Connect with us

Infrastruktura

Polska ma za dużo niebezpiecznych przejść dla pieszych. Czy minister zmieni prawo?

Opublikowano

-

Przejścia dla pieszych powinny być bezpieczne nie tylko dla pieszych, ale również dla kierowców. Tymczasem zarządcy dróg w Polsce zafundowali nam masę niebezpiecznych miejsc z „zebrami”. Czy Ministerstwo Infrastruktury to w końcu naprawi?

Nie jest żadnym odkryciem, że kierowcy w Polsce jeżdżą za szybko przed przejściem dla pieszych, bo generalnie jeżdżą wszędzie za szybko. Kiedy padają jednak poważne liczby – 85 proc., 90 proc. – to trzeba im się dokładnie przyjrzeć, co one oznaczają i na co mają rzeczywiście wpływ.

W ujawnionym niedawno raporcie z badania dotyczącego zachowań w okolicach przejść dla pieszych wykonanego przez ITS, na stronie 30 znajduje się tabela 3.5 – „Charakterystyka prędkości pojazdów w rejonie przejść dla pieszych, prędkość dopuszczalna 50 km/h”. Z tabeli tej wynika, że 100 m. od przejścia, kierowcy jadą powyżej dopuszczalnej prędkości. Ile więcej? – to zależy od obszaru i typu przekroju drogi, ale z zebranych danych wynika, że od +0,9 km/h do +22,7 km/h (na drodze o przekroju 1×4, bez azylu i sygnalizacji świetlnej – rozwiązanie spotykane chyba tylko w Polsce, szalenie niebezpieczne i niezgodne z prawem). Przyjrzyjmy się najpopularniejszemu przejściu dla pieszych, a więc w ciągu drogi o przekroju 1×2 – bez azylu.

Z tabeli 1. wynika, że w najbardziej popularnym przejściu dla pieszych:

– w każdym przypadku kierowcy przekraczają dopuszczalną prędkość w odległości 100 m. przed przejściem;
– w każdym z przypadków następuje redukcja prędkości przed przejściem (wypełnienie prawa co do znaku D-6), nawet jeśli w obrębie przejścia nie ma pieszego.
– widząc z odległości 100 m. pieszego – wkraczającego na przejście, kierowca jest w stanie istotnie wytracić prędkość (przypadek 4).

Pierwszy przypadek (brak pieszego) – choć najliczniejszy procentowo – nie ma kompletnie wpływu na powstanie zagrożenia, jako że nie ma w nim udziału pieszego. Zatem co oznacza przekroczenie prędkości o kilka km/h w przypadku 75 proc. kierowców przed przejściem dla pieszych? Może nie oznaczać zupełnie nic. A może być przyczyną tragedii jeśli kierowcy jednak tylko wyda się, że nie ma tam pieszego, bo go po prostu nie zauważy.

Najgroźniejszy wydaje się przypadek 3, kiedy pieszy oczekuje na przejście. Kierowcy zwalniają, ale jeśli pieszy zdecyduje się wówczas wkroczyć na jezdnię, to spotka się z pojazdem jadącym z prędkością ok. 35 km/h. To dużo. Warto wspomnieć, że Piotr Najsztub jechał w granicach 20 km/h w chwili uderzenia w pieszą i jej obrażenia były znaczne.

Wniosek jest następujący: choć kierowcy zbliżając się do przejścia redukują prędkość, to w przypadku, kiedy pieszy oczekuje na wejście, prędkość ta jest i tak zbyt duża – jeśli dojdzie do kontaktu, obrażenia pieszego mogą być ciężkie.

Przejście przez wiele pasów, a kierowcy pędzą

Zdecydowanie gorsza sytuacja występuje na przejściach dla pieszych, w przypadku przekroju drogi 2×2 lub 2×3 – bez sygnalizacji świetlnej.

Z powyższej tabeli wynika, że tam, gdzie mamy dwa, trzy pasy ruchu w jednym kierunku i prędkość dopuszczalną 50 km/h, w każdym przypadku kierowcy jadą powyżej tej prędkości. Przekroczenie prędkości jest największe (o prawie 16 km/h w odległości 100 m. przed przejściem) wówczas, kiedy w obszarze przejścia nie ma pieszego – w rzeczywistości licznik prędkości z samochodzie pokazuje 70 km/h. I znowu można zauważyć, że w 75 proc. przekroczenie prędkości przed przejściem – nawet o 16 km/h – w obserwowanych przypadkach nie miało wpływu na zagrożenie, gdyż przy przejściach nie było pieszego.

Natomiast, kiedy w polu widzenia kierowcy pojawia się pieszy, kierowcy jadą wolniej, ale nie planują się zatrzymać! Ich prędkości na przejściu są praktycznie śmiertelne dla pieszego lub w najlepszym wypadku gwarantują ciężkie urazy. Warto zauważyć, że przy prędkościach podanych kolumnie S=100-80, pojazd przebędzie drogę 100 m. ciągu 6-7 s. i dalej (na przejściu) będzie poruszał się z dużą prędkością. Pieszy na szerokim przejściu ma dłuższą drogę do przebycia, a osoba starsza/wolniej poruszająca się jest szczególnie narażona na niebezpieczeństwo, gdyż potrzebuje jeszcze więcej czasu na przebycie przejścia.

Europa pozbywa się takich miejsc z dróg

Właśnie takie przejścia (zebry na przekrojach 2×2, 2×3 bez azylu i bez sygnalizacji) są rugowane z przestrzeni drogowej w Europie (nie patrzmy na Rumunie czy Bułgarię, ale na Niemcy, Austrię, Holandię, Szwajcarię…), bo po prostu są niezwykle niebezpieczne – i przecież udowadnia to właśnie raport ITS.

Mariańskie Łaźnie w Czechach - redukcja jezdni z 2x2 na 1x2 w obszarze zabudowanym z uwagi na przejście dla pieszych, które dodatkowo zostało wyposażone w azyl. Fot. Wiesław Migdałek

Mariańskie Łaźnie w Czechach – redukcja jezdni z 2×2 na 1×2 w obszarze zabudowanym z uwagi na przejście dla pieszych, które dodatkowo zostało wyposażone w azyl. Fot. Wiesław Migdałek

Takie przejścia zmienia się w dwa sposoby: albo redukuje się taki fragment jezdni do przekroju 1×2 i jeszcze wstawia azyl na przejściu – bo duży ruch (patrz fotografia wyżej) lub wprowadza się na takie przejście sygnalizację świetlną wzbudzaną.

Jest bowiem nieporozumieniem, aby w dużym zagęszczeniu pojazdów, na szerokiej drodze, kierowca co sekundę rozważał, czy auto jadące obok zmniejszy nagle swoją prędkość, czy nie. W Polsce każe się to czynić kierowcom jako panaceum na rozwiązanie problemu na szerokich przejściach dla pieszych, co w XXI w. przypomina raczej sugestię leczenie raka aspiryną. Takie stresujące zachowanie ani nie jest potrzebne kierowcy, ani dla niego bezpieczne. Nie róbmy z polskich kierowców pilotów F-16 w misji bojowej. Wystarczy, że na szerokim przejściu ruchem posteruje sygnalizacja (stała, wzbudzana), a kierowcy ją zauważą znacznie lepiej i szybciej niż pieszego w ciemnym ubraniu i niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Wystarczy im czasu na zwolnienie i spokojne zatrzymanie się, bez konieczności zawracania sobie głowy sąsiednimi pojazdami.

Szwajcaria. Modelowe bezpieczne przejście dla pieszych w drodze o przekroju 1x2. Elementy wprowadzające bezpieczeństwo: azyl dla pieszych, linia przerywana do prawej krawędzi (a nie do środka) azylu, by kierowca nie zahaczy o azyl, słupki ostrzegawcze na skraju azylu – widoczne doskonale w dzień i w nocy z dużej odległości, jeden znak D-6 umieszczony na azylu (wystarczy jeden!). Fot. Wiesław Migdałek

Szwajcaria. Modelowe bezpieczne przejście dla pieszych w drodze o przekroju 1×2. Elementy wprowadzające bezpieczeństwo: azyl dla pieszych, linia przerywana do prawej krawędzi (a nie do środka) azylu, by kierowca nie zahaczy o azyl, słupki ostrzegawcze na skraju azylu – widoczne doskonale w dzień i w nocy z dużej odległości, jeden znak D-6 umieszczony na azylu (wystarczy jeden!). Fot. Wiesław Migdałek

Co do przejść dla pieszych, na których dopuszczono prędkości powyżej 50 km/h, to nawet nie powinniśmy czegokolwiek badać i tak też sugerują eksperci. W raporcie czytamy, iż należy „(…) zrezygnować z badania przejść dla pieszych umieszczonych na drodze o przekroju 1×2 i 2×2(2×3) poza obszarem zabudowanym przy prędkości dopuszczalnej powyżej 50 km/h, takie przekroje jako bardzo niebezpieczne nie powinny być stosowane i nie wymagają dalszych badań”.

Zaś na koniec raportu, w rekomendacjach mamy wniosek jeszcze silniejszy, bo eksperci (w kwestii restrykcji dla przejść dla pieszych) odnoszą się nie tylko do obszaru niezabudowanego. Czytamy zatem: „Rekomenduje się (…) unikanie lokalizacji przejść dla pieszych na drogach, na których dopuszczono prędkości powyżej 50 km/h, szczególnie tych o przekrojach dwujezdniowych poza obszarami zabudowanymi; w uzasadnionych przypadkach przejścia dla pieszych zlokalizowane w takich miejscach należy wyposażać w sygnalizację świetlną”.

Minister infrastruktury powinien zmienić rozporządzenie

Autorzy raportu silnie zwracają uwagę na fakt, że mamy dość poważny problem z niemałą liczbą przejść dla pieszych, które w obecnej formie nie powinny w ogóle istnieć. Jako, że przejścia dla pieszych mają być z definicji bezpieczne, minister infrastruktury powinien dokonać poważnych zmian w stosownym rozporządzeniu, które zmuszą zarządców dróg do wyeliminowania niebezpiecznych przejść z naszej przestrzeni drogowej.
W szczególności:
– wszystkie przejścia w przekrojach drogi 2×2 lub 2×3 powinny zostać wyposażone w sygnalizację świetlną lub przekroje te w miejscach przejść dla pieszych powinny zostać zwężone do postaci 1×2 z azylem (patrz foto 1);
– wszystkie przejścia, gdzie prędkość dopuszczalna wynosi 70 km/h i więcej powinny zostać obowiązkowo wyposażone w sygnalizację świetlną lub zostać zlikwidowane;
– wszystkie przejścia w przekrojach drogi 1×4 należy zlikwidować lub doposażyć w sygnalizacje świetlną i – jeśli to możliwe – w azyl. (foto 2)

Po ujawnieniu raportu ITS, piłka jest po stronie ministra infrastruktury. To od niego zależy, czy zarządcy dróg cokolwiek zmienią. Jeśli pan minister nic nie zrobi, sytuacja sama się nie poprawi.

W mojej opinii, nie jest rozwiązaniem wprowadzenie prawa dające pierwszeństwo pieszemu jeszcze przed przejściem – czyli zmuszenie kierowcy do bezwzględnego zatrzymania się zanim pieszy wejdzie na przejście. O ile pozytywna strona tej zmiany byłaby możliwa do uzyskania na przekrojach dróg 1×2 i przy prędkościach dopuszczalnych do 50 km/h, o tyle miałaby złe skutki wszędzie tam, gdzie prędkości dopuszczalne byłyby wyższe, lub przekroje przejścia byłyby szersze niż 1×2. W tym drugim przypadku bylibyśmy z resztą ewenementem na skalę europejską – w negatywnym sensie. To właśnie ta kwestia blokuje ministerstwo infrastruktury do podjęcia zmiany w prawie i ja się osobiście panu ministrowi nie dziwię, że jest ostrożny. Dziwię się jednak, że przez całą swoja kadencję minister Andrzej Adamczyk nie przymusił zarządców dróg do naprawienia tego co latami psuli. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat – w imię prawa – zafundowali nam takie przejścia, o których eksperci z ITS wyrazili się w raporcie jasno i dobitnie, iż nie powinno ich być na naszych drogach.

Wiesław Migdałek