Dwa lata temu w Milczy kierowca potrącił 52-letnią kobietę. Znaleziono ją potem martwą, jej nogi wystawały z betonowego przepustu. Prokurator uważa, że to było morderstwo. Żąda dla kierowcy i pasażera po 15 lat więzienia

Fot. CC0
To był głośny wypadek w grudniu 2018 r. Zofia K. przyjechała do domu z pracy i szła od przystanku autobusowego. Od furtki do jej posesji dzieliło ją kilkadziesiąt metrów. Wtedy została potrącona przez opla corsę, za którego kierownicą siedział 22-letni wówczas Dawid M. Jego pasażerem był 23-letni Piotr B.
Następnego dnia ciało kobiety wciśnięte do przepustu drogowego obok szosy zauważył jeden z mieszkańców. Jak wynika z analiz omawianych podczas procesu sądowego, kobieta jeszcze żyła, gdy tam się znalazła. Wykrwawiła się na śmierć.
Wiadomo, że Dawid M. i Piotr B. nie pomogli ofierze. Ale zdaniem prokuratury było to zabójstwo. Nie tylko po wypadku usuwali ślady z samochodu, ale też zdaniem śledczych to oni mieli wepchnąć ciało ciężko rannej Zofii do przepustu tak, aby nie było widoczne z drogi.
W mówię końcowej prokurator zażądał dla obu mężczyzn 15 lat więzienia. Zdaniem prokuratury obaj sami nie udzielili pomocy ofierze wypadku, ale też zadziałali tak, żeby nikt jej pomocy nie mógł udzielić.
Obrońcy wnioskowali o uniewinnienie od zarzutu zabójstwa. Ich zdaniem Dawid M. powinien odpowiadać jedynie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Sąd zapowiedział ogłoszenie wyroku w tej sprawie na 4 grudnia 2020 r.
ai