Connect with us

Społeczeństwo

Maciej Pertyński tłumaczy, że nie przekraczał prędkości, tylko zerwał przyczepność

Opublikowano

-

Na brd24.pl pokazaliśmy, że w filmie z testu porsche 911 na ulicy Gdańska dziennikarz motoryzacyjny osiągnął na prędkościomierzu wartość 76 km/h. Maciej Pertyński w liście do redakcji tłumaczy, że nie przekroczył prędkości, ale tak wcisnął gaz, że na zerwał przyczepność

Niedawno w brd24.pl wskazaliśmy, że Maciej Pertyński, znany dziennikarz motoryzacyjny jechał 76 km/h na ulicy Gdańska, w okolicy przejścia dla pieszych z „Agatką”. Na jego filmie widać było przez moment takie wskazanie prędkościomierza. Poprosiliśmy go o komentarz w tej sprawie. Pertyński przysłał wyjaśnienia i tłumaczy, że nie osiągnął takiej prędkości, tylko… na chwilę zerwał przyczepność.

<iframe title=”YouTube video player” src=”https://www.youtube.com/embed/BNBftu-hfn0?start=177″ width=”560″ height=”315″ frameborder=”0″ allowfullscreen=”allowfullscreen”></iframe>

Poniżej pełna odpowiedź Macieja Pertyńskiego w tej sprawie:

Idiotyzmem jest tłumaczenie się z czegoś, czego się nie zrobiło, w dodatku przed kimś, kogo nie interesuje rzeczywistość, a wyłącznie promowanie siebie i swej rzekomo eksperckiej pozycji, ale jednak to zrobię po tym, co publikował Pan na ten temat do tej pory, włącznie z powiadomieniem Policji o popełnieniu przeze mnie poważnego wykroczenia – powiadomieniem przez przecież „eksperta”, więc niepodważalnym i udowodnionym.

No więc inkryminowany, trwający sekundę incydent, z którego pochodzi opublikowane przez Pana zdjęcie (jako bezdyskusyjny dowód na FAKT rozpędzenia przeze mnie auta do 76 km/h) odbył się następująco:
1. jadę 40 km/h;
2. mówię „No, chyba że zrobimy tak”;
3. wciskam gwałtownie pedał gazu, przełamując tzw. położenie kickdown, co jest pozycją czujnika akcelerometru powiadamiającą sterownik zespołu napędowego, że kierowca domaga się od samochodu maksymalnego zrywu;
4. wyczynowy 650-konny, 800-niutonometrowy silnik wskakuje gwałtownie na maksymalne obroty, automatyczna wyścigowa skrzynia biegów zrzuca przełożenie do najniższego możliwego biegu, by udostępnić kierowcy wszystkie swe możliwości – razem trwa to ułamek sekundy;
5. samochód gwałtownie przyspiesza, co widać po przeciążeniach działających na mnie jako kierowcę i wskazaniach prędkościomierza;
6. liczby wyświetlane na prędkościomierzu błyskawicznie się zmieniają i rosną, osiągając 56 km/h;
7. nagle zamiast dalej rosnąć, od liczby 56 gwałtownie jednym skokiem wskazanie prędkościomierza zmienia się w 76;
8. w ułamku sekundy później znów prędkościomierz pokazuje 50.

I teraz łopatologicznie (bo nie każdy to musi wiedzieć, choć akurat „ekspert ds. BRD” – jak najbardziej powinien):

Punkt siódmy, co zdoła zrozumieć każdy, kto choć raz w życiu ruszał na śliskim podłożu, jest równoznaczny z nagłym i krótkotrwałym zerwaniem przyczepności przez koła napędzające auto (buksowanie, obracanie się w miejscu, bez przeniesienia napędu na podłoże). W takiej sytuacji prędkościomierz pokazuje prędkość buksujących kół, a nie prędkość samochodu. Czujnik prędkościomierza znajduje się bowiem w skrzyni biegów, więc jego wskazania odnoszą się do przeliczonej prędkości obrotowej kół napędzanych – nie ma mowy o wskazaniu rzeczywistej prędkości auta w relacji do jezdni, jak to jest w profesjonalnych miernikach prędkości i przyspieszeń w oparciu o anteny GPS.

Wiem, że to rozwala taką piękną konstrukcję i teorię spiskową, ale równie dobrze można by postawić zarzuty drastycznego przekroczenia prędkości komuś, kto nie dając rady RUSZYĆ Z MIEJSCA, usiłuje wyjechać z zaspy, gdy jedno z kół napędzanych stoi na lodzie i bezwładnie się kręci w miejscu niezależnie od tego, jak mocno naciska gaz kierowca, a na jego prędkościomierzu pojawia się nawet i 60 km/h W MIEJSCU. Albo pracownika hamowni podwoziowej oskarżyć o rozpędzenie auta do 200 km/h na terenie warsztatu. Nieważne, że auto stało na rolkach, a prędkość 200 km/h osiągnęły tylko jego obracające się na rolkach koła – ale „pan ekspert” wyraźnie przecież widział, że na prędkościomierzu było 200 na terenie warsztatu, gdzie obowiązuje 15 km/h, więc pracownika hamowni należy pozbawić prawa jazdy i w ogóle wsadzić do więzenia…

Potworna moc tego modelu Porsche sprawia, że zerwanie przyczepności jest możliwe zawsze, gdy wciśnie się gwałtownie pedał gazu – nawet na suchej i dobrej nawierzchni. Szczególnie przy niskiej prędkości początkowej. Nawet przy napędzie na wszystkie koła i nawet przy w pełni aktywnej elektronice systemu ESP (a jak podkreślam przy każdej okazji, właściwie nigdy nie odłączam ESP) – bo i napęd AWD, i elektronika potrzebują ciut czasu, by zareagować.

A kiedy już zareagują, dzieje się to, co w powyższej wyliczance opisuje punkt ósmy: buksowanie kół zostaje wstrzymane i prędkościomierz znów pokazuje RZECZYWISTĄ prędkość przemieszczania się samochodu.

Pan albo tego nie rozumie i nie wie, albo – co gorsza – ignoruje Pan tę wiedzę tylko po to, by uzyskać zamierzony efekt medialny. Ja bym się skłaniał do tego, że Pan tego nie rozumie i nie wie, ale nawet gdyby Pan wiedział i rozumiał, to by Pan to i tak zlekceważył, bo tym gorzej dla mnie, bo piękna historyjka już powstała i szkoda by było nagle pokazać, że się miało złą wolę albo skrajny brak wiedzy, będąc rzekomo ekspertem. Dlatego opublikuję ten mój list do Pana na swojej stronie, bo jakoś tak nie do końca wierzę, że miałby Pan rzeczywiście opublikować moją odpowiedź i odwołać swoje oskarżenia.

Sąd: utrata przyczepności to brak kontroli nad autem i złamanie prawa

Trzeba jednocześnie w tej sprawie dodać, że także zerwanie przyczepności w pojeździe może być zakwalifikowane jako naruszenie prawa. Takie stanowisko wyrażają czasem sądy. Znajdziemy je np. w wyroku Sądu Rejonowego w Warszawie (sygn. akt VW 4841/17) w sprawie kierowcy, który zmusił innego do gwałtownego hamowania i zmiany pasa ruchu.

W uzasadnieniu wyroku czytamy:

„Na początku wypada podkreślić, że zerwanie przyczepności kół tylnej osi powoduje utratę pełnego panowania nad torem ruchu samochodu, ruch pojazdu nie ma wówczas statecznego charakteru, a jego uzyskanie uzależnione jest od ciągłego operowania kierownicą oraz pedałem przyspieszenia. Sytuację taką kwalifikować można jako poruszanie się z prędkością niezapewniającą panowania nad samochodem, a co za tym idzie – naruszeniem przepisu art. 19 ust. 1 P.”

luz