Connect with us

Społeczeństwo

Przechodziła na czerwonym gapiąc się w telefon. Ale to rowerzysta ma zapłacić odszkodowanie

Opublikowano

-

Rowerzysta miał zielone światło, gdy na przejściu pojawiła się piesza z telefonem. Mimo, że  trąbił i krzyczał, nie udało się uniknąć zderzenia. Piesza go pozwała. Brytyjski sąd uznał, że oboje są winni, ale rowerzyście nakazał zapłacić odszkodowanie. W sumie może go czekać zapłata nawet 100 tys. funtów

Wypadek na rowerze. Fot. CC0

Brytyjczyk krzyczał, hamował i dawał sygnały dźwiękowe, by uniknąć zderzenia z pieszą. Nie udało się. Fot. CC0

Cztery lata temu Robert Hazeldean jechał rowerem przez centrum Londynu z prędkością 10-15 mil na godzinę (16-24 km/h). Miał zielone światło, kiedy zbliżał się do skrzyżowania, ale przez przejście dla pieszych, mimo czerwonego sygnału, przechodziło wielu pieszych. Na pasy weszła m.in. 28-letnia trenerka jogi i pracownica branży finansowej Gemma Brushett. Była zapatrzona w telefon. Hazeldean krzyczał i dawał sygnały rowerową trąbką. Odbił w bok, ale wtedy piesza zrobił krok w tył. Doszło do zderzenia. Oboje byli nieprzytomni.

Sąd: rowerzysta musi być przygotowany na ludzi łamiących przepisy

Brushett pozwała rowerzystę. Po czterech latach od zdarzenia sędzia Shanti Mauger winą za wypadek obciążyła po równo rowerzystę i pieszą. Hazeldeana oceniła jako cyklistę spokojnego i racjonalnego. Stwierdziła, że jechał na zielonym świetle, ostrzegał pieszą, próbował uniknąć wypadku. Zwróciła uwagę, że to Brushett przechodziła na czerwonym świetle, w dodatku wpatrzona w telefon. Jednak to Hazeldeanowi nakazał zapłatę 4 tys. funtów odszkodowania. Orzekła, że rowerzysta musi być zawsze przygotowany na to, że ludzie mogą się zachować w nieoczekiwany sposób. Hazeldean musi jeszcze  dodatkowo uregulować koszty sądowe – swoje i pieszej. Razem 17 tys. funtów.

Sprawa nie jest jednak zamknięta. Ostateczna kwota odszkodowania jaką będzie musiał zapłacić ma zostać rozstrzygnięta na następnej rozprawie. Rowerzystę wypadek może kosztować o wiele więcej. Brushett swoje straty wyceniła na 96 tys. funtów. Hazeldean nie był ubezpieczony, początkowo nie miał też prawnika. Ponieważ nie wszczął powództwa wzajemnego przeciwko pieszej, to całkowite koszty, jakie będzie musiał ponieść, mogą sięgnąć nawet 100 tys. funtów.

Cyklista, który obecnie mieszka we Francji, gdzie pracuje jako projektant ogrodów, obawia się bankructwa. Jednak zbiórka crowdfundingowa na rzecz kosztów Hazeldana, którą założyła jego znajoma, cieszy się dużym powodzeniem. Sympatyzujące z nim osoby wpłaciły już ponad 50 tys. funtów.

AN