Connect with us

Prawo

Rząd Tuska kończy z odbieraniem samochodów pijanym kierowcom. Jest już projekt zmian

Opublikowano

-

Do wakacji ma być przyjęta nowelizacja prawa w sprawie konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom. Miało chodzić o pozostawienie w rękach sędziów decyzji o przepadku samochodu. W rzeczywistości konfiskata stanie się fikcją, bo samochody nie będą zatrzymywane do czasu decyzji sądu
Wczoraj policja zabezpieczyła samochód kierowcy, który miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Jednak prokurator zdecydował się go wydać innej osobie pod opiekę. Fot. Policja

Policja zabezpieczyła samochód kierowcy, który miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Fot. Policja

Gdy w Polsce wchodziły w życie przepisy pozwalające na konfiskowanie pojazdów pijanym i naćpanym kierowcom, wiceminister sprawiedliwości wypalił w mediach, że będą to „przepisy martwe”. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowelizację tego prawa, która już znalazła się w wykazie rządowych prac legislacyjnych – i ta zmiana rzeczywiście uczyni konfiskatę pojazdów w Polsce martwą. Dlaczego?

Zgodnie z obecnym prawem – przygotowanym jeszcze przez rządy PiS – bardzo pijani kierowcy (od 1,5 promila) albo tacy, którzy po pijanemu spowodowali wypadek (powyżej 1 promila) tracą dziś obligatoryjnie samochody. Sędziowie muszą orzekać ich przepadek na rzecz skarbu państwa. Ewentualnie – gdy pijany kierowca nie jest jedynym właścicielem pojazdu – sędziowie musza orzekać w takich wypadkach przepadek równowartości samochodu.

Do wakacji to się zmieni. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowelizację przepisów.

Koniec z zatrzymywaniem samochodów sprawców. Będą dalej jeździć…

Z uzasadnienia zmian, które opublikowało Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że głównym celem „poprawy” przepisów ma być zniesienie obligatoryjności przepadku. Rząd Donalda Tuska chce, by to zawsze sędzia decydował, czy pijanemu lub naćpanemu kierowcy odebrać auto czy nie. Tę zmianę w opisie przedstawiono jako „rezygnację z obligatoryjności orzekania przepadku pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę na rzecz jego fakultatywności”.

I w tym, bo to sędzia zawsze decydował o przepadku, nie byłoby nic złego. Tak jest we wszystkich krajach UE, które dopuszczają konfiskatę pojazdu. Tam zawsze sędzia decyduje, czy pojazd zabrać. Jest tak nawet w Danii, gdzie samochody odbiera się i licytuje nie tylko za pijaństwo, ale także za nieodpowiedzialną i zbyt szybką jazdę – sędziowie chętnie tam korzystają z możliwości zastosowania przepadku auta.

Sęk w tym, że w polskiej nowelizacji – według opisu projektu na stronach Kancelarii Premiera – pojazdu właściwie odebrać się już nie da. Bo zmiana zakłada też to, że policja nie będzie już na miejscu odbierać pojazdu pijanemu i zabierać na strzeżony parking, gdzie pojazd pozostanie do rozstrzygnięcia sądowego. Rząd proponuje bowiem „uchylenie regulacji, nakładającej na organy ścigania obowiązek dokonania tymczasowego zajęcia pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w czasie popełnienia przestępstwa, za które miał być obligatoryjnie orzeczony przepadek pojazdu mechanicznego”.

To zupełnie inne podejście niż np. duńskie, gdzie zlicytowane niedawno auto milionera czekało na policyjnym parkingu aż dwa lata na finał – kierowca odwoływał się bowiem od wyroku do kolejnych instancji. Ostatecznie jego auto zlicytowano i sprzedano za milion złotych.

W Polsce nowelizacja stworzy dwa problemy. Pierwszy jest poważny – jeśli policja nie zatrzyma pojazdu pijanemu kierowcy, on będzie mógł dalej nim jeździć i stwarzać zagrożenie. A właśnie temu miała służyć konfiskata. To nie „dodatkowa kara” a narzędzie pozwalające w pewnym stopniu okiełznać tych, którzy nie boją się żadnych kar i wsiadają za kierownicę nawet mimo wielu wydanych wobec nich sądowych zakazów prowadzenia pojazdów.

Brak zatrzymywania pojazdów stworzy też drugi problem, choć pomniejszy. Późniejsza konfiskata, na którą ewentualnie zdecyduje się sędzia – choć biorąc pod uwagę wyroki wobec łamiących sądowe zakazy i pijanych, nie należy zakładać, że polscy sędziowie ochoczo zaczną sami orzekać przepadki pojazdów – będzie w większości niemożliwa do wykonania. Każdy pijany, którego samochód nie zostanie w żaden sposób zabezpieczony, wiedząc, co mu grozi, najzwyczajniej w świecie takiego pojazdu się pozbędzie. Sędzia będzie więc mógł co najwyżej orzec przepadek równowartości pojazdu, albo wysoką nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

„W związku z planowaną zmianą art. 44b k.k., zasadnym jest również uchylenie art. 295 § 1a k.p.k., który nakłada na organy ścigania obowiązek dokonania tymczasowego zajęcia pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w czasie popełnienia przestępstwa, za które orzeczony miał być obligatoryjnie przepadek pojazdu mechanicznego. Obecnie art. 291 § 1 pkt 3 k.p.k. umożliwia dokonanie zabezpieczenia na mieniu oskarżonego wykonania orzeczenia m.in. w przedmiocie przepadku. Z kolei przepis art. 295 § 1 k.p.k. pozwala dokonać tymczasowego zajęcia mienia ruchomego osoby podejrzanej, jeżeli zachodzi obawa usunięcia tego mienia. Norma art. 295 § 1a k.p.k. wydaje się zatem zbędna w projektowanym stanie prawnym”- czytamy w opisie projektu.

Zatem ministerstwo wskazuje, że dzisiejsze prawo już zezwala na tymczasowe zajęcie mienia ruchomego, jeśli zachodzi obawa, że ktoś tego mienia się pozbywa. Jednak, dlaczego miały by być masowo wydawane decyzje o zajęciu mienia, skoro nigdy nie będzie wiadomo, czy sąd ostatecznie orzeknie konfiskatę czy nie?

Na stronie KPRM zaznaczono, że projekt zmian ma zostać przyjęty w drugim kwartale tego roku. Wszystko wskazuje więc na to, że już w wakacje pijani kierowcy będą mogli przestać obawiać się utraty samochodów.

Łukasz Zboralski