Connect with us

Prawo

Kierowca chce udowodnić, że nie musi ustępować pieszym. Właśnie się potknął? Sąd okręgowy mocno o jego sprawie

Opublikowano

-

Kierowca busa, wspierany w sieci przez biegłego od rekonstrukcji wypadków, chce udowodnić, że nie musi ustępować pieszym, jeśli nie są w rozkroku nad krawężnikiem. Nie przyjął za takie zachowanie mandatu, a sąd rejonowy uznał, że karać go nie trzeba. Sąd wyższej instancji nakazał właśnie rozpatrzeć tę sprawę jeszcze raz i dogłębnie, bo ma „doniosłe znaczenie społeczne”. Uzasadnienie sądu wskazuje, że zawodowy kierowca sam wpuścił się w poważne tarapaty

Ta sprawa właściwie nie ma znaczenia dla zachowania kierowców na drogach. Dotyczy bowiem sprawy mandatu dla jednego kierowcy dostawczaka. Ostatecznie – albo dostanie karę, albo nie. Nie zmieni to ani podejścia policji, ani zachowania kierowców na polskich drogach. Jest to jednak sprawa tak kuriozalna, że trudno obok niej czasem przejść obojętnie. I właśnie wkracza w decydujące stadium.

Jak pan Przemysław pieszym przed nosem przejeżdżał

Przypomnijmy: Przemysław Przybysz (swoje dane ujawnił), kierowca dostawczego samochodu, uznał, że musi udowodnić redakcji brd24.pl, iż nie trzeba ustępować pieszym, którzy zatrzymali się przed przejściem z ostrożności, bądź nie są w „fazie wkraczania” – czyli nie przekraczają magicznej linii krawężnika oddzielającej chodnik od jezdni. Ta druga teoria to przejęte wprost przekonania biegłego od rekonstrukcji wypadków drogowych Piotra Krzemienia, który w Internecie jak sekundant kibicuje sprawie pana Przemysława.

Nie wiadomo, dlaczego kierowca busa uznał, że to redakcja brd24.pl odpowiada za to, jak pieszego wchodzącego na przejście widzi policja (a widzi tak, że to także pieszy, który stoi i upewnia się, czy może bezpiecznie przekroczyć przejście) czy sądy (a widzą to tak, jak sąd w Piotrkowie Trybunalskim, który uznał, iż pieszy wchodzący to po prostu pieszy, który zamierza wejść na „zebrę”).

Przemysław Przybysz zaczął więc nagrywać filmy dokumentując swoje zachowania wobec pieszych. Nie wpuszczał np. pieszego, który wszedł i stanął na wąskiej wyspie rozdzielającej przejścia. Czasem widać nawet, jak zamiast zwalniać przyspiesza, by przejechać przed pieszymi. Namawiał redakcję brd24.pl (też nie wiadomo, dlaczego), że ma zgłosić jego nagrania na policję. Okazało się, że policja ze Starogardu Gdańskiego (bo z tego miasta pochodzą nagrania) sama zajęła się Przybyszem, bo oznaczał ją w sieciach społecznościowych.

Od nieprzyjęcia mandatu do (chwilowego) triumfu

Pan Przemysław przygotował tomy własnych analiz prawnych, które zaniósł na Komendę Miejską Policji w Starogardzie Gdańskim. Policjantów jednak nie przekonał. Chcieli dać mu mandat za nieustąpienie pieszym (i punkty karne). Mandatu nie przyjął i zdecydował się na sądową walkę w imię udowodnienia własnych (i trochę biegłego Krzemienia) racji.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim. Ten najpierw, w wyroku nakazowym, uznał winę Przemysława Przybysza. Kierowca odwołał się od wyroku nakazowego i wówczas sąd rozpatrzył sprawę na posiedzeniu.

W połowie sierpnia sąd umorzył postępowanie w sprawie Przemysława Przybysza, a jego kosztami obciążył Skarb Państwa (postanowienie Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim z 16 sierpnia 2023 roku w sprawie o sygn. II W 379/23). Kierowca zawodowy i kibicujący mu w sieci zwolennicy uznali to za „przełom” i „sukces”. Paweł Rygas prowadzący kanał  Motoprawda na YouTube w ekstazie rozpoczynał swój film: „Nie mogę sobie odmówić prostackiego: A nie mówiłem!”. I dalej twierdził, że „na żadnym z tych filmików nie mieliśmy do czynienia z >>pieszym wchodzącym<<, ale z takimi, którzy np. oczekiwali na to wejście”. Jego zdaniem takim pieszym ustawa ustępować nie nakazuje.

Tymczasem w brd24.pl wskazywaliśmy, że Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim umarzając postępowanie w sprawie kierowcy busa i jego filmów w ogóle nie odniósł się do tego, jakiego pieszego uznawać należy za „wchodzącego” na przejście. Sędzia skupił się wyłącznie na tym, że sytuacje na filmach zostały zarejestrowane na przejściach dla pieszych rozdzielonych wyspą, a więc tworzących dwa oddzielne przejścia. Trudno było uznać to za właściwe uzasadnienie umorzenia.

Przemysław Przybysz zadowolony pisał na Facebooku, że sąd rejonowy „wbił kilof” w twierdzenia brd24.pl (znów – nie wiadomo dlaczego akurat media mają odpowiadać za to, co w analizach twierdzą karniści w tej sprawie, czy za orzeczenia sądów) i wyrażał nadzieję, że sąd okręgowy „wjedzie buldożerami”.

Mocny zwrot w sądzie okręgowym

Sprawa trafiła bowiem do Sądu Okręgowego w Gdańsku, bo policja złożyła zażalenie na umorzenie postępowania. Sąd ten 27 września 2023 roku (sygn. akt V Kz 1365/23) uchylił postanowienie Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim i przekazał sprawę temu sądowi rejonowemu do ponownego rozpatrzenia.

W uzasadnieniu swojej decyzji sąd okręgowy wskazał dokładnie na to, na co wskazywał wcześniej portal brd24.pl – że w uzasadnieniu sąd rejonowy nijak nie odniósł się do meritum w tej sprawie, a więc do kwestii interpretacji tego, kogo uznawać za „pieszego wchodzącego”.

„W uzasadnieniu Sąd odwoławczy wskazał, że kluczowym zagadnieniem prowadzącym do rozstrzygnięcia kwestii odpowiedzialności karnej obwinionego jest w niniejszym przypadku ustalenie, czy pieszy, który już zmierza w stronę przejścia dla pieszych powinien być traktowany jako wchodzący na to przejście w rozumieniu art. 26 pkt 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 1047 z późn. zm.), od czego z kolei zależy, czy obwiniony był zobowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu” – informuje portal brd24.pl Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Sąd dał też do zrozumienia, że sprawa Przemysława Przybysza jest ważna, bo dotyczy tego, jak kierowcy zachowują się wobec pieszych. Zauważył też, że kierowca prowadzi własną edukację w tym zakresie w sieci, więc wyrok w tej sprawie powinien wywrze wpływ w aspekcie dydaktycznym. „W obliczu powyższego i wobec rozbudowanej argumentacji zaprezentowanej przez obie strony, nazbyt lakonicznym jawi się odniesienie przez Sąd Rejonowy do tej kwestii jedynie poprzez stwierdzenie, że piesi nie wchodzili na przejście, skoro znajdowali się jeszcze na wysepce” – podkreśla Adamski.

Sąd Okręgowy w uzasadnieniu wskazał, jaka do sprawy ma podejść Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdanskim. I wskazówki te muszą być zasmucające dla Przemysława Przybysza oraz kibicującego mu biegłego Piotra Krzemienia. Sąd okręgowy ma bowiem poważne wątpliwości, czy za „pieszego wchodzącego” można by uznawać jedynie kogoś przekraczającego granicę między chodnikiem a „zebrą”.

„Sąd Rejonowy winien przystąpić do merytorycznego rozpoznania sprawy, a w szczególności wyczerpująco rozważyć, czy >>wchodzący na przejście dla pieszych<< oznacza osobę, która przynajmniej częścią ciała już styka się z jezdnią, czy też wystarczy, że się do niej zbliża uzewnętrzniając intencję przejścia. Jeśli bowiem przyjąć, że pieszy, który wchodzi na przejście dla pieszych to osoba, która ma już styk z jezdnią lub przynajmniej z przestrzenią ponad nią, rodzi to zarazem pytanie, jak odróżnić taką osobę od pieszego znajdującego się na jezdni. Wątpliwości budzi również kwestia, czy gdyby istotnie ustawodawca rozumiał to pojęcie w taki sposób, w jaki chciałby tego obwiniony, czy nie użyłby sformułowania >>pieszy, który wszedł na przejście<<, zamiast posługując się w tym celu trybem niedokonanym poprzez użycie słowa >>wchodzący<< – informuje Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Łukasz Zboralski