Connect with us

Rozmowy i opinie

Beata Bublewicz, PO: posłowie chcą dać alibii potencjalnym sprawcom wypadków śmiertelnych

Posłanka Platformy uważa, że w pracach w Sejmie posłowie popsuli jej pomysł na danie pierwszeństwa pieszym jeszcze przed pasami. Bo dodali zapis o tym, że pieszy musi oceniać prędkość zbliżających się pojazdów i odległość od nich. – Da on bardzo wygodne alibi wszystkim potencjalnym sprawcom wypadków śmiertelnych – ostrzega Beata Bublewicz.

Opublikowano

-

Posłanka Platformy uważa, że w pracach w Sejmie posłowie popsuli jej pomysł na danie pierwszeństwa pieszym jeszcze przed pasami. Bo dodali zapis o tym, że pieszy musi oceniać prędkość zbliżających się pojazdów i odległość od nich. – Da on bardzo wygodne alibi wszystkim potencjalnym sprawcom wypadków śmiertelnych – ostrzega Beata Bublewicz.

Posłanka Beata Bublewicz (PO). Fot. Marcin Kaliszka/RallyFoto.pl

W obszarze dbania o bezpieczeństwo na drogach mamy dziś w Polsce chaos, nieskuteczność i brak efektywności wydawanych środków – ocenia posłanka Beata Bublewicz (PO). Marcin Kaliszka/RallyFoto.pl

Projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym pani autorstwa, który miał dawać pierwszeństwo pieszym jeszcze przed pasami, opuścił podkomisję specjalną z dopiskiem posłów o tym, że pieszy ma oceniać odległość zbliżającego się samochodu, warunki pogodowe. Dopisek ten – jak wskazała analiza prawna – zupełnie nie ma sensu…
Beata Bublewicz, posłanka PO: Podkomisja zakończyła prace i zakończyła je niestety w sposób fatalny, czyli dodając ten nieszczęsny zapis. Biorąc pod uwagę badania na świecie uwzględniające dzieci, osoby niepełnosprawne, starsze, wiadomym jest, że niemożliwe jest dokonanie przez nie takiej oceny – prędkości zbliżającego się pojazdu, odległości i warunków na drodze. Ten zapis da bardzo wygodne alibi wszystkim potencjalnym sprawcom wypadków śmiertelnych.
Tymczasem prawo zabezpiecza fakt, że pieszy ma obowiązki. Nie trzeba tego gwarantować dodatkowym zapisem. W dodatku zapis dodany przez posłów jest niejasny i powoduje, że idea mojej nowelizacji kompletnie się zatraca – bo nie ma już takiej jasności, czy pieszy ma pierwszeństwo oczekując na przejście, czy nie ma.

Co teraz stanie się z tym projektem?
Czekamy na wyznaczenie posiedzenia Komisji Infrastruktury przez przewodniczącego Stanisława Żmijana. Na nim przewodniczący podkomisji specjalnej zda raport z jej prac z uzasadnieniem. Następnie w toku dyskusji to sprawozdanie albo zostanie przyjęte albo nie.

Myśli Pani, że uda się wrócić do wersji projektu bez kontrowersyjnego dopisku posłów?
Jedyna nadzieja w tym, że refleksja członków komisji na temat wagi tego zapisu będzie na tyle głęboka i skuteczna, że zostanie on wyrzucony. I zostanie przyjęta nowelizacja naprawdę poprawiająca bezpieczeństwo pieszych.
A jest to naprawdę ważne, bo na przejściach zginęły w ubiegłym roku 233 osoby. To jest jasny sygnał – mamy w Polsce poważny problem z miejscami, które piesi uznają za bezpieczne dla siebie. Te miejsca będą dla nich bezpieczniejsze, gdy będą mieli większe prawa.
Chciałabym jednocześnie podkreślić, że to, co proponuję, to nie jest rewolucja. Chcę, żeby na drodze pierwszeństwo mieli piesi wchodzący na przejście i oczekujący na wejście – z wykluczeniem tramwajów. W wielu krajach na Zachodzie pierwszeństwo mają już piesi, którzy zbliżają się do przejścia. Przecież wielu Polaków jeździ samochodem za granicą i jakoś nie słychać, żeby masowo rozjeżdżali pieszych. Więc umiemy uważać i ustępować pieszym. A jeśli chcemy tak zrobić w Polsce, to okazuje się, że mamy wielki problem.

A oprócz tego projektu ma Pani jeszcze inne pomysły na poprawę bezpieczeństwa na drogach?
Mam dużo projektów i inicjatyw. Natomiast nie wiem, czy coś jeszcze będzie możliwe przed zakończeniem tej kadencji Sejmu, biorąc pod uwagę fakt, jaki czas został skonsumowany na wprowadzenie tego – zdawałoby się oczywistego – przepisu w sprawie pieszych.
Na pewno bez względu na to, czy ten przepis uda się wprowadzić, będę się chciała zaangażować w dużą kampanię społeczną w Internecie na rzecz pieszych. Chciałabym namówić do tego kilka firm, które w różny sposób, nie tylko finansowy, mogłyby taką kampanię wesprzeć.
No i będzie trzeci finał konkursu dla dzieci „Zwierzak za kierownicą”. Ten konkurs odbywa się pod patronatem małżonki Prezydenta RP oraz wielu instytucji m.in. MSW, MIiR, MEN i Rzecznika Praw Dziecka. Wzięło w nim udział już 30 tys. dzieci. Planujemy też wydanie książki dla dzieci.

Co myśli Pani o obowiązku noszenia odblasków przez pieszych? Na razie objął on tylko tych, którzy poruszają się poza terenem zabudowanym w nocy tam, gdzie nie ma chodnika. W takich miejscach – w porównaniu do przejść dla pieszych – ginie na drogach niewiele osób. Nie powinniśmy od razu objąć obowiązkiem noszenia odblasków w nocy także pieszych w mieście tak, jak zrobiła to np. Słowacja?
Oczywiście, że tak powinniśmy zrobić. Ale znów biorąc pod uwagę procedury w Sejmie myślę, że najskuteczniej będzie prowadzić kampanie dotyczące tego, że warto nosić odblaski. Uświadamiać ludziom, że i w mieście w nocy w ciemnym ubraniu na nieoświetlonej ulicy jesteśmy dla kierowców niewidoczni.

Tymczasem urzędnicy kierują wciąż kampanie prawie wyłącznie do kierowców…
Żeby robić dobre kampanie społeczne, trzeba na problem patrzeć wielopłaszczyznowo, a nie obarczać jedną grupę odpowiedzialnością za stan rzeczy. Trzeba dobrze identyfikować problemy.

Tylko kto ma to robić, skoro – jak wynika z kontroli NIK – na poziomie kraju odpowiedzialność za bezpieczeństwo na drogach jest rozproszona i właściwie nie odpowiada do końca nikt? Zgadza się pani z wnioskami inspektorów?
Absolutnie tak, popieram te wnioski. Jeśli mamy osiem podmiotów, to nie możemy mówić o żadnej skuteczności. Uważam również, że wskazane przez inspektorów MSW, które miałoby przyjąć wiodącą rolę w zarządzaniu bezpieczeństwem na drogach w Polsce, to dobry pomysł. To dobry adresat, może świetnie współpracować ze służbami, które mu podlegają. Teraz mamy chaos, nieskuteczność i brak efektywności wydawanych środków.
Podkreślę jednak jeszcze raz, że to piesi powinni być w centrum naszej uwagi, jeśli średnio co osiem godzin w tym kraju ginie pieszy. Udało nam się w ostatnich latach zmniejszyć liczbę wypadków na drogach, ale jeśli przyjrzymy się liczbie ofiar wśród pieszych, to nie za bardzo nam się udało coś poprawić.

rozmawiał Łukasz Zboralski