł Chyc, wydał decyzję o umorzeniu postępowania przeciw kierowcy BMW. Uznał, że nie było znamion spowodowania przez niego wypadku drogowego.
Prokurator Chyc napisał, że opinia biegłego Goli „w bardziej przejrzysty sposób przedstawiła sposób dochodzenia do wniosków oraz ich zaprezentowania” i że właśnie ją przyjął jako „punkt wyjścia do rozważań co do ustalenia zachowania uczestników zdarzenia, określenia, jego sprawy [pisownia oryginalna]”.

„Podsumowując, prowadzi to do jednoznacznego wniosku, że Józef J. nienależycie dokonał oceny sytuacji na drodze, i przechodząc przez przejście dla pieszych wszedł wprost pod nadjeżdżający z jego prawej strony pojazd BMW (…). Tym samym to on jest sprawcą zdarzenia będącego przedmiotem rozpoznania w sprawie” – czytamy w uzasadnieniu umorzenia postępowania.

Po naszych pytaniach prokuratura wszczęła postępowanie wewnętrzne

7 listopada zadaliśmy pytania w tej sprawie Prokuraturze Okręgowej w Radomiu. Zapytaliśmy:

– Czy Prokuratura Rejonowa Radom-Zachód uważa, że nie obowiązują w Polsce przepisy ruchu drogowego wprowadzone 1 czerwca 2021 r., które wprost nakazują kierowcy dojeżdżającemu do przejścia zwolnić, by nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego będącego na pasach, ale i dopiero tam wchodzącego?

– Czy w związku z aktualną sytuacją prawną można w ogóle mówić o wyłącznej winie pieszego uderzonego na pasach (który nie wbiegł tam, ani nie wszedł zza przeszkody)?

– Czy w związku z tym możliwe jest uznanie ekspertyzy biegłego Marka Goli za wiarygodną w tej sprawie? (tym bardziej, że opinia Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Radomiu w tej sprawie wskazała na winę obu uczestników wypadku).

Prokuratura Okręgowa nie odpowiadała nam przez dwa miesiące. Dopiero 6 grudnia otrzymaliśmy informację w tej sprawie – ale ona też nie zawiera odpowiedzi na żadne z zadanych przez nas pytań.

„Prawomocna decyzja o umorzeniu jest obecnie badana w ramach wewnętrznego nadzoru służbowego, w zakresie jej prawidłowości i istnienia podstaw do podjęcia dochodzenia” – poinformowała nas Agnieszka Borkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.

Łukasz Zboralski