Connect with us

Rozmowy i opinie

Po wypadku w Krakowie Hołowczyc sugeruje, że kierowca chciał ocalić pieszego. I narzeka na brak torów

Opublikowano

-

Krzysztof Hołowczyc, rajdowiec, który stracił prawo jazdy za przekraczanie prędkości, skomentował tragiczny wypadek w Krakowie. Narzeka, że jest za mało torów, na których młodzi kierowcy mogą się wyszaleć. Uważa też, że do wypadku doszło, bo kierowca nie chciał zabić pieszego

Samochód Patryka P., w którym zginęły w weekend cztery osoby w Krakowie Fot. Policja

W sobotę w Krakowie Patryk P. jadąc z nadmierną prędkością doprowadził do dachowania. Razem z nim zginęło troje młodych pasażerów. Miasto opublikowało film z monitoringu, na którym widać moment wypadku [ZOBACZ FILM]

W tej sprawie portal Natemat.pl poprosił o komentarz Krzysztofa Hołowczyca. To zaskakująca dziennikarska decyzja, bo znany polski rajdowiec dwa razy łapany był przez policję na przekraczaniu prędkości na drogach. Ostatni raz złapano go w 2018 r., gdy w obszarze zabudowanym pędził aż 113 km/h. Policja odebrała mu wówczas prawo jazdy na trzy miesiące.

W rozmowie z Natemat.pl Hołowczyc przedstawia kierowcę, który doprowadził do tragedii, jako osobę, która – wiedząc, iż porusza się bardzo szybko – nie chciała zabić pieszego, który tam wyszedł na jezdnię.

„Po obejrzeniu zdjęć wydaje mi się, że kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy auto zaczęło sunąć bokiem. Wtedy jakakolwiek kontrola nad tym pojazdem już się skończyła” – mówi Natemat.pl Krzysztof Hołowczyc. I dodaje: „Auto leciało na zablokowanych hamulcach. Nieszczęśliwie, że spadli i uderzyli dachem. W zasadzie zostali tam pewnie zgnieceni. Wyglądało to bardzo źle. Pieszy, kiedy zobaczył, co się dzieje, cofnął się i przeczekał. Ale to było już po reakcji kierowcy. Według mnie kierowca miał pełną świadomość nadmiernej prędkości, z jaką się poruszał i wiedział, że jeżeli uderzy w pieszego, to tamten nie będzie miał żadnych szans na przeżycie”.

Hołowczyc przy okazji tego wypadku utyskuje też na rzekomy brak miejsc, w których młodzi kierowcy mogliby się wyszaleć. „Musimy powiedzieć sobie szczerze – w Polsce jest nadal zbyt mało powszechnie dostępnych torów oraz imprez, które dałyby szansę na upust tej energii. Są oczywiście jakieś próby na parkingach i w innych miejscach, ale to jest powszechnie ścigane – zresztą nie bez przyczyny” – mówi rajdowiec.

ai