Connect with us

Społeczeństwo

W Sejmie o stanie BRD. Systemowych rozwiązań wciąż brak. Czekamy na katastrofę? – pyta strona społeczna

Sejmowa Komisja Infrastruktury debatowała nad raportem „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2017 r.”. Zaangażowanie posłów w dyskusję było nikłe. Znaczenie więcej uwag i zastrzeżeń mieli goście uczestniczący w posiedzeniu komisji. Zwracali uwagę m.in. na słabość danych, na brak konkretnych działań legislacyjnych w minionym roku

Opublikowano

-

Sejmowa Komisja Infrastruktury debatowała nad raportem „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2017 r.”. Zaangażowanie posłów w dyskusję było nikłe. Znaczenie więcej uwag i zastrzeżeń mieli goście uczestniczący w posiedzeniu komisji. Zwracali uwagę m.in. na słabość danych, na brak konkretnych działań legislacyjnych w minionym roku  

Posiedzenie Komisji Infrastruktury i Krajowej Rady BRD. Fot. brd24.pl

Sejmowa Komisji Infrastruktury. Fot. brd24.pl

Raport „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2017 r.” w czwartek na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury zaprezentował Sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Konrad Romik.

Z raportu wynika, że w 2017 r. w Polsce nieznacznie spadła liczba wypadków, ofiar i rannych w porównaniu z 2016 r.  „Odnotowano 32 760 wypadków drogowych, tj. o 904 (-2,7 proc. ) mniej niż w roku 2016. W wypadkach tych zginęło 2 831 osób, tj. o 195 (-6,4 proc.) mniej niż w roku 2016. Liczba rannych również uległa zmniejszeniu i wyniosła 39 466, tj. o 1300 (-3,2 proc.) rannych mniej niż rok wcześniej, a ciężko rannych o 1006 (-8,3 proc.) mniej” – czytamy w zaprezentowanym w Sejmie raporcie. Pamiętać jednak należy, że w 2016 r. po raz pierwszy od lat mieliśmy w Polsce do czynienia ze wzrostem liczby wypadków, ofiar i rannych. A więc spadek w roku 2017 nie jest już tak optymistyczny w tym kontekście.

Romik wyliczał  działania na rzecz bezpieczeństwa podjęte w minionym roku. Dla tych, którzy raport już czytali, zaskoczenia nie było – administracja rządowa nie podjęła żadnych realnych działań, które mogłyby wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa. Zrobiła zaledwie kilka kampanii m.in.: dotyczącą niechronionych uczestników ruchu drogowego, skierowaną do młodych kierowców w zakresie nadmiernej prędkości pt. „kierowco zwolnij! Kierujesz życiem!”, akcję informacyjno-edukacyjną skierowaną do rowerzystów i kierowców powyżej 60 roku życia pt: „60+ bezpieczni w ruchu drogowym”, cykl audycji z zakresu BRD dostosowanych do problematyki wypadkowości na polskich drogach, działania w ramach IV tygodnia bezpieczeństwa ruchu drogowego, obchody światowego Dnia Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych.
Z pozostałych działań reszta była działaniami papierowymi i teoretycznymi – takimi jak np. opracowanie wytycznych organizacji bezpiecznego ruchu rowerowego czy wytycznych dotyczących prawidłowego oświetlenia przejść dla pieszych.

Słabość danych, działania na ślepo

Posłowie nie byli szczególnie zainteresowani dyskusją nad dokumentem. Po zaproszeniu ich do zadawania pytań zapadła niezręczna cisza. W końcu o głos poprosił Michał Szczerba z PO. Przypomniał o budzącej kontrowersje i kosztownej kampanii medialnej „Sprawiedliwe sądy” dopytując jakim budżetem na kampanie społeczne dysponuje Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Pytał również o wdrożenie zaleceń z kontroli NIK dotyczącej bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego. Zwrócił uwagę, że docierają do niego informacje na temat obecnych na rynku odblasków, które niedostatecznie odbijają światło i prosił o informacje czy są w tej sprawie podejmowane działania. W tej sprawie Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrole w minionym roku kwestionując 30 proc. badanych produktów i informowała w mediach jak wybierać elementy odblaskowe (informowaliśmy o tym na brd24.pl).

Później głos zabrał jeszcze Mirosław Suchoń z Nowoczesnej dopytując o wysoką śmiertelność pieszych na Śląsku.

Znaczenie więcej uwag i zastrzeżeń mieli goście uczestniczący w posiedzeniu komisji i to oni wiedli prym w dyskusji. Zwracali uwagę na słabość danych, na brak konkretnych działań legislacyjnych w minionym roku.
– Z dużą przykrością już po raz kolejny nie znajduję w tym raporcie ani słowa o stanie technicznym pojazdów. W Polsce nie ma praktycznie statystyk, które mówią o wpływie stanu technicznego na bezpieczeństwo i na liczbę wypadków. Jest statystyka policyjna, de facto wewnętrzna –  mówił  Jakub Faryś z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. – W Niemczech mniej więcej 7-8 proc. wypadków to są wypadki, w których stan techniczny pojazdu jest bezpośrednią bądź pośrednią przyczyną wypadku. Przekładając to na polski park samochodowy, który jest mniej więcej dwukrotnie starszy, to chyba się bardzo nie pomylę jeśli powiem, że w Polsce w około 10 proc. stan techniczny pojazdów jest bezpośrednia, bądź pośrednią przyczyną wypadków – dodawał prosząc by w kolejnych raportach uwzględniać wpływ stanu technicznego pojazdów na bezpieczeństwo na drodze.

Wtórował mu Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego. – Cała droga hamowania, cała przyczepność zależy od stanu technicznego opon. Tego również nie możemy znaleźć w tym raporcie. Wiemy z czego to wynika. Nikt takiej statystyki nie prowadzi w Polsce – wytykał. – Podeprę się statystykami naszych zachodnich sąsiadów. Tam poważne wypadki są obligatoryjnie badane przez komisje biegłych, którzy dochodzą do rzeczywistych przyczyn. Te przyczyny podane na stronie 11 omawianego raportu, to mogą być skutki stanu technicznego pojazdów jak również stanu opon. W Niemczech ponad tysiąc wypadków rocznie jest spowodowanych bezpośrednio stanem opon. W Polsce statystyki wewnętrzne policji pokazują kilkanaście. To nie dlatego, że Polacy jeżdżą na lepszych oponach. Tak nie jest, jest dokładnie odwrotnie. Myślę, że szukając planów na kolejne kampanie, na działania naprawcze – w tym także działania legislacyjne – powinniśmy poznać przyczyny wypadków, bo inaczej będziemy się kręcić przez kilkanaście lat wokół tego samego, a bezpieczeństwo nam nie rośnie. Zobaczcie państwo na stronie 10 raportu czytamy o większej ilości kolizji – wskazywał. I dodawał: – Zachęcałbym komisję i powołane do tego instytucje, żeby trochę głębiej weszli w temat inaczej nie ruszymy z ochroną naszych obywateli na drogach.

Adrian Furgalski wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR zwracał uwagę m.in. na konieczność zajęcia się problemem sprowadzania do polski samochodów, które za naszą zachodnia granicą nie dostałyby zgody na ponowną rejestrację ze względu na zły stan techniczny. Mówił o milionie takich aut sprowadzanych rocznie do Polski. – Obawiam się, ze ta liczba będzie rosła dlatego że w Europie Zachodniej poważnie traktuje się wymianę floty samochodowej. Od 2019 r. będą pojawiać się zakazy wjazdu najstarszych diesli więc te samochody gdzieś trzeba będzie upchnąć i Polska będzie rajem dla tego typu handlu – przestrzegał.

Niespełnione obietnice sprzed roku

Bardzo zdecydowany głos zabrali przedstawiciele pracodawców branży transportowej. Piotr Litwiński przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, który jest częstym gościem posiedzeń komisji infrastruktury, po raz kolejny zwracał uwagę na kwestię szkoleń kierowców. Przypominał, że z braku pracowników firmy transportowe przyjmują każdego, kto okaże stosowne dokumenty, a w tej chwili wydanych jest 120 tys. świadectw kierowcy dla obcokrajowców – głównie ze Wschodu, a ich kwalifikacje trudno zweryfikować. – Kierowcy ze Wschodu przyjeżdżają z kupionymi prawami jazdy, na bazarze. I jak przewoźnik ma  sprawdzić czy on umie jeździć, czy jeździł kiedykolwiek w życiu? On wsiada i chce jechać. Niektórzy są w takim szczęśliwym położeniu, że mają ośrodki szkoleń. Takiego delikwenta bierze się na ośrodek szkoleń, niech chłop pokaże czy umie spiąć naczepę z ciągnikiem, czy umie cofnąć pod kątem. Niektórzy od razu się wycofują i rezygnują z pracy – mówił Litwiński.

Prosił o rozwiązania legislacyjne dotyczące weryfikacji umiejętności tych kierowców jak również zajęcie się systemem szkoleń kierowców. – Pan przewodniczący komisji infrastruktury, pan poseł Bogdan Rzońca zobowiązał się, że zorganizuje takie spotkanie na temat szkolenia. Minął rok i nie ma tego spotkania – wypominał Litwiński. I zwrócę uwagę, że zgodnie z rozpatrywanym na komisji raportem „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2017 r.” przybywa wypadku spowodowanych przez kierujących samochodami ciężarowymi. W 2015 r. było ich 178, w 2016 r. 230, w 2017 r. 244. Przybyło też ofiar śmiertelnych wśród kierujących samochodami ciężarowymi. Z 60 w roku 2015 do 126 w roku 2017.
– O czym to świadczy? To pokłosie tego co zrobił Sejm. Zwolnił kierowców ze szkoleń. Dzisiaj szkolenia są patologiczne. Sprzedaje się zaświadczenia ze szkoleń. Jeżeli ośrodek chce szkolić normalnie tak jak to powinno wyglądać to plajtuje, bo nie ma chętnych. Kierowca przychodzi i mówi, że jest od tego aby jeździć, a nie siedzieć na jakimś szkoleniu. Tak jest i tak będzie. Czekamy chyba na jakąś katastrofę?

Litwiński apelował również o to by Inspekcja Transportu Drogowego otrzymała mobilne stacje kontroli pojazdów. Zwracał uwagę, że przewoźnicy międzynarodowi od 30 lat są kontrolowani na takich stacjach na Zachodzie, a ich samochody muszą być w nienagannym stanie technicznym, bo w przeciwnym razie na drogach zachodniej Europy przewoźnicy płaciliby drakońskie kary. Pytał również o programy dotyczące poprawy infrastruktury, konieczność budowania chodników dla pieszych tak by poprawiać sytuacje niechronionych uczestników ruchu.

W ogonie Europy

Andrzej Maciążek z Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) zwracał z kolei uwagę, że nawet przy spadku liczby ofiar wypadków między sytuacją na naszych drogach, a tą w innych państwach UE wciąż mamy zbyt duży rozdźwięk. – Te kraje Unii Europejskiej, które dziś mają tylko 2 proc. spadki doszły do poziomu średniego bezpieczeństwa poprzez bardzo sprawnie przeprowadzone, najczęściej dziesięcioletnie projekty gdzie udało im się o połowę zmniejszyć ilość zabitych i rannych. I to nie tylko dotyczy takich krajów jak Francja i Włochy, ale nawet takich krajów jak Portugalia czy Słowacja, gdzie w latach 90. Sytuacja na drogach była taka jak u nas w tej chwili, albo jeszcze gorsza – mówił Maciążek i pytał jakie środki byłyby potrzebne, żeby i u nas wdrożyć wieloletni, kompleksowy plan poprawy bezpieczeństwa.

W odpowiedzi na głos przedstawiciela PIU członek prezydium komisji poseł Stanisław Żmijan z PO zabrał głos w optymistycznym tonie mówiąc, że i my notujemy sukcesy, bo w porównaniu z latami 90. i u nas o połowę zmniejszyła się liczba ofiar śmiertelnych na drogach.

Porównanie danych z Polski i krajów UE wciąż jednak wypada dla nas niekorzystnie.  Z corocznego raportu Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) wynika, że choć w ciągu ostatniej dekady liczba ofiar śmiertelnych się u nas zmniejsza, to  polskie drogi wciąż należą do najniebezpieczniejszych w Europie. Groźniej niż w Polsce na drogach jest tylko Rumunii , Bułgarii, Serbii i Chorwacji.

AN