Connect with us

Społeczeństwo

Naciski w radomskiej drogówce? Prokuratura wszczęła śledztwo

Opublikowano

-

Naczelnik wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu miał przez telefon instruować, jak mają kończyć się interwencje na drodze. Do systemu miały nie być wprowadzane prawidłowo informacje o zatrzymanych uprawnieniach do kierowania. Funkcjonariusze drogówki opowiedzieli brd24.pl o tym, co działo się w ich pracy. Komendant wojewódzki wszczął kontrolę, a prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo
Policjanci drogówki z Radomia twierdzą, że zmuszano ich do zatrzymywania praw jazdy kierowcom nawet, gdy nie było jasnym, kto jest winnym wypadku. Na zdjęciu patrol policji na ulicy Radomia Fot. KMP Radom

Policjanci drogówki z Radomia twierdzą, że zmuszano ich do zatrzymywania praw jazdy kierowcom nawet, gdy nie było jasnym, kto jest winnym wypadku. Na zdjęciu patrol policji na ulicy Radomia Fot. KMP Radom

To, co działo się w radomskiej drogówce nigdy nie wyszło by na jaw, gdyby nie jeden z policjantów. Asp. szt. Wojciech Barcikowski poskarżył się swojemu przełożonemu w Komendzie Miejskiej Policji w Radomiu. Potem poszedł na rozmowę z komendantem wojewódzkim. Ten nakazał mu złożyć oficjalne pismo. Policjant wysłał je 5 sierpnia tego roku. Wyliczył w nim wszystko, z czym miał się spotkać on i inni policjanci w trakcie pracy w radomskim wydziale ruchu drogowego. Portal brd24.po dotarł do tego dokumentu.

Pijany kierowca i tylko mandat?

Wśród wielu zarzutów dotyczących m.in. faworyzowania w pracy niektórych funkcjonariuszy, w piśmie do komendanta wojewódzkiego pojawia się wiele innych zarzutów. Są wstrząsające, bo dotyczą tego, w jaki sposób policjanci radomskiej drogówki prowadzili kontrole drogowe i jak mieli być instruowani o sposobie ich rozwiązywania przez naczelnika drogówki – kom. Mirosława Kusztala.

Jedna z sytuacji – zarejestrowana pod numerem L. Dz. 4583/22 – miała dotyczyć zdarzenia drogowego z nietrzeźwym kierowcą. Policjant obsługujący zdarzenie miał otrzymać polecenie służbowe od naczelnika, by interwencję zakończyć na postępowaniu mandatowym. To zaskakująca decyzja, bo kierowanie w stanie nietrzeźwości jest przestępstwem i takie sprawy kierowców muszą być kierowane do sądu.

– Taka sytuacja miała miejsce i jest odnotowana w notatniku służbowym policjanta, a te są archiwizowane – mówi brd24.pl asp. szt. Wojciech Barcikowski. Postanowił rozmawiać bez ukrywania nazwiska, bo zdecydował się właśnie odejść ze służby. – Takie polecenie zostało wydane i na nietrzeźwego kierowcę nałożono mandat. Dopiero potem naczelnik złożył wniosek do sądu, żeby ten mandat anulować i przygotowywano do tego nową dokumentację – opowiada.

Drugi z poważnych zarzutów w tej sprawie dotyczy „braku realizacji postanowień sądów, starostów oraz innych organów administracji rządowej wydających decyzje administracyjne dotyczące kierujących pojazdami”.

– Były sprawy, których w ogóle nie wprowadzono do systemu i było tego dość dużo – twierdzi Barcikowski. – A to oznacza, że np. ktoś mający wyrok zakazu prowadzenia pojazdów w systemie cały czas podczas kontroli na drodze widniał, jako ktoś, kto zakazu nie ma. Wprowadzano tez błędne dane. Np. jakiś kierowca miał rok zakazu prowadzenia pojazdów, a w systemie wprowadzono, że zakaz miał na miesiąc, więc po miesiącu mógł nie obawiać się, że w razie kontroli policji wpadnie na jeździe mimo odebranych uprawnień.

Nowy naczelnik kontra stara kadra?

Instrukcje, jak zakończyć postępowania na drodze miało dostawać więcej funkcjonariuszy wydziału ruchu drogowego KMP w Radomiu.
Gdy zaczęliśmy rozmawiać z policjantami drogówki, w zasadzie zarzuty sprowadzają się do jednego głównego – naciskania, by zawsze zatrzymywać prawo jazdy kierowcom po wypadkach z pieszymi lub rowerzystami.

– Mieliśmy zatrzymywać prawa jazdy przy zdarzeniach z pieszymi i rowerzystami. I nam się to nie podobało, bo mieliśmy tak robić nawet wtedy, gdy opis jednej i drugiej strony wskazywał, że kierujący nie był winny – opowiada brd24.pl jeden z policjantów radomskiej drogówki. – Znam takie relacje od kolegi, który już nie pracuje w tym wydziale, musiał się przenieść. Do niego nawet przełożony miał przyjechać i na ulicy wydzierać się oraz wydawać polecenia służbowe. Generalnie wyglądało to tak, że najpierw dyżurny wysyłał patrol na wypadek drogowy, a potem rozdzwaniały się telefony policjantów i była sugestia, że mile było by widziane, by zatrzymać dokument kierowcy.

Inny z policjantów, który pracował w radomskiej drogówce: – To było nagminne. Wiedzieliśmy, że jak nie zatrzymamy prawa jazdy, to „będzie gadane” u przełożonego. Z tym się nie zgadzaliśmy. Bo policjant może fakultatywnie zatrzymać prawo jazdy po wypadku, ale jak są róże relacje świadków, to prokurator może zebrać wszystkie dane i to on powinien decydować. Sam miałem taką sytuację, że mogłem nie zatrzymać prawa jazdy po wypadku, ale usłyszałem wtedy od nadzorującego służbę, że „sprawa jest medialna” i powinienem to zrobić.

A skąd kierowca miał na tak drogi samochód?

W skardze do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Radomiu czytamy też o innym zaskakującym poleceniu, które miało być wydane pracownikom radomskiej drogówki. Podczas kontroli kierowców mieli zwracać uwagę na rodzaj samochodu. Jeśli były to drogie pojazdy, mieli rozpytywać kierowców, skąd wzięli środki na zakup. Te dane mieli potem przekazywać do skarbówki.

Inny nacisk miał dotyczyć liczby kontroli. Szef drogówki w Radomiu miał być niezadowolony z liczby kontrolowanych pojazdów. – Ludzie mieli po 10-12 kontroli w ciągu służby, a słyszeli, że to słabe wyniki. I była zapowiedź, że jak będą mieli słabe wyniki, to kierownicy będą z nimi pełnić kontrole w nocy – opowiada brd24.pl jeden z funkcjonariuszy z Radomia. – Wiadomo, że w nocy w mieście ruch jest znikomy. Przecież nie możemy zatrzymywać do kontroli ludzi, którzy jadą poprawnie, tylko dlatego, że szef chce podnieść statystykę – zżyma się i dodaje: – W odpowiedzi na nasze wątpliwości słyszeliśmy, że jak nie będziemy pracować, to możemy iść poszukać sobie pracy w Biedronce

W komendzie kontrola, w prokuraturze śledztwo

Opinie policjantów i zarzuty stawiane w piśmie do komendanta wojewódzkiego chcieliśmy skonfrontować z opiniami naczelnika wydziału ruchu drogowego KMP w Radomiu – kom. Mirosława Kusztala. Chcieliśmy, by sam mógł przedstawić swoje zdanie. Jednak odsyłano nas zawsze do rzecznika miejskiej policji, a zespół prasowy nie odpowiedział na żadne z naszych pytań.

„W odpowiedzi na Pana pismo informuję, że obecnie w Wydziałach Komendy Miejskiej Policji w Radomiu trwa kontrola prowadzona przez Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu. Do czasu jej zakończenia nie będziemy się odnosić do wspomnianych przez Pana zagadnień” – odpisała nam mł. asp. Karolina Krawczyk z wydziału prasowego KMP w Radomiu.

Niewiele więcej w tej sprawie do powiedzenia miała Komenda Wojewódzka Policji. „W odpowiedzi na Pana pytania informujemy, iż po zapoznaniu się z notatką, która wpłynęła do KWP zs. w Radomiu, Komendant Wojewódzki Policji zlecił Wydziałowi Kontroli przeprowadzenie czynności kontrolnych w WRD KMP Radom. Czynności te są nadal prowadzone. Po ich przeprowadzeniu będziemy mogli się odnieść do dalszych Pana pytań” – odpisał nam 16 listopada Zespół Prasowy KWP w Radomiu. Dzień wcześniej – 15 listopada – asp. szt. Wojciech Barcikowski dostał odpowiedź na pismo do komendanta wojewódzkiego, które wysłał… w sierpniu tego roku.

Z nieoficjalnych informacji brd24.pl wynika, że sprawa została zgłoszona również do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Jego funkcjonariusze mieli m.in. zabezpieczyć dokumenty w tej sprawie w radomskiej komendzie. KGP odpowiedziała nam w tej sprawie zdawkowo – że nigdy nie informuje o postępowaniach prowadzonych przez BSW.

Jednak, jak ustaliliśmy, sprawa trafiła ostatecznie do prokuratury. Miejscowi śledczy mieli uznać, że muszą się z niej wyłączyć, więc postępowanie przekazano do Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

„Rzeczywiście mogę potwierdzić, że postępowanie jest prowadzone w naszej jednostce od września tego roku. Natomiast nie mogę zdradzać szczegółów odnoszących się do biegu postępowania, z uwagi na dobro śledztwa” – poinformował nas Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu (pod komunikatem nie podpisał się nikt z nazwiska).

Łukasz Zboralski