Connect with us

Społeczeństwo

Zima na polskich drogach. Czy może być bezpieczniejsza?

Zimno, ciemno i ślisko, czyli najniebezpieczniejszy czas dla pieszych w Polsce. Od lat nie mamy pomysłu, jak to zmienić. Część krajów UE przetestowała jedno rozwiązanie, które czyni zimę bezpieczniejszą – to podpowiedź dla kierowców, kiedy należy zmienić opony na zimowe

Opublikowano

-

Zimno, ciemno i ślisko, czyli najniebezpieczniejszy czas dla pieszych w Polsce. Od lat nie mamy pomysłu, jak to zmienić. Część krajów UE przetestowała jedno rozwiązanie, które czyni zimę bezpieczniejszą – to podpowiedź dla kierowców, kiedy należy zmienić opony na zimowe

Opona zimowa Fot. Max Pixel CC0 Public Domain

W większości krajów UE istnieje już prawny obowiązek używania opon zimowych zimą. Fot. Max Pixel CC0 Public Domain

Zimą na polskich drogach ginie mniej ludzi. To paradoks, który da się wyjaśnić wolniejszą jazdą wymuszaną przez trudne warunku. Jednak samych zdarzeń na drogach wcale nie musi być mniej. Przy łagodniejszych skutkach kwalifikowane są bowiem nie jako wypadki, a jako kolizje. Te nie muszą być nigdzie rejestrowane, więc prawdziwy obraz zimowego bezpieczeństwa w Polsce trudny jest do ustalenia. Jednak nawet na postawie tych kolizji, które są zgłaszane policji widać, że ich liczba w ubiegłym roku poważnie wzrosła – w grudniu 2015 r. odnotowano 34181 kolizji, a w grudniu ubiegłego roku o 15 pkt. proc. więcej – 39224.

Trudny czas do rozpoznania
Ponieważ w sezonie jesienno-zimowym wypadków wydarza się relatywnie mniej (choć nie zawsze – w grudniu 2016 r. było ich bardzo dużo), to w dyskusji o poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce temu okresowi poświęca się niewiele uwagi. Z jednym wyjątkiem – ponieważ to czas, w którym ginie najwięcej pieszych, to właśnie wówczas pojawiają się dotyczące tego kampanie.

Do tej pory systemowe rozwiązania nakładano także głównie na pieszych. To m.in. wprowadzony dla nich obowiązek noszenia odblasków, gdy poruszają się po zmroku poza terenem zabudowanym. Niestety nie wiadomo, co ten obowiązek dokładnie miał poprawić (brak danych dotyczących wypadków w tych miejscach) oraz, czy coś poprawił.

Z uwagi na ograniczone dane zbierane przez polską policję od lat ukryta pozostaje sprawa wypadków, do których przyczynia się techniczna niesprawność pojazdów. Z oficjalnych danych wynika, że Polacy jeżdżą dużo lepszymi samochodami niż np. Niemcy, co jest oczywistą nieprawdą. Bo już z badania dotyczącego defektów opon w pojazdach użytkowych wynika, że średnio 20 proc. w UE ma choćby jedną oponę z defektem i pojazdy badane w Polsce lokują się sporo powyżej tej średniej – 28,2 proc. A chociażby badania amerykańskie NHTSA wskazują, że w ok. 9 proc. wypadków co najmniej jeden pojazd biorący w nich udział miał „problem” z oponami.

W Polsce jednak niewiele wiadomo. Być może właśnie dlatego nikt dotąd nie zwracał też większej uwagi na kwestię dotyczącą wymiany opon na zimowe lub całoroczne z zimową homologacją, co ma z pewnością niebagatelny wpływ na sytuacje na drogach w sezonie jesienno-zimowym.

Ponieważ z szacunków wynika, że zdecydowana większość – ok. 70 proc. – polskich kierowców posiada dwa komplety opon: zimowe i letnie, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, iż problemem jest przede wszystkim wybór odpowiedniego czasu na dokonanie zmiany ogumienia. Bardzo wielu z nich odkłada tę decyzję do pierwszych opadów śniegu lub przymrozków – widać to co roku w serwisach zajmujących się zmianą opon. I to po części może wyjaśniać też sporą liczbę wypadków w grudniu 2016 r., w którym tak naprawdę zaczęliśmy odczuwać zimę w tym sezonie.

Europejski raport wskazuje drogę
Tymczasem większość krajów Unii Europejskiej stosuje już rozwiązania, które ograniczają ryzyko jazdy zimą na letnich oponach, co znacznie wydłuża drogę hamowania. Istnieje w nich prawny obowiązek poruszania się samochodem wyposażonym w opony zimowe lub całoroczne z zimową homologacją – w dziesięciu krajach są to terminy ściśle określone w kalendarzu czasem uwzględniając typy pojazdów (Austria, Chorwacja, Estonia, Finlandia, Włochy [regionalnie], Łotwa, Litwa, Słowacja, Szwecja, Norwegia); natomiast w siedmiu krajach obowiązek zależy od warunków na drodze (Czechy, Francja, Niemcy, Luksemburg, Rumunia, Słowenia, Szwajcaria). A taki obowiązek istnieje i poza UE – m.in. w Albanii, Bośni i Hercegowinie, Czarnogórze, Norwegii.

Jak to się sprawdza udowadnia najnowszy raport opracowany przez niezależne holenderskie centrum badawcze TNO na zlecenie Komisji Europejskiej. Dokument opublikowany w grudniu 2016 r. gromadzi wiedzę na temat aspektów bezpieczeństwa związanych z oponami samochodowymi.

Z badań przytoczonych w opracowaniu wynika, że używanie opon zimowych zamiast letnich na suchej nawierzchni w temperaturze poniżej 0 stopni Celsjusza zmniejsza ryzyko wypadku aż o 46 proc. Jeżdżenie w takich warunkach na oponach zimowych umożliwia zmniejszenie ogólnej liczby wypadków o 3,5 proc. Co więcej – samo prawne wskazanie obowiązku używania opon zimowych może redukować liczbę wypadków o ok. 3 proc. W Polsce, w której w ubiegłym roku doszło do 33,7 tys. wypadków, wydarzyć mogłoby się ich mniej o ponad tysiąc!

Czeski dowód
Zimowy obowiązek dobrze przetestowali już na swoich drogach Czesi, którzy w 2011 r. wprowadzili przepisy dotyczące wymogu jazdy na oponach zimowych. W sezonie jesienno-zimowym, który objęła już nowa regulacja (1 listopada – 28 lutego 2012) liczba wypadków zmniejszyła się aż o 38 proc. w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej. Liczba ofiar śmiertelnych na drogach w tym okresie spadła zaś do poziomu najniższego od 42 lat (zginęło 76 osób).

Trudno się dziwić, że choć wcześniej zaledwie 40 proc. Czechów deklarowało używanie opon zimowych (badanie w latach 2005-2008), po wprowadzeniu nowego obowiązku popiera go dużo ponad 90 proc. kierowców. Tak samo ocenili to Niemcy – tam obowiązek jazdy na zimowych oponach wprowadzony w 2010 r. według badania DEKRA popiera 90 proc. kierowców.

Polska pozostaje w grupie 13 krajów UE, w których opony zimowe są jedynie zalecanym rozwiązaniem, a nie wymogiem prawnym. Oprócz naszego kraju taką sytuację mają: Belgia, Bułgaria, Cypr, Dania, Grecja, Węgry, Irlandia, Malta, Holandia, Portugalia, Hiszpania i Wielka Brytania. Warto jednak zauważyć, że wszystkie z tych krajów mają łagodniejsze zimy oraz – z wyjątkiem Bułgarii – zdecydowanie lepsze statystyki dotyczące wypadków i ofiar wypadków niż Polska (zwykle dwukrotnie mniejszy wskaźnik zgonów w wypadkach na milion mieszkańców).

Ważnym pytaniem pozostaje więc nie to, czy powinniśmy uregulować prawnie obowiązek stosowania opon zimowych, w tym także całorocznych – bo biorąc pod uwagę korzyści, wydaje się to oczywistym posunięciem – ale to, w jaki sposób tę sprawę rozstrzygniemy.
Tu znów z pomocą może przychodzić wspominany grudniowy raport na zlecenie Komisji Europejskiej. Wynika z niego bowiem, że w europejskich warunkach dla prawie całej UE da się określić jasny przedział, gdy temperatura spada poniżej 7 stopni Celsjusza – a to wówczas mieszanka, z której zrobione są opony zimowe, zawierająca więcej naturalnej gumy i krzemionki, nie staje się tak twarda jak mieszanki używane w oponach letnich, przez co przyczepność tak dramatycznie się nie zmniejsza. Naukowe opracowanie wskazuje, że obowiązkowy termin na zimówki w UE ogranicza się do trzech miesięcy – od 1 grudnia do 28 lutego.

Z wprowadzeniem takiego obowiązku nie powinno być więc w Polsce kłopotu. Bo kierowca, który w grudniu, styczniu i lutym jeździ nad Wisłą na letnich oponach musi być nierozsądny albo nieświadomy. Tę świadomość warto zbudować, a przy okazji rozsądnym kierowcom ułatwić życie – zawsze będą wiedzieli, kiedy nadszedł czas na opony ze znaczkiem gór i płatkiem śniegu (tylko taki znaczek oznacza bowiem homologację opony zimowej, samo oznaczenie M+S jest tylko znakiem marketingowym, o czym też warto wiedzieć).

Łukasz Zboralski