Connect with us

Społeczeństwo

Prokuratura potwierdza ustalenia BRD24.pl w sprawie Sebastiana M. Niepokojące oświadczenie

Opublikowano

-

Portal brd24.pl wskazywał na początku stycznia, że śledczy z Polski nie mają pojęcia, co dzieje się z kierowcą, który uciekł z kraju po spowodowaniu wypadku na autostradzie A1. Prokuratura właśnie to oficjalnie przyznała
Sebastian M. po wypadku na A1 wyjechał z Polski. Służby zatrzymały go po specjalnej akcji w hotelu w Dubaju Fot. Policja

Sebastian M. po wypadku na A1 wyjechał z Polski. Służby zatrzymały go po specjalnej akcji w hotelu w Dubaju Fot. Policja

Trzy tygodnie temu portal brd24.pl próbował ustalić, czy Sebastian M. – podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie, w którym spłonęła rodzina z małym dzieckiem – nadal przebywa w Dubaju, gdzie został schwytany i miał oczekiwać na proces ekstradycyjny. Wówczas Prokuratura Krajowa odpowiedziała nam wymijająco i bez podpisania komunikatu przez konkretną osobę. Było pewnym, że dubajski sąd nie rozpatrzył wniosku o ekstradycję Polaka. I – jak zaznaczaliśmy – wskazywało to na fakt, że śledczy nie mają pojęcia, co dzieje się w sprawie zatrzymanego kierowcy, który mógł już wyjść na wolność, a nawet wyjechać ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

O to, czy jego klient nadal przebywa w Dubaju w areszcie portal brd24.pl pytał mecenasa Tiutiunika. Adwokat stwierdził, że tego nie wie. – Z oficjalnych informacji, które posiadam w tej sprawie wynika stan niewiedzy w zakresie statusu Sebastiana M. w ZEA – mówi nam mec. Bartosz Tiutiunik. – Ja jestem obrońcą w postępowaniu karnym w Polsce, a w sprawie ekstradycji stroną jest Polska, więc ja wiem tylko tyle, co wynika z postępowania. No i mogę powiedzieć, że z informacji, które przekazuje prokuratura wynika, że śledczy wiedzy nie mają. Wiedzą tylko tyle, że toczy się postępowanie ekstradycyjne.

Arabski kraj ignoruje polskich śledczych. Zero odpowiedzi

„Do tej pory zapytania polskiej prokuratury do Dubaju wyglądają, jak pisanie na Berdyczów” – napisaliśmy w tekście na początku stycznia. I okazało się, że mieliśmy rację. Niestety, polscy śledczy nie wiedzą dziś nic o Sebastianie M., ani o jego procesie ekstradycyjnym.

Jak przekazała portalowi Gazeta.pl rzeczniczka prowadzącej postępowanie Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich „pomimo kierowanych drogą dyplomatyczną zapytań nie udzielają odpowiedzi, na jakim jest ono obecnie etapie”.

Portal brd24.pl zapytał o tę sprawę MSZ Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Resort zapytał nas tylko, ile ma czasu na odpowiedź i… zamilkł. Od tygodni nie odpowiada na pytania.

Płonąca rodzina, 300 km/h i kluczenie organów ścigania

Do tego wypadku doszło 16 września 2023 r. na autostradzie A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. Osobowa Kia stanęła w płomieniach, spaliła się w niej rodzina z małym dzieckiem. Policja w pierwszych komunikatach podawała, że to kierowca Kii uderzył w bariery. Strażacy pokazali jednak na zdjęciach, że niewiele dalej na autostradzie stało rozbite BMW. Dziennikarze zaczęli dopytywać. Okazało się, że autem kierował syn łódzkiego biznesmena Sebastian M. Podróżował z nim wówczas też jako pasażer jeden z łódzkich adwokatów (z sieci zniknęły strony internetowe związane z jego działalnością. Na archiwalnych zapisach stron w Google widać, że zachęcał do kontaktu zarówno ofiary wypadków drogowych, jak i oferował pomoc ich sprawcom. Mężczyzna usunął też swój profil z portalu społecznościowego). Policja po wypadku nie zatrzymała kierującego BMW. A jego pasażerów przesłuchano dopiero po 10 dniach od wypadku.

Prokuratura przyznała potem, że w sprawie wypadku na A1 powstały dwie policyjne notatki. Jak nieoficjalnie dowiedział się brd24.pl pierwsza, którą sporządzili funkcjonariusze na miejscu zdarzenia, ma być rzetelna. Policjanci mieli wskazać, że w zdarzeniu brało udział BMW prowadzone przez Sebastiana M. Jednak powstała też druga notatka. Sporządził ją „wysoki oficer policji”. Ta notatka wybielała rolę Sebastiana M. w tym wypadku. Bo według „Rzeczpospolitej” informacje w niej zawarte stały w sprzeczności z tym, co napisali w swojej notatce funkcjonariusze zajmujący się wypadkiem na autostradzie.

Tak szokującą wersję – o samodzielnym wjechaniu w bariery przez kierowcę Kia – próbowała początkowo podtrzymywać też prokuratura. W mediach społecznościowych ujawniono jednak film, na którym było widać, że – takie są na razie ustalenia biegłych – Sebastian M. pędził autostradą i poganiał światłami kierowcę Kii. Prokuratorzy, dostając dostęp do danych zapisanych w samochodzie, ustalili, że M. jechał jechał co najmniej 253 km/h, gdy uderzył w poprzedzające go auto.

Kiedy sprawa stała się głośna, prokuratura nie miała już wyjścia – jednak okazało się, że tyle czasu wystarczyło, aby Sebastian M. zniknął z kraju. Sprawę objął nadzorem ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. I polskim służbom udało się namierzyć kierowcę w Turcji. Tam jednak na lotnisku udało mu się uciec do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zanim w systemach pojawiła się możliwość zatrzymania go w tym kraju. Po specjalnej akcji służby zatrzymały Sebastiana M. w hotelu w Dubaju. Był zaskoczony. 4 października ubiegłego roku minister sprawiedliwości poinformował, że podpisał wniosek ekstradycyjny. Ten został przesłany do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Łukasz Zboralski