Connect with us

Społeczeństwo

Mandaty zależne od zarobków? Premier Morawiecki nie wyklucza takiej zmiany w Polsce

Opublikowano

-

Podczas czatu z internautami premier Mateusz Morawiecki powiedział, że chciałby aby lepiej uposażonych „bardziej zabolało łamanie przepisów ruchu drogowego”. Czy to oznacza, że w Polsce podobnie jak np. w Norwegii pojawią się wielotysięczne mandaty proporcjonalne do zarobków?

Podczas czatu z internautami premier powiedział, że jest zwolennikiem tego, żeby wysokość mandatu zależała od zarobków. Fot. Facebook/Mateusz Morawiecki

Premier Mateusz Morawiecki na swoim profilu facebookowym zorganizował czat z internautami, podczas którego odpowiadał na ich pytania. Internauta Roman zapytał szefa rządu: „kiedy zostaną wprowadzone mandaty za niebezpieczną jazdę powiązane z wartością samochodu i wysokością zarobków włącznie z zajęciem samochodu”? – Pan Roman ostro tu postuluje – skomentował to pytanie premier, ale zaraz dodał, że państwo powinno być „silne dla silnych i wyrozumiałe dla trochę słabszych”.

Większy mandat dla kierowcy w lamborghini czy ferrari

– Jak jedzie jakieś lamborghini czy ferrari to kara powinna być wprost proporcjonalna – jak chyba jest w Finlandii czy w paru innych krajach Unii Europejskiej – również do zarobków – mówił premier. – Będziemy dyskutować na ten temat przez najbliższych parę dni, parę tygodni, ale tak jak mocno to zaznaczyłem w exposé bezpieczeństwo w ruchu drogowym, bezpieczeństwo pieszych na pasach (…) będzie dla nas bardzo ważnym priorytetem. Chcemy doprowadzić do tego, żeby pieszy bezpiecznie mógł przejść przez jezdnię. Więcej rond, więcej świateł, więcej przejść dla pieszych, wysepek, wzniesień dla samochodów, które zmuszają do spowolnienia. Wszystko to mamy w planach, w naszych projektach ustaw – mówił premier dodając, że poprosi twórców ustaw by umieścili w nich kwestię mandatów proporcjonalnych do zarobków tak aby lepiej uposażonych „bardziej zabolało łamanie przepisów ruchu drogowego”.

Norwegia: 110 tys. zł za jazdę po alkoholu

Takie rozwiązanie obowiązuje np. w Norwegii. Pisaliśmy już na brd24.pl o najbogatszej Norweżce Katharinie G. Andresen, która została złapana na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu. Kara za to naliczona została proporcjonalnie do jej zarobków. Sąd w Oslo orzekł, że Norweżka musi zapłacić w przeliczeniu ok. 110 tys. zł.

A to i tak mniejsza kara niż mogłaby otrzymać. Gdyby brano pod uwagę jej aktywa – nie zrobiono tego, bo nie otrzymywała dywidendy z tytułu udziałów w rodzinnej firmie inwestycyjnej– musiałaby zapłacić grzywnę w kwocie sięgającej w złotówkach ponad 17 mln.

AN