Connect with us

Rozmowy i opinie

Marek Dworak: chcę ujednolicić jazdę po rondach i zakazać rowerzystom wjazdu bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd

Opublikowano

-

Marek Dworak, pełnomocnik ministra infrastruktury ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i ruchu rowerowego w rozmowie z brd24.pl ujawnia zmiany, które przygotował. Z ronda mamy zjeżdżać tylko z prawego pasa, dzieci mają obowiązkowo jeździć w kasku rowerowym, a rowerzyści mają otrzymać ustawowy zakaz wjazdu przed nadjeżdżający samochód na przejazdach rowerowych
Marek Dworak Źródło: YouTube/Jedź bezpiecznie

Marek Dworak, pełnomocnik ministra infrastruktury ds. BRD i ruchu rowerowego Źródło: YouTube/Jedź bezpiecznie

ŁUKASZ ZBORALSKI: W grudniu ubiegłego roku został pan pełnomocnikiem ministra infrastruktury ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i ruchu rowerowego. Pięć miesięcy to pewnie za krótko na wdrożenie działań, ale na przygotowanie planów zmian chyba wystarczający czas? Co chciałby pan zmienić na polskich drogach, jakie ma pan plany?

MAREK DWORAK: Moim pragnieniem jest to, żebyśmy jednolicie podchodzili do przepisów ruchu drogowego, żeby one były jednoznacznie interpretowane – począwszy od instruktora, egzaminatora, kierowcy, policjanta oceniającego zdarzenie drogowe aż po sąd oceniający sprawę na podstawie opinii biegłego.
Ogólnie mówiąc zadziałam w sferze legislacyjnej i popularyzatorskiej – promującej wiedzę o tym, jak bezpiecznie poruszać się po drogach. W tej pierwszej sferze mam mniejsze doświadczenie, jedynie doradzałem w pewnych sprawach, konsultowałem je. A działalność popularyzatorską prowadzę od dawna i zamierzam prowadzić dalej.

Jak pan mówi o potrzebnej legislacji, to zaraz na myśl przychodzi mi sprawa rond w Polsce. Czy jest szansa, że w prawie to wyprostujemy i będzie jednoznacznie określone, jak po takich skrzyżowaniach się poruszać?

Trafił pan w sedno. To jest moje pierwsze zadanie. Choć oczywiście proces legislacyjny jest długi. Ja coś zaproponuję w uzupełnieniu art. 22 Prawa o ruchu drogowym, ale musi to zostać jeszcze skonsultowane przez urzędników ministerstwa, przyjęte w urzędzie, a potem przez Komitet Stały Rady Ministrów, czyli musi stać się to projektem rządowym, po czym przejść przez sejmowe komisje, by wreszcie zostać uchwalonym. To naprawdę jest długa droga. I myślę, że na efekty przyjdzie nam poczekać co najmniej do końca roku.

W dodatku będą też pewnego rodzaju opory. Bo ja tą sprawą zajmuję się od wielu lat, jeszcze gdy wiceministrem był prof. Ryszard Krystek. Nie udało się wówczas osiągnąć porozumienia. Teraz też będą ścierały się różne racje, ale mam nadzieję, że wreszcie wypracujemy jednolite stanowisko skutkujące jednolitym podejściem do skrzyżowania o ruchu okrężnym.

Na temat rond wypowiadał się pan wielokrotnie. Zakładam więc, że chodzi o taką zmianę, która jasno określi, że zjeżdżamy z klasycznego ronda zawsze z prawego pasa i wówczas używamy prawego kierunkowskazu?

Tak, o to mi chodzi.

Jak sądzę nie od parady pana tytuł urzędowy zawiera też „ruch rowerowy”. Co w sprawie bezpieczeństwa rowerzystów chciałby pan w Polsce poprawić? Bo to grupa, która na polskich drogach powoduje najwięcej wypadków, zaraz po kierowcach samochodów osobowych…

No i chyba jest to też najbardziej niezdyscyplinowana grupa uczestników ruchu drogowego. Nie chcę stygmatyzować, ale tak najogólniej wydaje się i ekspertom, i innym uczestnikom ruchu drogowego, że rowerzyści najbardziej nie chcą się podporządkować regulacjom i uważają, iż ich zachowanie nie może wywołać żadnego zagrożenia na drodze, choć przecież poruszają się czasem z dużymi prędkościami. Uważają się za taką grupę w ruchu drogowym najbardziej eko, cool i że wszystko wokół nich powinno się kręcić. To oczywiście nie jest prawda i nie na tym polega zrównoważony transport.

Rowerzystów trzeba było w pewnym momencie uprzywilejować w ruchu drogowym, ale moim zdaniem stało się to niezbyt celnie. Niektórzy z nich, a czasem przedstawiciele ruchów rowerowych, wbili sobie do głowy, że rowerzysta w pewnych sytuacjach na bezwzględne pierwszeństwo. Słowo „bezwzględne” jest szalenie groźne i nigdy rowerzysta takiego bezwzględnego pierwszeństwa nie ma, podobnie jak nie ma go każdy inny uczestnik ruchu.

Jeśli pan mówi, że trzeba wyprostować pewne rzeczy, które kiedyś w prawie poszły za daleko, to czuję, że będzie mowa o przejazdach rowerowych. Dobrze zgaduję?

W tym przypadku akurat idę w kierunku jeszcze większego przywileju dla rowerzystów.

Czyli?

Chciałbym rozszerzenia tego, co dotychczas było określone w ustawie i rozporządzeniu o znakach. Uważam, że pierwszeństwo powinien mieć nie tylko rowerzysta znajdujący się na przejeździe rowerowym, ale też wjeżdżający na przejazd rowerowy.

Czyli chciałby pan takiej zmiany, jakiej dokonaliśmy w Polsce w sprawie pieszych.

Tak. Jednak chciałbym przywrócić jednocześnie usunięty kiedyś zapis, czyli art. 33 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym – zabronienie rowerzyście wjazdu bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. Tak samo, jak pieszemu – mimo ostatnich przywilejów – wciąż zabrania się wejścia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd.
No nie może być tak, że rowerzysta, nie do końca dobrze widoczny, wjeżdża bez opamiętania przed pojazd, który jest np. metr przed przejazdem rowerowym. Dlatego ten przepis o zakazie wjeżdżania bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd chcę przywrócić.

Przy tym nie uważam, że rowerzysta powinien być zmuszony do zatrzymywania roweru przed przejazdem i zsiadania z siodełka. Tego rowerzyści nie lubią i sam nie lubię, bo sam jestem rowerzystą i wiele kilometrów na dwóch kołach przejechałem. Uważam, że rowerzysta, który spokojnie dojeżdża do przejazdu nie powinien być zmuszany do zatrzymywania się, a powinien mieć zapewnioną płynność przejazdu, musi tylko dać szansę kierowcy, żeby go zauważył i żeby mu ustąpił.

W pewnych sytuacjach, gdy są przejazdy, ale jest jakiś priorytetowy kierunek ruchu, to tam proponuję wprowadzenie oznakowania, które mówi o końcu drogi dla rowerów. Wówczas rowerzysta wjeżdżając na przejazd rowerowy będzie włączał się do ruchu. Oczywiście będąc już na przejeździe pierwszeństwo będzie miał. W Polsce w takich sytuacjach, o których mówię, stosuje się czasem znak nakazujący ustąpienie pierwszeństwa przejazdu, co moim zdaniem nie jest dobrym rozwiązaniem, bo dotyczy całego układu komunikacyjnego – drogi i przejazdu rowerowego. Dlatego ja proponuję znak C-13a.

Rozumiem. Czyli mówiąc o niedociągnięciach poprzednich nowelizacji w sprawie ruchu rowerowego miał pan na myśli jeszcze coś innego niż przejazdy. Zatem – co?

Kwestie, które rowerzyści opacznie zrozumieli, bo była niedookreślona. Chciałbym wprowadzić jednoznaczny zapis w prawie mówiący o tym, że dwóch rowerzystów może jechać obok siebie, ale w przypadku zbliżania się pojazdu najeżdżającego z przeciwka lub z tyłu, powinni oni przejść na jazdę jeden za drugim, gęsiego. Każda inna jazda w takiej sytuacji jest bowiem jednak utrudnianiem płynności ruchu, a nawet powodowaniem zagrożenia, z czego rowerzyści nie chcą sobie zdawać sprawy.
Druga kwestia jest związana z wyprzedzaniem przez rowerzystów wolno jadących pojazdów z prawej strony. Jedyne dopuszczenie w ruchu drogowym, kiedy pojazd może wyprzedzać z prawej inny pojazd jadący na wprost, w sytuacji braku wyznaczonych pasów ruchu. Powinno to być dookreślone, że wyprzedzanie przez rowerzystę z prawej strony dotyczy sytuacji, w której pojazdy dojeżdżają do zatoru drogowego czy czerwonego światła sygnalizacji drogowej. Bo na pewno nie powinno to polegać na ściganiu się z innymi pojazdami, które jadą dla rowerzysty „wolno”, a to jest np. 30 km/h, co w rzeczywistości wcale wolno nie jest. Rowerzyści nie powinni się z takimi pojazdami ścigać. Często kierujący samochodem sygnalizuje zamiar skrętu w prawo, a rowerzysta mimo tego usiłuje wyprzedzić go z prawej strony.

Coś jeszcze czeka rowerzystów?

Jest jeszcze odwieczna polska dyskusja, czy kaski rowerowe powinny być obowiązkowe. Uważam, że dzieci i młodzież powinny jeździć w nich obowiązkowo.
Przyzwyczajenie się do kasku od młodych lat spowoduje, że to noszenie kasku w dorosłym życiu też pozostanie. Nie mówię o kobietach, które na wsi rowerem jadą do fryzjera – bo wie pan, że i takie argumenty przeciw zakładaniu kasków padały u nas w kraju? No więc kobiety niech sobie od fryzjera jadą jak chcą, rozumiem to. Dzieci i młodzież niech jednak jeżdżą w kaskach. Do dyskusji pozostaje, do jakiego wieku ten obowiązek ma być.

Sądzę, że ma pan też zakusy, żeby zmienić coś w oznakowaniu polskich dróg. To też temat naszych wiecznych polskich dyskusji.

Jestem oficjalnym członkiem forum roboczego powołanego przez szefa GDDKiA Tomasza Żuchowskiego w tej sprawie zmian w „czerwonej księdze” czyli w rozporządzeniu w sprawie warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych. Zgłosiłem tam 18 zmian.

Jakich?

Zgłosiłem m.in. wprowadzenie w Polsce prędkości zalecanej. To spowoduje, że znak B-33 czyli ograniczający prędkość będzie mniej deprecjonowany przez zarządzających ruchem i samych uczestników ruchu drogowego. I ta propozycja została na forum dobrze przyjęta.

Oprócz tego chciałbym dodatkowego znaku na skrzyżowaniu z centralną wyspą – nie mówię o ruchu okrężnym – wielowlotowym, wielopasowym, z sygnalizacją świetlną. Bo mamy tam strzałkę P-8b do skrętu w lewo, która w Krakowie mogła przyczynić się do dwu śmiertelnych wypadków, kiedy osoba, która pierwszy raz była na tym skrzyżowaniu skręciła od razu w lewo pod prąd. W jednym przypadku dostała się pod tramwaj, który miał zielone światło. Więc potrzebny byłby nowy znak strzałki z takim narysowanym przed strzałką „kikutem zaślepiającym”.

Trzeba by też m.in. uregulować stosowanie progów zwalniających i ich oznakowanie, wpisać do rozporządzenia o znakach – bo jej nie ma w nim – strzałkę naprowadzającą ostrzegawczą; wprowadzić do rozporządzenia o znakach dwukomorową sygnalizację świetlną na przejazdach tramwajowych, bo też jej nie ma.

Ujednolicenie przepisów, uczynienie ich prostymi, wymagać będzie znów wytłumaczenia tego Polakom.

No i chciałbym właśnie, o czym już wspomniałem, kontynuować moją pracę popularyzatorską. Program „Jedź bezpiecznie” w TVP, który w kwietniu i na początku maja był z powtórkami, właśnie wchodzi z nowymi odcinkami. Oprócz tego mamy takie zapewnienie, że na antenie ogólnopolskiej radia będziemy przepisy ruchu drogowego popularyzowali. Bo to, co robi Radio Kierowców, jest dobre, ale za krótkie dziś, za mało czasu antenowego się na to przeznacza.

Pozostaje jeszcze w Polsce wciąż sprawa kształcenia i egzaminowania kierowców. Ważna, bo w ten sposób moglibyśmy zadziałać na kolejne pokolenia. Czy pan uważa, że powinniśmy wprowadzić tak długo odsuwane w Polsce przepisy wzorem skandynawskim zobowiązujące po uzyskaniu prawa jazdy do odbycia krótkiego kursu bezpiecznej jazdy?

Pierwotnie to nie znajdowało się w moim zakresie działania. Ministerstwo oparło się bowiem na wcześniejszym dorobku specjalnie powołanego do tego zespołu. Ja nie uczestniczyłem w pracach nad projektem zmian Ustawy o kierujących pojazdami.

No, ale w resorcie nastąpiły pewne zmiany, jest nowa dyrektor Departamentu Transportu Drogowego – pani Renata Rychter. Poprosiłem ją, żebym mógł wejść i w tę sprawę. Może i tu do czegoś się przyczynię. Ten projekt jest wciąż na etapie prac w departamencie i chciałbym wnieść do niego pewne poprawki.

Moim osobistym zdaniem lepiej, by wszyscy zdobywający prawo jazdy odbywali krótki kurs BRD. Będę chciał o tym jeszcze rozmawiać. Bo warto ludzi przygotować do tego, co będą spotykać na drogach i nie ukrywajmy, warto też ich przestraszyć na płycie poślizgowej, żeby zrozumieli, jak trudno wyprowadzić pojazd z poślizgu i żeby pilnowali, aby do takich sytuacji nie doprowadzać.

Obecnie plan jest taki, by takie szkolenia musieli odbyć już tylko ci, którzy popełnią wykroczenie i dostaną punkty karne. To ma być pewna resocjalizacja. Problem polega na tym, że ktoś tej resocjalizacji może już nie dożyć i zginąć w wypadku. Dlatego lepiej, żeby takie szkolenie miał okazję odbyć każdy nowy kierowca. Wydatek na takie przeszkolenie, jednorazowy w życiu, nie tak wysoki, może ratować zdrowie i życie. Do tego będę starał się przekonywać.

Jeszcze jedna sprawa – motocykliści. Po zezwoleniu na jazdę motocyklem do 125 ccm na prawo jazdy kategorii B widzieliśmy w danych pewien pik wypadków. Czy kierowcy osobówek, którzy chcą jechać motocyklem nie powinni mieć jakiegoś obowiązkowego krótkiego przeszkolenia zanim wyjadą na drogę na dwóch kołach?

Tak, absolutnie uważam, że powinni mieć. Przypomnę, że w propozycji zmian prawa najpierw zakładano, że na prawo jazdy kategorii B będzie można poruszać się takimi motocyklami ale z automatyczną skrzynią biegów. Potem na etapie prac legislacyjnych to wypadło. Tymczasem 125 ccm to motocykl, który dość dużo potrafi, to nie są dawne WFM czy WSK. To były inne prędkości, inna zrywność.

Niedobrze jest zatem tak, jak dziś to umożliwiono. Trudno jednak będzie ten przywilej ludziom odebrać.

Może dlatego, że nasza legislacja pojawia się tak wyrywkowo i spontanicznie, że nie mamy cały czas prawdziwego organu, który ekspercko czuwałby nad tym w Polsce?

W nowym Narodowym Planie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego po raz pierwszy jest zapis o wprowadzeniu Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Transportu. Bank Światowy od dawna Polskę namawiał do utworzenia takiego ciała koordynującego sprawy BRD w Polsce. Teraz jest to na papierze i mam nadzieję, że to się ziści.