Connect with us

Społeczeństwo

Jak zepsuć alkomat. Antyporadnik dla kierowców

Masz swój własny alkomat i uważasz, że nie wpadniesz w ręce policji i nie stracisz prawa jazdy za jazdę pod wpływem? Przeczytaj nasz antyporadnik i zobacz, czy jednak się nie narażasz

Opublikowano

-

Masz swój własny alkomat i uważasz, że nie wpadniesz w ręce policji i nie stracisz prawa jazdy za jazdę pod wpływem? Przeczytaj nasz antyporadnik i zobacz, czy jednak się nie narażasz

Kobieta pijąca. Fot. rgbstock.com

Fot. rgbstock.com

1. To, co możesz zrobić źle zaczyna się właściwie jeszcze przed zakupem alkomatu. Dziwne? A nie powinno to dziwić. Na rynku jest wiele modeli i całkiem sporo takich, których nie powinno się wykorzystywać do niczego innego oprócz zabawy (właściwie nawet i do zabawy się nie nadają – bo przecież, jak się bawić, gdy mamy kawałek plastiku prezentującego losowe cyfry na wyświetlaczu?). Zatem – jeśli chcesz zapewnić sobie wpadkę za kółkiem (po ostatnich zmianach prawa w Polsce, dość bolesną), wystarczy, że wybierzesz jeden z najgorszych alkomatów. To nie tak trudne. Po prostu nie czytaj ani jednego obiektywnego testu prasowego takich urządzeń, nie zaglądaj do żadnej recenzji. A do tego celuj koniecznie w sprzęt z gorszym sensorem – czyli z półprzewodnikowym. Dobrze, gdyby nie miał ustnika i czujnika przepływu powietrza. Wdmuchiwanie w jakąś malutką dziurkę na obudowie, zwiększa szanse na błędny wynik.

2. Nawet, gdy nie pójdzie Ci zbyt dobrze z punktem 1 (albo jesteś już po zakupach i dopiero czytasz nasz poradnik), to jeszcze nic straconego. Musisz tylko zabrać alkomat na imprezę ze znajomymi – na przykład na wieczór kawalerski albo jakieś zakrapiane urodziny – i zadbać o to, by odbyło się to, co zwykle na takich imprezach się dzieje. Czyli tzw. ranking pijanych. Niech kilkanaście osób dmucha w alkomat jedna po drugiej. I – co bardzo ważne – muszą dmuchać od razu po przełkniętym kieliszku. Niech, broń boże, nikt nie odczekuje pół godziny od spożycia ostatniej porcji alkoholu i niech nie płucze ust. Dmuchnięcie z resztkami alkoholu na języku daje prawie stuprocentową pewność, że alkomat zostanie rozkalibrowany już po pierwszej próbie. Każdy kolejny pomiar jest rosyjską ruletką. Natomiast kolejnych kilka osób dmuchających w ten sposób w urządzenie gwarantuje, że sensor się spali i alkomat będzie można wyrzucić.

3. Co jednak zrobić, jeśli jesteś typem samotnika, w dodatku nie lubisz psuć tego, co kupiłeś? W takim wypadku impreza i „palenie sensora” odpada. Ale jest wyjście. Możesz po prostu używać sprzętu pilnując, by nigdy, przenigdy go nie kalibrować w serwisie.
Najszybciej zyskasz przekłamujące urządzenie, gdy będzie to alkomat z czujnikiem półprzewodnikowym. Taki alkomat trzeba kalibrować (w zależności od zalecenia producenta) po 100-300 pomiarach. Trochę więcej czasu zajmie rozkalibrowanie alkomatu z sensorem elektrochemicznym. Te kalibruje się zwykle mniej więcej po ok. 500 pomiarach – a nie rzadziej niż raz na rok.
Brak kalibracji oznacza, że wynikowi pomiaru, który będzie pojawiał się na wyświetlaczu urządzenia, kompletnie nie można ufać.

4. Oczywiście są też subtelniejsze metody. I prostsze. Choć trzeba zaznaczyć, że nie dają już one takiej pewności co do zakłamania wyniku pomiaru. Można więc przechowywać alkomat podczas mrozów w zimnym samochodzie. Da to spory potencjał do zaburzenia odczytu stężenia alkoholu przez skraplającą się parę w urządzeniu, czy ściślej mówiąc – w jego ustniku i okolicach sensora. Więcej CO2, mniej C2H5OH i pułapka gotowa…

5. Innym sposobem jest odpuszczenie sobie dbania o baterie w urządzeniu. Najlepiej od razu włożyć do niego inne, niż proponuje producent. A potem w ogóle o nich zapomnieć.  Rozładowane baterie dadzą Ci szansę na to, że wynik pomiaru wskazany przez urządzenie nie pokaże prawdy o tym, ile alkoholu krąży w twoim organizmie.

6. Jednym z prostszych sposobów – nawet przy zapewnionej kalibracji – będzie również używanie tego samego ustnika przez kilka osób. Daj podmuchać kolegom. A dopiero potem zbadaj swój oddech. Resztki osadzające się we wnętrzu ustnika mogą skutecznie zafałszować wynik pomiaru.

7. Można też przetrzymywać alkomat w barku, w którym stoją otwarte butelki z alkoholem, albo kieliszki z resztkami. Ważne, żeby była szansa na unoszenie się w powietrzu jakiejś zawartości parującego alkoholu. A najlepiej, gdyby ustnik w nim zamoczyć. Jak być wówczas nie dmuchał, zawsze nie będziesz mógł siąść za kółkiem.

8. Kiedy dysponujesz gorszym jakościowo alkomatem – co w naszym antyporadniku jest wartością samą w sobie – warto, żebyś tuż przed dmuchnięciem w niego zapalił papierosa. Tak zanieczyszczony oddech oczywiście spowodować może przekłamanie w odczycie prawdziwych wartości stężenia alkoholu w twoim organizmie.

9. Kolejny łatwy sposób na wyrok oraz utratę prawa jazdy, to wykonanie tylko jednego pomiaru. Jednego i koniec! W ten sposób nawet korzystając z dobrego alkomatu nie dowiesz się, czy stężenie alkoholu w twoim organizmie rośnie, czy wręcz przeciwnie – spada. Wydmuchasz za pierwszym razem mało, to w drogę!

10. Dziesiąta porada będzie zbiorcza. Gdy wszelkie inne sposoby zawiodą, zawsze możesz: spróbować własnoręcznie skalibrować urządzenie, albo wymienić sensor; narazić alkomat na zbyt wysokie i zbyt niskie temperatury czy umieścić go blisko czegoś, co emituje potężne pole magnetyczne. Resztę podpowie wyobraźnia.

*Jeśli chcesz naprawdę zabezpieczyć się przed wpadką za kółkiem, musisz jeszcze raz przeczytać ten tekst – i nigdy nie robić wymienionych w nim rzeczy lub postępować odwrotnie niż zalecono

 

Poradnik powstał w ramach kampanii portalu brd24.pl
„Trzeźwo myślący na drodze”

Partnerem merytorycznym kampanii jest firma Certen

Certen logo