Connect with us

Społeczeństwo

Po wypadku w Krakowie były policjant Marek Konkolewski obwinia pieszego

Opublikowano

-

W Krakowie syn celebrytki pędząc przez miasto usportowionym samochodem dachował i zabił siebie oraz trzech pasażerów. Były policjant Marek Konkolewski w mediach obwinił pieszego

W weekend w Krakowie Patryk P., syn telewizyjnej celebrytki, doprowadził do dramatycznego wypadku. Jechał bardzo szybko przez Krajów, wpadł w słupy, a potem dachował. W zmiażdżonym aucie zginął on sam i trzech jego pasażerów. W poprzednich wywiadach jego matka przyznawała, że Patryk P. zamiast na torze, szaleje autem po publicznych drogach.

Krakowski magistrat ujawnił zapis monitoringu, na którym widać moment wypadku. Na skrzyżowaniu na jezdnię wyszedł pieszy, który musiał uskoczyć, by nie zabiło go rozpędzone przez Patryka P. auto.

Konkolewski potępia pieszego

Tabloid „Fakt” o komentarz w sprawie wypadku poprosił byłego policjanta drogówki Marka Konkolewskiego. Ten, choć zaznacza, iż to jadący za szybko kierowca spowodował wypadek, jednocześnie przypisał też winę pieszemu, który przechodził na skrzyżowaniu i zatrzymał się – a nawet uskoczył – widząc pędzącego pirata drogowego.

” (…) z nagrania, na którym widać wypadek, wynika, że zachowanie pieszego było bezprawne i nieodpowiedzialne. Przekraczał duże, rozbudowane skrzyżowanie w nocy, przy sztucznym oświetleniu, w miejscu niedozwolonym, gdzie nie ma tymczasowego przejścia dla pieszych. W pewnym momencie był zasłonięty przez sygnalizator świetlny. Absolutnie nie feruję wyroków, ale moim zdaniem widok pieszego, który pojawił się nagle na środku skrzyżowania, w pewnym sensie mógł zaskoczyć kierującego. W takiej sytuacji odruchową reakcją jest naciśnięcie pedału hamulca, co przy tak dużej prędkości spowodowało, że auto wpadło w poślizg, następnie wjechało na torowisko, a wtedy kierowca już całkowicie stracił kontrolę nad pojazdem” — mówi cytowany przez „Fakt” Marek Konkolewski.

Zdaniem byłego policjanta pieszy powinien odpowiedzieć za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku. „Późniejsze zachowanie pieszego — w mojej ocenie — dyskwalifikuje go jako człowieka, ponieważ ludzki, moralny i etyczny obowiązek nakazuje pomóc ofiarom wypadku, a on zniknął jak kamfora. Ten mężczyzna powinien jak najszybciej zgłosić się na policję, by jako główny świadek tragedii pomóc śledczym w rozwikłaniu okoliczności i przyczyn wypadku. Każda godzina zwłoki działa na jego niekorzyść. Kraków jest miastem naszpikowanym kamerami monitoringu, więc jestem pewien, że prędzej czy później policja zapuka do jego drzwi. Dlatego zwracam się do tej osoby z apelem, by nie bała się iść na policję, bo prawdę o tym, co się wydarzyło chcą znać nie tylko śledczy, ale przede wszystkim rodziny ofiar” — stwierdził Konkolewski.

Marek K. „odleciał”

Takie ujęcie sprawy przez byłego policjanta jest zdumiewające. Skomentował je na Twitterze dobitnie Maciej Wroński, były urzędnik resortu infrastruktury, szef Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. „Chyba zbyt duży upał sprawił, że Marek K. odleciał w swoich wywodach poza zdrowy rozsądek i fakty” – napisał Wroński.

luz