W Norwegii co dziesiąta ofiara śmiertelna wypadku to osoba, która zginęła z winy kierowcy bez uprawnień. Polska policja w raportach nie podaje, ile sprawców wypadków prowadziło bez uprawnień lub mimo ich cofnięcia

W Norwegii sprawcy śmiertelnych wypadków, którzy za kierownicę wsiedli bez ważnego prawa jazdy najczęściej jechali po alkoholu lub narkotykach i z nadmierną prędkością. Źródło: Kampania Kieruj się rozsądkiem/Policja
Badacz Instytutu Ekonomiki Transportu w Oslo Fridulv Sagberg zwrócił uwagę, że choć w Australii i Stanach Zjednoczonych prowadzi się dokładne statystyki dotyczące wypadków powodowanych przez kierowców bez uprawnień, to w Europie zagadnienia tego nikt nie monitoruje, nie zbiera danych. W USA i Australii odsetek wypadków śmiertelnych powodowanych przez kierowców bez ważnego prawa jazdy stanowi od 10 do 20 proc. Na porównywalne dane z Europy trudno było badaczowi trafić. Statystyki belgijskiej policji, do których dotarł Sagberg wskazały jedynie, że wśród zaangażowanych w wypadki 2,9 proc. kierowców nie miało ważnego prawa jazdy. Znacząco odbiegały one od statystyk z USA i Australii.
Brak wiążących danych skłonił norweskiego badacza do tego by zebrać norweskie dane na temat wypadków z lat 2005-2014 i sprawdzić ile z nich zostało spowodowanych przez kierowców, którzy wsiedli za kierownicę bez ważnego prawa jazdy. Okazało się, że na 1850 śmiertelnych wypadków aż 188 było spowodowanych przez kierowców bez uprawnień (10,1 proc.). W większości kierowcy bez uprawnień jechali pod wpływem alkoholu lub narkotyków (63,3 proc.) oraz z nadmierną prędkością (61,7 proc.).
Polskie więzienia z tysiącami recydywistów
W Polsce osoby, które wsiadają za kierownicę bez uprawnień to problem nierozpoznany. Komenda Główna Policji w rocznych raportach nie wyszczególnia wypadków i kolizji powodowanych przez osoby, które nie powinny siedzieć za kierownicą – bo albo nie miały prawa jazdy, albo sądy zakazały im prowadzenia pojazdów.
Tymczasem w codziennych policyjnych doniesieniach o wypadkach roi się od takich przypadków kierowców. 26 grudnia wypadek w Kąpielach Wielkich (woj. małopolskie) spowodował 40 latek, który wsiadł za kierownicę kompletnie pijany – miał 3 promile alkoholu we krwi. Okazało się, że miał dwa zakazy prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych wydane przez olkuski sąd. 26 grudnia nie zapanował nad samochodem, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z vw golfem i fordem mondeo. Ranne zostały trzy osoby w tym 9 letnie dziecko.
Z kolei w listopadzie w Rybniku policjanci zatrzymali 37- latka, który zawrócił w miejscu niedozwolonym. Zatrzymany tłumaczył, że się spieszy, bo wiezie chore dziecko do lekarza. To siedząca w samochodzie czterolatka powiedziała funkcjonariuszom, że jej tata nie mówi im prawdy. Później okazało się, że 37 letni rybniczanin ma zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Wcześniej stracił uprawnienia za jazdę po pijanemu. Teraz sąd w Olkuszu zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt.
Dane Centralnego Zarządu Służby Więziennej wskazują, że najwięcej jest za kratami alkoholowych recydywistów. Z danych udostępnionych brd24.pl ze stanem na luty 2018 wynika, że kary odbywały 3450 osoby, które już raz zostały skazane za jazdę po alkoholu lub narkotykach czy za spowodowanie w tym stanie wypadku i po raz kolejny wsiadły za kierownice po używkach (także w czasie obowiązywania ich zakazu prowadzenia pojazdów). Kolejnych 1140 czekało na wykonanie kary za to przestępstwo.
Identyfikacja kierowcy przed zapaleniem silnika
Ze względu na wysoki odsetek śmierci powodowanych przez kierowców bez uprawnień norweski badacz Fridulv Sagberg zwraca uwagę, że jest to poważny problem bezpieczeństwa w ruchu drogowym, który wymaga rozwiązania. Zwraca uwagę, że ryzyko spowodowania wypadku przez kierowcę bez uprawnień wzrasta kilkukrotnie. Wskazuje, że pomóc mogłyby montowane w samochodach systemy identyfikacji kierowców poprzez numer dokumentu lub dane biometryczne. Zwraca też uwagę na potrzebę montowania alkolocków i systemów uniemożliwiających przekraczanie prędkości przez kierowców. Z jego obliczeń wynika, że w zależności od efektywności systemu takie udoskonalenia mogłyby ograniczyć liczbę wypadków ze skutkiem śmiertelnym nawet o 28 proc.
AN