Od stycznia do października dochodziło do średnio 1.170 kolizji. Czyli w Polsce na drogach w godzinę wydarza się blisko 50 stłuczek. Dźwięk giętej blachy słychać co minutę i 14 sekund. W 2017 r. możemy pobić rekord nienotowany od lat. Dlaczego tak źle jeździmy?

Kolizja na drodze S2. Fot. brd24.pl
Z jazdy polskich kierowców najbardziej cieszą się warsztaty samochodowe, producenci czterech kółek oraz cały biznes handlu autami i częściami – wliczając w to banki i firmy leasingowe. Biznes im się kręci coraz lepiej, jako że tłuczemy auta na potęgę i jest pod tym względem tylko gorzej.
Na początku 2017 r. poruszyłem [tutaj] temat kolizji drogowych, że warto im się przyglądać, bo jest w nich sporo odpowiedzi dotyczących naszych zachowań na drodze. Koniec roku przynosi w tej kwestii zaskakujące i nieprzyjemne dane. To będzie najgorszy rok.
W 2017 r. odnotujemy najwyższą liczbę kolizji drogowych. W okresach styczeń-wrzesień 2017/2016 – wystąpił wzrost kolizji o 23 tys., a dane wstępne za październik 2017 r. wykazują przyrost kolizji o kolejne 3 tys. w stosunku. do października 2016 r. (41.024/38.062).
To bardzo zły wynik w kontekście poprawy BRD. Wynik ten prowadzi do prognozy, iż na koniec 2017 r. liczba kolizji drogowych w Polsce poszybuje w okolice 435 tys.

Wnioski są smutne. Posiadamy ładniejsze i mocniejsze samochody, lubimy w nich szpanować, a nie potrafimy ich opanować. Bóg jeden raczy wiedzieć, ile z tych zdarzeń nie przekształciło się w wypadki tylko dlatego, że coraz bezpieczniejszy samochód uchronił kierowcę i pasażerów od większych obrażeń.
Niestety, jeździmy coraz gorzej – niechlujnie, nierozważnie, bezmyślnie nieodpowiedzialnie, byle jak. I to jest fakt.
Wiesław Migdałek