Connect with us

Społeczeństwo

Zakład, który tuningował BMW z wypadku na A1 chwalił się filmem z jazdy ponad 300 km/h pod Warszawą

Opublikowano

-

Warsztat Mobile Coders, który zwiększał moc BMW biorącego udział w głośnym wypadku na autostradzie A1, w którym spłonęła rodzina z dzieckiem, zarzeka się w sieci, że jest przeciw „niebezpiecznej jeździe po drogach”. Internauci pokazali, że firma wcześniej zamieszczała nagranie, na którym ktoś jechał ponad 300 km/h na drodze pod Warszawą. Nagranie szybko usunięto

Jak wiadomo od wczoraj, kierowca BMW, które brało udział w dramatycznym wypadku na autostradzie A1, jechał co najmniej 253 km/h. Prędkość z auta odczytano, dzięki specjalnie sprowadzonemu z Niemiec urządzeniu serwisowemu.

Wiadomo też, że samochód został przerobiony – zwiększono jego moc i prędkość. Firma Mobile Coders chwaliła się tą operacja w listopadzie 2020 r. na Facebooku. Pisała, że nowe BMW M850 G16 przeszło zmiany: podniesiono jego moc z 530 KM do 650 KM i moment obrotowy z 750 Nm do 850 Nm.

Warsztat pisał, że wersja tego samochodu po modyfikacji jest „piekielnie szybka” i „samochód wciska w fotel bez końca”. Prędkość, którą zaczęło rozwijać to auto była taka, że trzeba było zmienić w nim prędkościomierz. „Oprócz samego podniesienia mocy w tym pięknym GranCoupe zakodowaliśmy również pamięć start-stop, przeskalowaliśmy zegary do 330 km/h”.

Warsztat się odcina, ale Internauci znaleźli film

Wczoraj firma Mobile Coders odniosła się do sprawy wypadku na swoim Facebooku. Tłumaczy, że skasowała posty pokazujące przeróbki w BMW biorącym udział w tragedii na drodze, bo pojawiało się pod nimi wiele nienawistnych wpisów. Warsztat tłumaczy, że nie może brać odpowiedzialności za klientów. „To, że w BMW ściągamy tzw. ogranicznik prędkości, który zamiast 263 km/h pozwala na jazdę 300 km/h nie oznacza, że zezwalamy klientom na jazdę takimi prędkościami w miejscach do tego niedozwolonych” – zaznacza.

Firma nie zgadza się z zarzutami, że „tworzy warunki dla piratów drogowych”. Jej przedstawiciele zarzekają się: „jesteśmy przeciwni zawsze byliśmy, niebezpiecznej jeździe po publicznych drogach. Oczywistym jest, że przekraczanie prędkości do takich czynów należy”.

Internauci szybko wskazali, że z takimi deklaracjami sprzeczny jest m.in. film, który firma ma na swoim kanale YouTube. Była to prezentacja osiągów BMW G14 M850i, którego moc ustalono na 650 KM a moment obrotowy na 860 Nm (czyli prawie tak samo, jak w samochodzie z wypadku na A1). Na filmie tym kierowca rozpędzał modyfikowane BMW do 326 km/h! Na nagraniu widać – po mijanej bramownicy ze znakiem – że „test” odbywał się na publicznej drodze, na trasie S7 w okolicach Warszawy.

Firma usunęła film ze swojego YouTube i zamknęła dyskusję pod postem, w którym odcinała się od wypadku.

Nagranie zostało jednak skopiowane i jest dostępne w sieci.

ad