Connect with us

Rozmowy i opinie

Policja zapytała, jaka kara byłaby najgorsza. Polacy: przymusowy postój

Opublikowano

-

Katowicka drogówka wraz z policyjnymi psychologami przeprowadziła sondaż dotyczący kar za przekraczanie prędkości. Okazało się, że według badanych najgorszą karą byłby przymusowy postój. Mnie to nie dziwi. A Was?

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Łukasz Zboralski, redaktor naczelny brd24.pl

Jeśli coś mnie w tej sprawie dziwi, to tylko fakt, że Wydział Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, w ogóle przeprowadził sondaż dotyczący rodzajów sankcji za przekraczanie prędkości. To przecież nie mogło się spodobać ani przełożonym z KGP, ani tym bardziej nadprzełożonym z MSWiA. Oni dobrze wiedzą, że polskie 500 zł najwyższej kary za przekraczanie prędkości jest od dawna w relacji do zarobków karą śmieszną. I celowo nic z tym nie chcą zrobić. Bo przecież w Polsce ponad 90 proc. kierowców łamie limity, więc wszyscy byliby wściekli. A po co to komu? Że ktoś tam się rozbije, zginie, zabije na pasach – no trudno, pokiwają głowami i rozpiszą konkurs im. Władysława Stasiaka na poprawę BRD.

Katowiccy policjanci zbadali jednak opinie na dobrej próbie (529 osób, z czego prawie 15 proc. stanowiły młode osoby w wieku 18-25 lat; ponad 42 proc. osoby w wieku 26-40 lat; 27 proc. osób w przedziale wiekowym 41-55 lat;
prawie 16 proc. osoby w wieku 56 lat i powyżej).

Policjanci pytali, co było by skuteczniejszą karą za pędzenie po drodze. I dali trzy możliwości:

1. Podniesienie maksymalnej wysokości mandatu karnego do kwoty 2000 zł.

2. Dwukrotne zwiększenie obecnej liczby punktów karnych za przekroczenie dozwolonej prędkości.

3. Wymuszony postoju, którego czas odpowiadałby wartości przekroczonej prędkości (np. przekroczenie prędkości o 20 km/h = 20 minut postoju)

Ogólnie rzecz biorąc prawie połowa respondentów uważała każdą z tych opcji za wysoce skuteczną lub po prostu skuteczną karę. I trudno się dziwić. W przypadku polskiej żenady związanej z wysokością mandatów każde z tych rozwiązań byłoby lepsze.

Jednak – brnąć w szczegóły – za najskuteczniejszą karę uznawano przymusowy postój. Widzę, że w polskich mediach, które przywołują katowicki sondaż, wywołuje to nawet lekką sensację.

Tymczasem takie rozwiązanie można spotkać np. w USA. Jeden ze znanych radiowych dziennikarzy opowiadał kiedyś anegdotę o tym, co mu się przydarzyło w Stanach Zjednoczonych, gdy pojechał za szybko. Otóż po zatrzymaniu przez szeryfa zareagował „po polsku” i powiedział tradycyjnie, że po prostu „bardzo się spieszył”. Policjant pokazał mu wówczas, dlaczego to nie jest żadne wytłumaczenie a wręcz szkodliwe stwierdzenie. Trzymał go na poboczu drogi tak długo, że polski dziennikarz miał już całkowitą pewność, iż zawali wszystkie goniące go terminy tego dnia. Prawda, że to proste? I że skuteczne?

I teraz najciekawsze – każdy z drogówki w Polsce takiemu „spieszącemu się” na drodze również może pomóc zrozumieć ten błąd, zajmując się szczegółową kontrolą. Tylko… jeszcze trzeba by chcieć robić coś więcej niż sondaże i łapanie średnio 5 kierowców przez patrol na dobę podczas specjalnych akcji „prędkość”. Aha – no i trzeba by mieć w MSWiA ministra, który nie zasugeruje, żeby „więcej jednak pouczać” niż dawać mandatów za łamanie prawa na drodze.

Łukasz Zboralski