Umorzono postępowanie w sprawie legalizacji w Polsce rosyjskich radarów Iskra-1, które dostarczano policji, choć nie spełniały polskich norm. Winnych brak. Nie wiadomo też nawet, ile takich radarów nadal używa drogówka

Wiadomo, że polskiej policji sprzedawano radary Iskra-1, które nie spełniały polskich norm. Prokuratura uznała, że to nie wina urzędników zajmujących się legalizacją sprzętu pomiarowego. Źródło: policja.pl
Od kilku lat śledczy badali, jak to było możliwe, że w rękach funkcjonariuszy polskiej policji znalazły radary Iskra-1, które nie spełniały polskich norm. Te urządzenia rosyjskiej firmy Simicon służące do pomiaru prędkości samochodów wzbudzają od lat wiele kontrowersji – nie umożliwiają identyfikacji mierzonego pojazdu (więc trzeba wierzyć w umiejętności policjanta), dlatego często pomiary nimi wykonane obciążają kierowców, którzy jadą z prawidłową prędkością [czytaj, co przydarzyło się dziennikarzowi brd24.pl].
Nielegalne ukraińskie wnętrze
W 2013 r. sąd w Sierpcu odsłonił kolejny problem z tymi miernikami. Uznał, że nie można ukarać kierowcy mandatem na podstawie pomiaru radarem Iskra-1, bo urządzenie to było zdaniem sądu nielegalne. Okazało się bowiem, że dostarczane polskiej policji poprzez polskiego dystrybutora Simicon radary Iskra-1 – aby spełniać polskie normy musiały mieć przeróbki konstrukcji, które czyniły je odpornymi na zakłócenia elektromagnetyczne. Tymczasem radary Iskra-1 trafiały też do policji z Ukrainy i Mołdawii. Biegły pracujący dla sądu w Sierpcu udowodnił, że ukraińskie radary Iskra-1 są tylko zewnętrznie takie same jak te rosyjskie, ale ich wewnętrzna konstrukcja jest inna.
Firma Simicon w oficjalnym oświadczeniu podkreśliła, że gwarantuje zgodność z polskimi przepisami tylko tych urządzeń zakupionych przez wyłącznego polskiego dystrybutora.
Zdaniem sierpeckiego sądu inne radary Iskra-1 niż te rosyjskie zostały nieprawidłowo w Polsce zalegalizowane.
Nikt nie zawinił, coś się przedawniło i w ogóle sprawy nie ma…
Od kilku lat sprawę legalizacji Iskier-1 w Polsce badała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Sprawdzano czy nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez szefa i pracowników Głównego Urzędu Miar (przy zatwierdzaniu typu Iskra-1 w latach 2005-2006) oraz przez urzędników Okręgowych Urzędów Miar w Łodzi i Katowicach (legalizacje Iskier-1 w latach 2010-2011).
Śledztwo się przeciągało. Ostatecznie – jak ustaliła właśnie „Gazeta Wyborcza” – zostało umorzone. Radary nie spełniają polskich norm, ale śledczy uznali, że urzędnicy nie popełnili przestępstwa. Zdaniem prokuratury urzędnicy GUM i OUM nie naruszyli procedur, a nie mogą odpowiadać za zachowania importerów.
Prokuratura badała tylko sprawę konkretnych egzemplarzy Iskier-1. Nikt nie sprawdził , ile wśród ok. 500 mierników Iskra-1 posiadanych przez polską policję może dotyczyć ten problem. Komenda Główna Policji od lat zaklina rzeczywistość i twierdzi, że problem nie istnieje, skoro urządzenia są „legalne” w kraju.
Czy dostawa sprzętu dla polskiej policji, który może nie spełniać krajowych norm nie powinna zostać zbadana przez wyspecjalizowane służby? Czy sprawą nie powinni zająć się choćby posłowie z sejmowej Komisji Infrastruktury, którzy zajmują się bezpieczeństwem na drogach?
ai