Connect with us

Społeczeństwo

Jechał porsche 125 km/h i urwał głowę rowerzyście. Dostał rok w zawieszeniu. Karę zaostrzono, ale więzienie i tak go ominie?

Opublikowano

-

Kierowca porsche jechał przez wieś, koło szkoły i przejścia dla pieszych co najmniej 125 km/h. Uderzył w rowerzystę wjeżdżającego z podporządkowanej. Auto rozerwało cyklistę na strzępy. Sędzia Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim skazała kierowcę na rok więzienia w zawieszeniu. Sąd drugiej instancji uznał to za rażąco niska karę i wyrok zmienił na bezwzględny. Jednak kierowca wcale nie musi trafić za kraty

Fot. CC0

Oderwanie głowy zmarłego (dekapitacja) z całkowitym wymóżdżeniem. Oderwana nerka. Oderwany fragment wątroby. Złamane wszystkie żebra, z przemieszczeniem. Rozerwana tchawica. Rozerwane prawe płuco. Rozerwane serce. Rozerwana aorta. Rozerwana przepona. Rozerwane jelito cienkie. Złamanie kilku kości kończyn, kręgosłupa.

To tylko fragment opisu po sekcję zwłok po wypadku, do którego doszło w maju 2019 r. w miejscowości Bujny w gminie Wola Krzysztoporska (woj. łódzkie).

Porsche samo powiadomiło o wypadku. Zapis prędkości: 135 km/h

Bujny, wieś w powiecie piotrkowskim. Taka, jak wiele w Polsce – sklep, kościół, szkoła. Tam, gdzie jest blisko szkoły, znak ostrzega kierowców przed dziećmi i nakazuje zmniejszenie prędkości do maksymalnie 40 km/h.

Pan J. B. jedzie przez Bujny. Drogę zna doskonale. Latami jeździł tą trasą do pracy. Swoje ciemne porsche rozpędza do olbrzymiej prędkości. W tym samym czasie na chodniku rowerem jedzie G.B. To 53-latek, kawaler. Z bliskich ma tylko siostrę i mamę. Jest po kielichu. W pewnym momencie zjeżdża na jezdnię prosto z chodnika. Rozpędzony kierowca nie unika zderzenia. Pędzi bowiem tak, że na to nie daje sobie żadnych szans.

Widok po wypadku jest dramatyczny. Ciało rowerzysty zostało właściwie poćwiartowane. Samochód porsche jest wyposażony w najnowsze technologie, więc auto samo wysyła do centrum marki informację o uczestniczeniu w wypadku. Zgłoszenie dociera do Stacji Monitorowania o godzinie 12.20. Sygnał GPS zawiera informację o prędkości pojazdu. Podana jest w milach na godzinę. Po przeliczeniu wychodzi 135 km/h. Dramatycznie dużo. To prędkość autostradowa osiągnięta na wąskiej drodze w środki wsi.

J.B. podczas przesłuchania nie przyznaje się do winy. Nie chce składać wyjaśnień. Zjawia się za to w domu matki zabitego rowerzysty. Mówi, że mu przykro. Oferuje pomoc. Kobieta nie chce z nim jednak rozmawiać. Kierowca próbuje innej drogi. Porozumiewa się z siostrą zabitego. Oferuje jej 60 tys. zł. Podpisują ugodę. Zgodnie z nią, zaoferowana kwota to już zaspokojenie „wszystkich roszczeń”. J.B. zobowiązuje się też do wpłaty 20 tys. zł na dwie wskazane przez siostrę zmarłego organizacje pożytku publicznego.

Ugoda ma przynieść sprawcy wypadku coś jeszcze. Siostra zabitego rowerzysty zgadza się jako oskarżyciel posiłkowy na wniosek J.B. o dobrowolne poddanie się karze z warunkowym zawieszeniem jej wykonania i bez orzekania o zakazie prowadzenia pojazdów.

Prokuraturze Rejonowej w Piotrkowie Trybunalskim zbadanie sprawy zajmuje ponad rok. Pod koniec czerwca 2020 r. prokurator Joanna Zaborowska sporządza akt oskarżenia. Na podstawie art. 177 par. 2 KK oskarża kierowcę o spowodowanie śmiertelnego wypadku komunikacyjnego. Biegły, który sporządził dla prokuratury opinię, uznał, że rowerzysta zachował się nieprawidłowo włączając się do ruchu – nie zachował ostrożności i nie ustąpił innemu uczestnikowi ruchu drogowego. W dodatku był w stanie nietrzeźwości. Biegły wskazuje jednak, że nie tylko ofiara wypadku do niego doprowadziła. Uznał, że J.B. także nie zachował ostrożności i znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość. „W uzupełniającej opinii biegły wskazał, że gdyby kierujący samochodem porsche prowadził pojazd z dozwoloną prędkością, wówczas mógłby uniknąć zaistnienia wypadku poprzez podjęcie manewru hamowania”.

Rok w zawieszeniu. Rażąco za nisko

Sprawę rozpatruje Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim. Po dwóch latach od wypadku – 7 czerwca 2021 r. – sędzia Joanna Cisak-Nieckarz uznaje, że kierowca porsche jest winnym wypadku śmiertelnego. Wymierza mu karę… roku pozbawienia wolności i warunkowo zawiesza jej wykonanie na okres dwóch lat próby. J.B. dostaje więc to, o co mu chodziło w ugodzie z siostrą zabitego – choć nie do końca, bo sędzia zakazuje mu też na rok prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Oprócz wyroku w zawieszeniu J.B. dostaje też od sądu nakaz zapłaty 60 tys. zł zadośćuczynienia siostrze ofiary (czyli tyle samo, ile obiecał w ugodzie). Ma też zapłacić po 10 tys. zł na dwie organizacje pożytku  publicznego (to samo, co obiecał w ugodzie). Dodatkowo kierowca ma zapłacić 10 tys. zł grzywny, oraz zwrot wydatków na rzecz Skarbu Państwa w kwocie 11,5 tys. zł i 1180 zł za zwrot opłat.

Z takim wyrokiem nie godzi się prokurator. Składa apelację. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim w październiku ubiegłego roku zmienia wyrok sądu pierwszej instancji. Wyrok zostaje opublikowany 10 stycznia tego roku.

W uzasadnieniu sąd odwoławczy wskazuje, że oprócz zapisu GPS przesłanego przez porsche do centrum powiadomień, biegły dokonał też odczytu „dziennika analizy pojazdu”. W nim zapisała się hamowanie awaryjne dokonane przez kierowcę i prędkość 114,4 km/h. Na podstawie innych danych biegły wyliczył, że J.B. jechał wówczas nie mniej niż 125,8 km/h.

Wskazuje też, że sąd rejonowy „nadmiernie poczytał przemawiające na korzyść oskarżonego okoliczności związane z jego osobą, a w tym uprzednią niekaralność, posiadanie statusu wieloletniego kierowcy, prowadzenie ustabilizowanego trybu życia, a przede wszystkim zachowanie się po popełnieniu przestępstwa”. W szczególności sąd pierwszej instancji podkreślał zachowanie J.B. w stosunku do matki i siostry ofiary, w tym propozycje mediacji i zawarcie ugody.

„Choć są to bardzo istotne okoliczności dla wymiary kary wobec sprawcy, to akurat J. B., dobrym zrządzeniem losu, miał wyjątkowo udogodnione zarówno kwestię mediacji, jak i ugody. Przypadkowo bowiem znał się (jak podnosił w głosie końcowym obrońca ze szkoły) z siostrą pokrzywdzonego oskarżycielką posiłkową E. G. (1), a zmarły nie posiadał własnej najbliższej rodziny w znaczeniu dzieci, żony, czy partnerki” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd wskazał też, że zawarcie ugody z siostrą zmarłego to pozytywne posunięcie, to „jednak z drugiej strony: to przecież fakt, iż J. B. z powodu sytuacji majątkowej i uzyskiwanych dochodów, stać było na zawarcie tak określonej ugody i zapłatę pieniędzy w uzgodnionym (bliskim) terminie, niewątpliwie przyczynił się do pozytywnego jej zwarcia”. Uznał więc, że w takiej sytuacji zgoda oskarżycielki posiłkowej na karę zaproponowaną przez kierowcę nie ma już wielkiego znaczenia. „W słusznym odbiorze społecznym może ona zostać odebrana jako forma finansowego „zakończenia” sprawy karnej, co sprzeciwia się już należytemu kształtowaniu świadomości prawnej w społeczeństwie, a co jest jednym z ogólno-prewencyjnych celów kary” – napisał sąd.

Sposób jazdy samochodem przez J.B. sąd uznał za „pozbawiony jakiegokolwiek zdrowego rozsądku i wyjątkowo niebezpieczny dla otoczenia”. W uzasadnieniu wskazał, że „wypadek drogowy miał miejsce w terenie zabudowanym z obowiązującym ograniczeniem prędkości administracyjnie dopuszczalnej do 40 km/h, na oznakowanym skrzyżowaniu dróg publicznych, znajdującym się w centrum miejscowości B., w bliskiej odległości od przystanku autobusowego (po prawej patrząc od kierunku jazdy oskarżonego) i szkoły (po przeciwnej stronie), gdzie dodatkowo wcześniej wzdłuż chodnika biegnie ścieżka rowerowa. Oskarżony J. B. doskonale znał powyższe obiekty i ich umiejscowienie, gdyż tą drogą jeździł od lat do pracy. Ze względu na bliskość przejścia dla pieszych, przystanku autobusowego i szkoły (zespół szkół) oraz porę (samo południe), w miejscu wypadku zwyczajowo przebywała znaczna ilość dzieci i młodzieży. Od uczestników ruchu drogowego wymaga się w takich warunkach zachowania szczególnej ostrożności, a więc rozwagi i odpowiedzialności większych, aniżeli w innym miejscu na drodze, gdzie każdy z w/w obiektów nakazywał już zachowanie takowej przez oskarżonego. Tymczasem w miejscu tym oskarżony jechał z prędkością nie mniejszą niż 125,8 km/h, bo taka była rzeczywista prędkość pojazdu oskarżonego w momencie zderzenia. Przy tak wyjątkowo dużej prędkości oskarżony potrącił włączającego się do ruchu, w nieprawidłowy sposób i nietrzeźwego rowerzystę, powodując – można rzec – rozczłonkowanie jego ciała”.

Karę wymierzoną przez sąd rejonowy uznano za „rażąco niewspółmierną” i mogącą budzić w społeczeństwie poczucie, że sprawca tego przestępstwa drogowego nie został ukarany sprawiedliwie.

Ostatecznie Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał kierowcę porsche na rok i sześć miesięcy więzienia bez zawieszenia. Nie jest jednak przesądzonym, iż J.B. na taki czas trafi za kratki. Bowiem sam sąd w zauważył, iż taki wymiar kary pozwala „na skorzystanie z dobrodziejstwa jej wykonywania w ramach dozoru elektronicznego ( a więc bez konieczności osadzenia i zaprzestania prowadzonego zatrudnienia)”.

Sąd wydłużył też zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do dwóch lat.

Łukasz Zboralski