Connect with us

Społeczeństwo

Manipulacyjne pytanie na prawo jazdy. Nawet instruktorzy nauki jazdy nie potrafią odpowiedzieć

Opublikowano

-

Dlaczego polski egzamin na prawo jazdy jest trudny, a bezpieczeństwo na drogach niskie? Między innymi dlatego, że pytania dla kursantów od lat układano nie tak, by ich czegoś nauczyć, a by móc podstępnie ich oblewać na egzaminie. Znaleźliśmy pytanie tak podchwytliwe, że nie rozumieją go nawet instruktorzy, którzy uczą przyszłych kierowców

To pytanie filmowe. Kursant na egzaminie ogląda film z perspektywy kierowcy, który dojeżdża do przejścia dla pieszych w okolicy szkoły. Widać dwoje pieszych – w tym jednego na wózku inwalidzkim – docierających do przejścia i osobę kierującą ruchem, która wychodzi na przejście ze znakiem STOP. Kadr filmu zatrzymuje się w sytuacji, gdy pieszym zostaje krok do zejścia z pasów na przeciwny pasie ruchu, czyli daleko od kierowcy, a pan kierujący ruchem zszedł już na chodnik z drugiej strony.

Wówczas kursant na polskim egzaminie na prawo jazdy dostaje następujące pytanie: „Czy w tej sytuacji możesz kontynuować jazdę?”.

Kadr na którym kończy się pytanie egzaminacyjne na prawo jazdy. W takiej sytuacji kursant ma odpowiedzieć, czy może kontynuować jazdę Źródło: materiały Ministerstwa Infrastruktury

Każdy, nawet doświadczony kierowca, w takiej sytuacji odpowie: tak, mogę. Bo gdy dojeżdżał do przejścia, nikt inny do niego nie zmierzał, tylko te dwie osoby, które na przeciwnym pasie ruchu kończą już schodzić. A pan kierujący z ruchem też już zszedł z przejścia – zatem nikogo więcej przecież chronić już nie zamierza.

Jednak… taka odpowiedź zaliczona zostanie jako błąd. Dlaczego?

Egzaminacyjny chwyt poniżej pasa, który niczego nie uczy

Z tym, dlaczego należy odpowiedzieć „nie”, kłopot mają nawet instruktorzy, którzy uczą przyszłych kierowców. W Internecie znaleźliśmy porady dotyczącego tego pytania – film na kanale YT „Doktor Prawko pomaga zdać Prawo Jazdy”, w którym instruktorzy sami nie wiedzą, dlaczego należy udzielić tu negatywnej odpowiedzi, więc wysnuwają wniosek, że nie wolno pojechać, bo… piesi jeszcze nie zeszli z przejścia. To oczywiście nie jest prawdą. Tego rodzaju „poradniki” ośrodków szkolenia kierowców pokazują jednocześnie, jak duży problem mamy z jakością edukacji skierowaną do kandydatów na kierowców w Polsce.

– To pytanie w rzeczywistości jest z działu „sygnały świetlne i wskazania osób kierujących ruchem” a nie „zachowania względem pieszych i niepełnosprawnych” – wyjaśnia Mariusz Sztal, były egzaminator, instruktor nauki jazdy ze szkoły IntroHL. – Chodzi o to, że na ostatnim kadrze osoba kierująca ruchem przy szkole trzyma uniesioną w górę tablicę ze znakiem STOP. A dopóki taka tablica jest uniesiona, to kierowca musi stać. Opisuje to dokładnie paragraf 109, punkt 4 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych: „osoby nadzorujące bezpieczne przejście dzieci przez jezdnię dają sygnał do zatrzymania pojazdu przez uniesienie w górę kwadratowej tarczy barwy żółtej ze znakiem B-20 z żółtym napisem i obrzeżem”.

Kończenie filmu dwuznacznym ujęciem, na którym jeszcze może tylko przez ułamek sekundy kierujący ruchem w rzeczywistości trzymałby uniesiony znak STOP przy przejściu, na które nikt nie chce już wejść, to nie jest przykład dobrego pytania egzaminacyjnego. To przykład manipulacji, która w rzeczywistości niewiele uczy przyszłych kierowców. Trudno nie odnieść wrażenia, że tego rodzaju pytania powstawały tylko po to, by kursanci w Polsce musieli po kilka razy podchodzić do egzaminów.

Minister Andrzej Adamczyk po aferach z komisją układającą pytania na prawo jazdy w resorcie infrastruktury wymienił tylko jej przewodniczącego. Zasiadają w niej dalej osoby, które przepuściły na egzamin pytania z błędami oraz wielu urzędników resortu, którzy w ten sposób dorabiają do pensji.

Łukasz Zboralski