Connect with us

Społeczeństwo

Skandaliczne egzaminy na prawo jazdy w Łodzi. Egzaminatorzy sami nie wiedzą, jak tu jechać

Opublikowano

-

Na jednym skrzyżowaniu w Łodzi część egzaminatorów uważa, że kursant „jedzie prosto” i nie każą mu włączać kierunkowskazu, a część egzaminatorów uważa, że tam „skręca się w lewo” i kierunkowskaz włączać trzeba. – Ja nie widzę w tym problemu – upiera się egzaminator nadzorujący Zdzisław Maciągowski z WORD w Łodzi. To właśnie w tym ośrodku starszy pan niedawno zdał  na prawo jazdy dopiero za 58 podejściem

Na trop tej sprawy trafiliśmy oglądając filmy instruktażowe ośrodków szkolenia kierowców w Łodzi. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, że instruktorzy przejeżdżając przez to samo skrzyżowanie uczą kursantów, że włączenie tam kierunkowskazu zależy od widzimisię egzaminatora.

To tzw. łódzki trójkąt bermudzki. Skrzyżowanie ulic Armii Krajowej i Kusocińskiego. W pewnym miejscu kierowcy dojeżdżają tam do skrzyżowania z pierwszeństwem łamanym. Muszą ustąpić pierwszeństwa, a przebieg drogi z pierwszeństwem pokazuje im dodana pod znakiem tabliczka.

„Jak się nie odzywam, to na wprost”

Ośrodki Szkolenia Kierowców z Łodzi jeżdżą w to miejsce z kursantami i tłumaczą im, że muszą tam zmieniać swoje zachowanie w zależności od tego, jaki pogląd ma egzaminator. Nikt nie uczy więc tam, jak poprawnie i bezpiecznie przejechać przez skrzyżowanie, tylko słuchania, jakie dokładnie polecenie wyda egzaminator. Jeśli egzaminator się nie odzywa – kursant ma uznać, że „jedzie prosto” i wjechać na drogę z pierwszeństwem bez kierunkowskazu. Jeżeli zaś dokładnie w tym samym miejscu egzaminator powie „proszę skręcić w lewo”, kursant ma zjechać do osi jezdni i włączyć lewy kierunkowskaz.

Egzaminatorzy sami nie wiedzą, jak tam jechać. WORD problemu nie widzi

Uczenie zachowania na skrzyżowaniu w zależności od widzimisię egzaminatora nie jest uczeniem ludzi bezpiecznych zachowań na skrzyżowaniach. Bo jak po zdaniu egzaminu będą tam się poruszać? Czy naprawdę będą wiedzieli, czy mają sygnalizować zamiar skrętu czy nie?

Postanowiliśmy to wyjaśnić. Zapytaliśmy o tę sprawę Zdzisława Maciągowskiego, egzaminatora nadzorującego w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Łodzi. Okazało się, że Maciągowski dobrze zna to miejsce i dobrze wie o tym, iż część egzaminatorów uważa, iż na tym skrzyżowaniu się skręca, a część – że jedzie prosto.

Unika jednak odpowiedzi na to, jak powinno się to skrzyżowanie odczytać. Uważa, że prawo do tego ma każdy egzaminator samodzielnie.

– I naprawdę nie widzi pan problemu w tym, że człowiek na jednym egzaminie jedzie tam bez kierunkowskazu, a na drugim go nie włączy i to będzie według egzaminatora sprzeczne z jego poleceniem?

– Ja tam widzę tylko jeden błąd: błędne oznakowanie – odpowiada.

– Czy zatem zgłaszaliście to do zarządcy drogi? By zmienił oznakowanie na takie, które nie będzie budzić kontrowersji?

– Nie pamiętam. Wie pan, wysyłane są różne pisma i zarządcy odpisują, że nie zgadzają się z takimi opiniami – stwierdza Maciągowski.

– Nie pamięta pan, czy wysyłaliście jakieś pismo? Czy odpowiedź była negatywna? – dopytujemy.

Wówczas Maciągowski nagle zmienia zdanie i twierdzi, że w tym miejscu po prostu problem nie istnieje: – Uważam, że nie ma w tym problemu – mówi brd24.pl – Organizujemy co jakiś czas spotkania z egzaminatorami i nikt nie wskazywał, żeby tam był problem – dodaje.

W Polsce egzaminator może robić, co chce?

Dlaczego w WORD w Łodzi egzaminatorzy nie potrafią usiąść przy stole i wypracować jednego stanowiska do tego, jak pokonywać jedno skrzyżowanie w ich mieście? Nie chcą tego zrobić, czy po prostu jest im to na rękę – bo to miejsce, w którym każdego zawsze można na egzaminie złapać „na błędzie”?

Filip Grega, egzaminator, instruktor nauki jazdy z firmy Prawko+ wskazuje na jeszcze szerszy problem w tej sprawie. – Nikt w Polsce nie może powiedzieć egzaminatorowi, jak ma egzaminować. Nie może tego zrobić nawet dyrektor WORD – mówi brd24.pl. – Zatem są ośrodki w kraju, gdzie dyrektor potrafi zebrać kadrę i nawet na naradach z przedstawicielami ośrodków szkolenia kierowców coś wypracować, a są takie, gdzie decydują sobie sami egzaminatorzy – wskazuje. Prawo daje jedynie możliwość zaskarżenia egzaminu do organu nadzorującego, czyli samorządu województwa. W praktyce oznacza to po prostu, że takie sprawy trafiają do sądów administracyjnych, które rozstrzygają w zasadzie tylko to, czy egzamin odbył się zgodnie z zasadami.

Inaczej rzecz widzi Tomasz Matuszewski, egzaminator i zastępca dyrektora WORD w Warszawie. – W sprawie z Łodzi wskazałbym na kwestię warsztatu egzaminatorskiego. Bowiem egzaminator zgodnie z przepisami podaje polecenia dotyczące kierunku jazdy lub wykonania określonego zadania egzaminacyjnego. Polecenia te nie mogą być sprzeczne z zasadami ruchu ani generujące zagrożenia. I jeśli egzaminator milczy – czyli w tamtym miejscu uważa, że na skrzyżowaniu ktoś jedzie prosto – to mamy do czynienia z błędnym przeprowadzeniem egzaminu w kontekście wydawanych poleceń – mówi Matuszewski. – Nie można urządzać na zdającego łapanki. Egzamin nie może być czyhaniem na to, czy kursant się czegoś domyśli. Polecenie egzaminatora musi być jednoznaczne. Bo jeśli ktoś dokonuje na egzaminie oceny na podstawie domyślania się, to jest to ocena wadliwa – wskazuje.

Matuszewski dopowiada też, że gdy w Warszawie istniały sytuacje dwuznaczne ze względu na nieprawidłowe czy niezgodne ze standardami oznakowanie, to WORD występował do zarządcy drogi o zmianę. – Niech WORD coś z tym zrobi, bo może – zauważa.

To w Łodzi starszy pan zdał egzamin dopiero za 58 razem

Określanie zachowania na skrzyżowaniu według widzimisię egzaminatorów jest jednym z elementów prowadzących do tego, że w Polsce egzamin praktyczny na prawo jazdy za pierwszym podejściem zdaje zaledwie 30 proc. kandydatów. W krajach Europy Zachodniej zdawalność jest dwukrotnie wyższa.

Tak się składa, że człowiek, o którym ostatnio było głośno w mediach za sprawą 58 podejść do egzaminu na prawo jazdy, próbował ten egzamin zdać właśnie w Łodzi. 65-letni Bogdan Matusiak zdał na prawo jazdy dopiero w lutym tego roku. Jak przyznawał, wcześniej oblewał egzaminy m.in. przez najechanie kołem na linię na placu manewrowym.

– Gratuluję determinacji panu Bogdanowi. Gratuluję, że wreszcie udało mu się ten egzamin zdać. Naprawdę cieszę się bardzo z tego pozytywnego wyniku i z tego, że ten człowiek, który nie jest już przecież najmłodszy, będzie, w sposób bezpieczny i zgodny z przepisami, mógł poruszać się w ruchu drogowym – przekazywał wówczas życzenia w TVN24 dyrektor WORD w Łodzi Piotr Romek.

Może nie musiałby składać takich życzeń, gdyby jego egzaminatorzy wiedzieli, jak jeździć przez skrzyżowania?

Łukasz Zboralski