Connect with us

Uncategorized

Tomasz Tosza: przepisy drogowe najskuteczniej egzekwuje infrastruktura

Opublikowano

-

Czasem mnie pytają, jak to w Jaworznie zrobiliście. Odpowiadam: kopiując rozwiązania wymyślone we Szwecji, Holandii, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Francji…

Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie. Fot. archiwum prywatne

Tomasz Tosza, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie. Fot. archiwum prywatne

Zaczyna się ósmy miesiąc bez jakiegokolwiek ciężkiego wypadku w Jaworznie. Nikt nie zginął na drogach, nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Co chwilę ktoś się stuka, ale uciechę mają blacharze, nie grabarze. Gdyby nie zagubiony kierowca z poza miasta, który jesienią ubiegłego roku ignorując znaki i geometrię drogi (musiał przejechać przez kierunkową wysepkę) wjechał pod prąd na dwupasmówkę i jechał nią lewym pasem zamiast awaryjnym doprowadzając do czołowego zderzenia, w którym zginął, to mielibyśmy kolejny rok bez wypadku śmiertelnego. Zdarza się, że kumulacja błędów kierowcy jest tak absurdalna, iż żadna infrastruktura nie jest w stanie go uratować.

Najczęstszym pytaniem jakie dostaję jest – jak to zrobiliście? Prawidłowa odpowiedź brzmi – skopiowaliśmy rozwiązania drogowe z cywilizowanych krajów. Refleksja na temat tego, dlaczego te rozwiązania działają, przyszła później. I jest nieintuicyjna i paradoksalna.

Nigdy nie uda się wyeliminować wypadków komunikacyjnych, póki ludzie zajmować się będą prowadzeniem pojazdów. Problem bierze się wprost z ludzkiej fizjologii i psychologii. Jesteśmy ewolucyjnie niedostosowani do poruszania się z prędkościami powyżej 30 km/h i jednocześnie mamy zapisaną w genach skłonność do ryzyka i przeceniania własnych umiejętności. Nasze zmysły i ciała źle reagują na nudę. Wciąż nieświadomie poszukujemy adrenaliny. Jesteśmy od niej uzależnieni.

Tymczasem nasze ciała są z punktu widzenia pojazdów mechanicznych wadliwe. Mamy fatalny wzrok i sposób przetwarzania obrazu. Praktycznie nie widzimy w nocy. Rzeczywistość widzimy stereoskopowo w zakresie 160 stopni, ale ostro jedynie w zakresie 15 stopni. W pozostałym zakresie widzimy jedynie stosunkowo duże i szybko poruszające się obiekty. Takie, które przez 3 miliony lat ewolucji mogły nam zagrozić. Fizjologia nie pozwala nam dostrzec motocykli, rowerzystów i pieszych. Dlatego ich mimowolnie zabijamy.
Podczas ruchu gałek ocznych lub całej głowy mózg dokonuje operacji wyostrzania obrazu. W jego trakcie „gubi” klatki zlepiając pojedyncze obrazy. Nie potrafimy wzrokiem prawidłowo ocenić odległości ani tym bardziej szybkości zarówno zbliżających się jak i oddalających obiektów. Zwłaszcza gdy poruszają się z większą niż nasza fizjologiczna prędkość. Ewolucja nie uznała za stosowne wyposażyć nas w zmysły echolokacji, dalmierze, radary, widzenie w 360 stopniach, czujniki przeciążeń, stabilizatory.

Błędnik, który pełni rolę żyroskopu, zawodzi, gdy oczy otrzymują niejasne dane. Ewolucja za zbędne uznała inwestowanie w szybkość przekazywania danych od zmysłów do mięśni. Nawet owady reagują szybciej niż my. Nie jesteśmy szczególnie wielowątkowi. Nie ogarniamy jeśli zbyt wiele zdarzeń dzieje się jednocześnie. Jesteśmy egoistyczni i większość z nas nie potrafi wyobrazić sobie następstw zdarzeń. A jeśli już, to jesteśmy zbyt optymistyczni w ich ocenie.

Przedstawiciele gatunku homo są niezdarni – jedni mniej, inni bardziej. Popełniamy błędy podczas koordynacji ruchów. Każde zdarzenie drogowe jest kumulacją lub wynika z jednej z tych wad naszego organizmu. Gdy dochodzi do wypadku zdarzenia następują tak szybko, że wszystko jest chaosem. Dlatego uczestnicy wypadków nie potrafią prawidłowo opisać, co się działo. Jeśli już dochodzi do wypadku, to bardzo rzadko przyczyna jest jedna. I bardzo rzadko jest jeden sprawca.
Najczęściej do wypadków doprowadza człowiek, czasami winna jest infrastruktura, najrzadziej winne są same pojazdy, nawet jeśli są w złym stanie technicznym. Przyczyny wypadków leżące po stronie człowieka może wyeliminować rygorystyczna egzekucja przepisów. Tak jak w lotnictwie gdzie osiągnięto Vision Zero na poziomie logistycznym.

Śmiertelne są miejsca

Najskuteczniej przepisy w ruchu drogowym egzekwuje infrastruktura. Człowiek jest istotą społeczną i zachowuje się w sposób przyjęty do danego miejsca. To miejsce określa sposób zachowania. Przestrzeń jest jak teatr, w którym ludzie odgrywają role. Jeśli scenografia sugeruje określone sposoby zachowania to ludzie tak się zachowują. Na boiskach grają w mecze, w kościele się modlą, na rynkach spacerują, w parkach siedzą na ławkach. Podobnie jest z drogami. Jeśli droga sugeruje, że można się po niej szybko poruszać, to ludzie będą to robili niezależnie od cyfr pojawiających się na znakach. Wszyscy. Nie tylko socjopaci.

Kluczem do poprawienia bezpieczeństwa jest stworzenie takiej „scenografii” żeby kierowcy zachowywali się w taki sposób jakiego oczekuje zarządca drogi i przepisy prawa. Infrastruktura musi oszukiwać nasze zmysły i je pobudzać do konkretnych zachowań. Najlepiej, by wywoływała wrażenie, że poruszamy się szybciej niż dzieje się to w rzeczywistości.

Jedynym powodem wypadków śmiertelnych jest prędkość. Podkreślam – wypadków śmiertelnych a nie zdarzeń drogowych. Wystarczy szybka analiza logiczna – gdyby czynnik prędkości wyeliminować ze zdarzenia, nie dochodziłoby do żadnych śmiertelnych konsekwencji. Ewolucja przystosowała nas do przeżywania kontuzji w zakresie naszej naturalnej maksymalnej prędkości.

Zdarzeń drogowych wyeliminować się nie da z powodu ograniczeń fizjologicznych naszego gatunku, dlatego zarządcy dróg powinni skoncentrować się na eliminacji zdarzeń śmiertelnych. Czyli niebezpiecznej prędkości.

Badania statystyczne pokazują, że śmiertelne są konkretne miejsca – i bardzo często nie są to miejsca, które w opinii użytkowników dróg są uważane za niebezpieczne. Od eliminacji miejsc gdzie dochodzi do dużej ilości zdarzeń należy zacząć najpierw – eliminacji – czyli usuwania przyczyn. To wymaga skrupulatnej analizy i bezkompromisowości.
Kolejny krok, to uspokojenie ruchu na całej sieci drogowej – zwłaszcza jeśli chcemy uzyskać jak najwyższą przepustowość drogi. Świętą Przepustowość. Nauka w kwestii przepustowości daje brutalne wskazanie – największa jest przy prędkości około 45 km.

Ważna jest również dobra urbanistyka, żeby zmniejszyć zapotrzebowanie na podróże, żeby skrócić ich długość, wyeliminować do maksimum konieczność odbywania podróży samochodami. Istotna jest rola transportu publicznego – zawodowi kierowcy mają lepsze predyspozycje do kierowania pojazdami dzięki systemowi dodatkowych badań. Zawodowi kierowcy powodują zdecydowanie mniej wypadków niż zwykli. Amerykańscy astronauci z programu Apollo nie powodowali żadnych wypadków swoimi corvettami. Ale oni byli wyselekcjonowanymi nadludźmi o niespotykanych predyspozycjach.

Same paradoksy

Warto pamiętać, że ruch drogowy i infrastruktura składają się z samych paradoksów:
– dokładanie pasów powoduje zwiększanie kongestii;
– rozbudowa parkingów powoduje zwiększenie liczby samochodów a nie zaspokaja potrzeby parkowania (kierowcy nie akceptują dłuższych dojść do celu), więcej pojazdów oznacza większy ruch i więcej okazji do popełnienia błędu – efekt zwiększanie ilości wypadków;
– powyżej 45 km/h spada przepustowość;
– zamknięcie ulic może spowodować zmniejszenie kongestii – Paradoks Braessa;

Jakie należy podejmować działania?
– odchudzanie jezdni – w mieście wystarczy pas ruchu o szerokości 2,75 i maksymalnie 3 tam gdzie jeżdżą autobusy;
– skrzyżowania typu rondo (czterokrotnie mniej punktów kolizji) zamiast prostych;
– fizyczne spowalniacze ruchu – progi, wyniesione przejścia, wyniesione skrzyżowania, szykany;
– psychiczni spowalniacze ruchu – esowanie jezdni, bramy wjazdowe, drzewa, zieleń drogowa – administracyjna kontrola prędkości;
– eliminacja niechronionych przejść dla pieszych na drogach o więcej niż dwóch pasach poprzez zastosowanie ochrony – sygnalizacja, zawężenia, tunele, kładki – doświetlenie wertykalne przejść dla pieszych;
– skrzyżowania równorzędne – kierowcy masowo nie ogarniają przepisów dlatego przez takie poruszają się z największą ostrożnością i starają się nawiązać kontakt wzrokowy z innymi kierowcami
– zmiana pierwszeństwa dla pieszych.

Co nie działa?
– znaki,
– świecidełka,
– dodatkowe folie odblaskowe wynalazki,
– odblaski – wszelkie uspokajacze sumienia.

Jak osiągnąć poprawę bezpieczeństwa?
– kopiując rozwiązania wymyślone we Szwecji, Holandii, Norwegii, Wielkiej Brytanii i Francji.

Tomasz Tosza
Autor jest zastępcą dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów w Jaworznie